Panna Wiśnia: dłonie babci i wnuczek
Zawsze chciałam rysować coś co ma dla kogoś znaczenie. Wiesz, chciałam rysować ślepe przeznaczenie, albo odchodzące lato, albo tylko chwilę jasności. By każdy myślał: Mamy coś w co możemy znowu uwierzyć. Chcę rysować uczucia...
Jaka jest historia tych tatuaży?
Justyna: Nasi dziadkowie zawsze byli raczej negatywnie nastawieni do tatuaży. Jakoś w 2017 roku powiedziałam babci, żeby napisała mi coś na kartce, a ja sobie to kiedyś wytatuuję. Pamiętam jak pacnęła mnie leciutko ręką w głowę (zawsze tak robiła, gdy według Niej ktoś miał głupi pomysł) i kontynuowała oglądanie telewizji. Zaczęłam ją całować po policzkach i rękach i tłumaczyłam, że to nie jest tak jak kiedyś, że tatuaże robili sobie zazwyczaj w więzieniu itd. Po chwili wzięła długopis i napisała „Kocham Cię”. Za kilka miesięcy ręce odmawiały jej już podpisywania np. dokumentów… a w 2019 roku poważnie zachorowała. Była w szpitalu, później leżała w domu. Wtedy powstało zdjęcie stykających się palców. Wiele osób myśli, że jest to pomysł zaczerpnięty z fresku Michała Anioła „Stworzenie Adama”, natomiast to w ogóle nie ma żadnego powiązania. Dla mnie jest na nim pokazana nasza bliskość. Babcia zmarła 17.11.2019. Wtedy przypomniał mi się napis, który dla mnie wykonała. Bałam się, że będzie miała do mnie żal, że zrobiłam tatuaż. Tłumaczyłam sobie, że świadomie napisała te słowa i wiedziała o tatuażu. Kiedy napisałam do Ink Blink i dostałam propozycje daty 17.12.2019 (równy miesiąc od śmierci) czułam, że jest to powiązane, że nie muszę się niczego obawiać, że to jakiś dobry znak.
Kasia: Kiedyś zarzekałam się, że nigdy nie będę mieć tatuażu, bo mi się to nie podoba. Dlatego tak ważne jest, żeby nigdy nie mówić nigdy (śmiech). W młodości miałam dużo problemów, wtedy na baczności stawała babcia i mi pomagała. Zawsze była bardzo opiekuńcza. Pamiętam jak przyjeżdżałam zimą autobusem ze szkoły, wchodząc do domu babci, w pokoju już stała miska z ciepłą wodą, koc i herbata. Jak już zagrzały mi się stopy to mi je delikatnie masowała. Siostra potwierdzi, że babcia tak delikatnie masowała, że nawet jak ktoś nie miał gilgotek to i tak mocno go to smyrało. W 2010 roku babcia miała amputowaną nogę, wtedy przyszedł czas na wyciągnięcie mojej pomocnej dłoni. Byłam z nią rano i w nocy, w domu i w szpitalu. Myślę, że dałam radę i się jej odwdzięczyłam za to wszystko, co ona zrobiła dla mnie. Mimo tego, że w karcie chorób miała ich 14, bardzo rzadko mówiła, że ją coś boli. Zła była jedynie na to, że nie mogła chodzić, robić obiadów i sprzątać. Nieświadomie przekazała nam ważną wartość: nie narzekać. Ja zdjęcie ręki babci położonej na mojej zrobiłam w 2018 roku. Często głaskałyśmy jej dłonie. Babcia lubiła mieć wybalsamowane ciało. W szczególności twarz i ręce, dlatego dotykanie Jej było tak miłe, że do tej pory pamiętamy to uczucie.
Czy trudno było znaleźć́ odpowiedniego artystę, który wykonał Wasze tatuaże?
