Metaforyczny tatuaż Keanu Jezusa wykonany przez Marcina Krawczyka
Keanu Jezus miał być pewnego rodzaju metaforą wyboru między dobrem a złem w życiu. Sama postać Jezusa odgrywa tutaj ważną rolę, ale również sam Keanu, jego filozofia życia, to, co przeżył, a także niektóre jego kreacje aktorskie - wszystko to stworzyło spójną historię.
Jaka jest historia tego tatuażu?
Marcin: Na początku roku zorganizowałem konkurs by powiększyć moje portfolio o tatuaże w micro-realistycznym stylu. Poprosiłem uczestników by przysłali mi swoje pomysły w tej tematyce. Było naprawdę sporo fajnych propozycji, więc wybór nie był prosty. Keanu jest świetnym aktorem, ma ogromną rzeszę fanów na całym świecie nie tylko za role, jakie stworzył, ale za to, jakim jest wspaniałym człowiekiem, dlatego przedstawienie go w postaci Jezusa wydało mi się po prostu genialne. Jak tylko dostrzegłem ten pomysł. Wiedziałem, że muszę go wykonać.
Kto wpadł na pomysł takiego projektu?
Marcin: Pomysł wyszedł od Kuby, ja tylko musiałem to jakoś zinterpretować i zakomponować tak by przekaz był zgodny z jego ideą.
Kuba: Pomysł był mój, ale został jeszcze bardziej rozwinięty przez Marcina. W sumie przekroczył wszelkie moje najśmielsze oczekiwania, co do tego projektu! Dodanie słynnych „robaczków-literek-cyferek” (jak zwał, tak zwał) z Matrixa oraz aureoli to dla mnie totalny kosmos!
Czy ten tatuaż ma jakieś przesłanie?
Kuba: Keanu Jezus miał być pewnego rodzaju metaforą wyboru między dobrem a złem w życiu. Sama postać Jezusa odgrywa tutaj ważną rolę, ale również sam Keanu, jego filozofia życia, to, co przeżył, a także niektóre jego kreacje aktorskie - wszystko to stworzyło spójną historię (śmiech).
Samo tatuowanie bolało?
Kuba: Najbardziej bolało tworzenie wcześniej wspomnianych robaczków oraz etap końcowy - poprawki itp. Skóra była już tak opuchnięta, że każdy kolejny ruch maszynką na niej dawał mi się mocno we znaki, ale dla takiego dzieła warto się poświęcić.
Ile trwało dziaranie?
Marcin: Nagrodą w konkursie była całodzienna sesja, ale ta trwała nieco dłużej od standardowej. Łącznie z przygotowaniem, przerwami i sesją zdjęciową spędziliśmy w studiu około 11 godzin.
Jesteście zadowoleni z efektu końcowego? Tak to miało wyglądać?
Marcin: Oczywiście, że tak, ale z natury jestem perfekcjonistą, więc tak naprawdę zawsze mam wrażenie, że można by było coś poprawić i dopracować niektóre szczegóły. Przeważnie czas, wytrzymałość klienta lub jego skóry mi na to nie pozwala.
Kuba: Mało powiedziane. Jestem totalnie zaskoczony efektem końcowym i tym jak realistycznie Marcin oddał cały koncept! Chylę czoła!
Z tego, co zauważyliśmy tatuaż bardzo podoba się ludziom. A z jakimi Wy spotkaliście się opiniami?
Marcin: Jak tylko zetknąłem się z tym niebanalnym pomysłem wiedziałem, że będzie się on podobał, dlatego właśnie zdobył pierwszą nagrodę w moim konkursie. Opinie były bardzo pozytywne jednakże w dniu publikacji przestała obserwować mnie rekordowa ilość osób, więc chyba jednak nie wszystkim przypadł do gustu.
Kuba: Generalnie wielu moich znajomych było oczarowanych tatuażem! Niektórzy znajomi robili sobie również zdjęcia na żywo (śmiech). Jeden znajomy miał problem w kontekście obrażenia jego uczuć religijnych, ale ja sam jestem katolikiem i uważam, że metafora w religii odgrywa kosmicznie ważną rolę, także ta opinia weszła jednym, a wyszła drugim uchem. O gustach się nie dyskutuje.
TattooArtist