Aleksandra Kozubska: Panda czerwona w piżamce z pandy wielkiej
Tatuaż jest totalnie przesłodki i przeuroczy. Kto wpadł na pomysł takiego projektu?
Ola: Pomysł był klientki – Martyny. Nie mam pojęcia jak na niego wpadła, ale dla mnie im tatuaż słodszy tym lepszy. Kocham, kiedy moje prace cieszą oko i wzbudzają pozytywne emocje (śmiech).
Martyna: Pomysł był mój. Chciałam mieć coś, co będzie oddawało milutką część mojego charakteru (śmiech). Zobaczyłam kiedyś u kogoś tatuaż pandy czerwonej i wiedziałam, że jest to coś, co chcę mieć na swoim ciele! Ale czemu by nie dodać do tego słodkiej jednoczęściowej piżamki, którą chciałam mieć odkąd pamiętam? Jak teraz na to patrzę, to to jest najdroższa piżamka w moim życiu (śmiech).
Ile czasu zajęło Wam stworzenie tego tatuażu?
Ola: Razem z projektowaniem wzoru cały dzień. Nie liczyłam godzin, ale siedziałyśmy do wieczora. Klientów mam zazwyczaj ze stali także obyło się bez łez.
Martyna: Zmieściłyśmy się w jednej sesji. Włącznie z robieniem projektu, przerwami itd. Wyszło ok 8-10 godzin.
Bolało?
Martyna: Z początku było całkiem przyjemnie. Nawet śmiałam się, że Ola jest taka delikatna. Im dłużej to trwało, tym gorzej - wiadomo. Pod koniec tworzenia już mocno trzymałam się fotela. Zmęczona skóra i tak dalej. Najbardziej bolało przecieranie ręcznikiem. Ale nie jest to ból, którego nie da się wytrzymać (śmiech).
Czy spodziewałyście się takiego efektu końcowego?
Ola: Chyba tak. Starałam się tylko nie zmarnować potencjału tego pomysłu. To jedna z takich prac, przy których co chwile cieszę się sama do siebie. Taki z niego słodziak.
Martyna: Podejrzewałam, bo nie bez powodu wybrałam tę artystkę. Styl Oli bardzo mi pasował do pomysłu, który miałam w głowie. Miałam nadzieję, że będzie chętna do stworzenie czegoś takiego. Nie spodziewałam się, że tak bardzo jej się ten pomysł spodoba. Jestem z tego powodu bardzo szczęśliwa. Wiadomo, lepiej się pracuje z kimś, kto myśli podobnie. Byłam obecna podczas tworzenia projektu, prosiłam o drobne poprawki, gdy coś nie do końca mi odpowiadało. Niby wiedziałam, jak to będzie wyglądać, lecz efekt końcowy przerósł moje oczekiwania. Wiedziałam, że będzie dobrze, a jest rewelacyjnie. Precyzja Oli i oko do szczegółów bardzo mi imponuje. Jestem więcej niż zadowolona. Wszystko wygoiło się jak należy, kolory nadal są ładne i nasycone.
Jesteś zadowolona? Jakie są reakcje znajomych na Twój tatuaż?
Martyna: Reakcje znajomych? „O, co to? Serio masz misia na udzie? Ale fajny! A jakie ma stópki!". Najważniejsze w tym wszystkim jest to, że mi podoba się najbardziej. Zabawne jest to, że w jednej grupie na fejsie, ktoś dodał posta ze zdjęciem mojego tatuażu. Z podpisem „ładny tatuaż z internetów". Nie ukrywam, uśmiechnęłam się. Z całego serca polecam Aleksandrę Kozubską, bo wykonała kawał dobrej roboty, który z dumą będę nosić przez całe życie. Może pomarszczony też będzie taki uroczy (śmiech).
TattooArtist