Justyna: Choć mamy do Wrocławia około dwóch godzin drogi, czułam, że właśnie tam znajdę wymarzone studio. Opublikowałam post na wrocławskiej grupie, związanej z tatuażami. Zależało mi bardzo na małym, realistycznym tatuażu. Dostałam wiele propozycji, natomiast właśnie wtedy zauważyłam, że nie każdy potrafi zrobić takie dzieło. Wiele tatuatorów specjalizowało się w realizmie, ale nie chciało podjąć się wykonania małego tatuażu albo próbowali mnie namówić na same kontury.
Kasia: Ja nie miałam problemu ze znalezieniem. Widząc wykonanie u mojej siostry, pragnęłam również udać się do Panny Wiśni.
A co Ty na to, gdy dziewczyny w końcu trafiły do Ciebie?
Panna Wiśnia: Cytując klasyka. „Zawsze chciałam rysować coś co ma dla kogoś znaczenie. Wiesz, chciałam rysować ślepe przeznaczenie, albo odchodzące lato, albo tylko chwilę jasności. By każdy myślał: Mamy coś w co możemy znowu uwierzyć. Chcę rysować uczucia...”.
Jak się robi tak małe a do tego realistyczne tatuaże?
Panna Wiśnia: Większość nauczycieli w szkołach plastycznych mówi Ci „maluj plamą!”, ale ja mimo starań zawsze dostrzegałam ten detal, i miałam wrażenie ze widzę więcej szczegółów niż inni. Dlatego nawet kiedy podesłane zdjęcie nie ma aż tyle ostrości (co jest największa trudnością przy małych tatuażach), staram się wydobyć z niego jak najwięcej, wyobrazić sobie daną, scenę, portret tak jakbym widziała to na żywo. Precyzja, cierpliwość, sokoli wzrok, bardzo w tym pomagają.
Ile trwało dziaranie?
Panna Wiśnia: W dwóch przypadkach trwało około godzinki.
Czy bolało?
Justyna: Ja lubię taki ból, był dla mnie przyjemny. No może pod koniec, jak już całość była naruszona i Panna Wiśnia upiększała dzieło, było delikatnie nieprzyjemne uczucie, ale znośne.
Kasia: Mimo, że jestem delikatną osobą - dałam radę. Myślę, że dużo pomogła rozmowa z Panną Wiśnią, jest bardzo miłą osobą, dzięki niej udało mi się zapominać o bólu.
Jesteście zadowolone?
Justyna: Jesteśmy bardzo zadowolone. Mamy teraz naszą kochaną babcię przy sobie. Możemy dotknąć jej rączki, prawie jak kiedyś…Szczerze, bardziej podoba mi się tatuaż Kasi. Oba są profesjonalnie wykonane, ale u Kasi widać bardziej całą dłoń, paznokcie i wszystkie zmarszczki.
Kasia: Zawsze jak to mówi, odpowiadam, że to właśnie Jej tatuaż bardziej mi się podoba (śmiech). Pewnie to kwestia samokrytyki.
Panna Wiśnia: Dziewczyny powiedziały co najważniejsze w tym wszystkim. Ja wiem, że dla każdego tatuaż jest ważny. Nie ważne jaki to wzór, ale w tym wypadku czuje to tak samo mocno jak dziewczyny. Myślę, że zaprzeczamy troszkę tą historią temu hasłu, że „tylko kryminaliści mają tatuaże”.
Z jakimi spotkałyście się reakcjami na Wasze tatuaże?
Justyna: Myślimy, że same pozytywne. W szczególności osoby, które znały babcię Albinkę, były bardzo poruszone, kiedy zobaczyły ten tatuaż. Od razu poznały dłonie. Nie obyło się bez wzruszenia.
Kasia: Moja przyjaciółka, a zarazem imienniczka, co jakiś czas, spoglądając na mój tatuaż, przeżywa go i zastanawia się, jak można tak realistycznie coś wytatuować. Ona też była w dobrej relacji z babcią i dokładnie pamięta jej dłonie. Mówi, że patrząc na ten tatuaż, czuje się jakby babcia była obok.
Justyna: Koleżanka, której wysłałam zdjęcie tatuażu napisała „To Twój tatuaż? Poznaje Twój palec” (śmiech), co świadczy o tym, jak Panna Wiśnia potrafi przenieść zdjęcie na ciało.