Zgredek na bliznach po samookaleczeniu
Niejednokrotnie przykrywałam blizny po cięciu, jednak muszę przyznać, że tu pierwszy raz spotkałam się z taką ilością i „różnorodnością” blizn. Nie każdy wzór dobrze by się prezentował na takiej skórze: wzory geometryczne, symetryczne, subtelna kaligrafia itp. to nie jest dobre rozwiązanie przy takim przypadku. Niestety blizn nie jestem w stanie zakryć ze względu na ich wypukłość, jestem natomiast w stanie odwrócić od nich uwagę tatuażem. Tu skupiłam się bardziej na cieniowaniu, walorze, niż na konturze - opowiada o tatuażu Małe Licho ze studia Friends Project w Bielsku-Białej.
Jaka jest historia tego tatuażu?
Małe Licho: To nie było nasze pierwsze spotkanie, ze skórą Emilii miałam okazję pracować na wcześniejszych dwóch sesjach, więc wiedziałam, jak się nią zająć. Po kilku miesiącach od przykrycia innych blizn, Emilka odezwała się do mnie ze swoim nowym pomysłem, który od razu przypadł mi do gustu.
Emilia: Tatuaż ten jest dla mnie połączeniem przeszłości z teraźniejszością w jeden pozytywny obraz. Jest połączeniem rzeczy, które lubię i które sprawiają mi przyjemność jak dobra lektura, kawa czy ulubiony film oglądany regularnie co roku od dziecka. Głównym elementem jest postać Zgredka z filmu Harry Potter, którego życie początkowo nie było zbyt kolorowe. Źle traktowanego przez swojego pana skrzata uratowała i wyzwoliła przyjaźń dla której był gotów poświęcić swoje życie. W ostatniej części Zgredek umiera, lecz umiera jako wolny elf. Ta postać jest dla mnie podwójnie ważna, bo jej historia poniekąd przypomina mi moje życie. Spoglądając na tatuaż przypominam sobie co jest dla mnie ważne, kim jestem i do czego dążę.
Jak Emilia przyszła do Ciebie i pokazała Ci rękę, to co sobie pomyślałaś?
Małe Licho: Od razu tworzyłam w głowie wizje naniesienia na skórę wymarzonego przez klientkę wzoru. Nie skupiam się na pochodzeniu blizn, ale na tym czy są w pełni wygojone i czy jestem w stanie coś na nich wykonać. Nie wypytuję o przeszłość, chyba, że klient sam chętnie o niej opowie. W końcu każdy tatuator dobrze wie, że nie jesteśmy tylko artystami, ale i w jakimś stopniu przypisuje nam się zawód terapeuty. Przy takiej sesji zależy mi na odcięciu się od przeszłości i skupieniu się na nowym etapie w życiu.
Te blizny nie wyglądają za ciekawie... Długo zastanawiałaś się nad tatuażem na nich?
Emilia: Tak, zajęło to dość sporo czasu. Zależało mi na wzorze, który w jak najlepszy sposób zakryje blizny oraz oczywiście będzie mi się podobał – przedramię to widoczna część ciała i zwracam na nie sporo uwagi. Miałam mnóstwo pomysłów, dlatego też nie spieszyłam się z decyzją. Ten tatuaż miał być „ostatnim pożegnaniem z przeszłością”, pogodzeniem się z nią i rozpoczęciem nowego rozdziału, dlatego oswajanie się z ostateczną decyzją o wzorze trwało tak długo.
Kto wpadł na pomysł takiego projektu?
Małe Licho: Moja cudowna klientka! Opisała mi dokładnie, to co chce zawrzeć w projekcie, a nawet go rozrysowała na kartce. Ja po prostu przelałam w pełni jej wizje na projekt, uwzględniając trudne płótno.
Emilia: Rzeczywiście, pomysł na projekt był mój, jednak jego ostateczny wygląd zawdzięczam mojej tatuatorce. Można powiedzieć, że podarowałam jej glinę, a ona ulepiła z niej przepiękny projekt, który przewyższył moje oczekiwania.
Blizn było kilkadziesiąt, do tego o rożnej wielkości, wypukłości i w różne strony... nie wszystko da się zrobić z taką skórą, a Tobie udało się jakoś wkomponować wszystkie blizny w projekt.
Małe Licho: Niejednokrotnie przykrywałam blizny po cięciu, jednak muszę przyznać, że tu pierwszy raz spotkałam się z taką ilością i „różnorodnością” blizn. Nie każdy wzór dobrze by się prezentował na takiej skórze: wzory geometryczne, symetryczne, subtelna kaligrafia itp. to nie jest dobre rozwiązanie przy takim przypadku. Niestety blizn nie jestem w stanie zakryć ze względu na ich wypukłość, jestem natomiast w stanie odwrócić od nich uwagę tatuażem. Tu skupiłam się bardziej na cieniowaniu, walorze, niż na konturze.
Nie miałyście obaw, że może się nie udać?
Małe Licho: Nie. Wiedziałam co robię i z jaką skórą będę musiała pracować. Gdybym miała wątpliwości - nie podjęłabym się tego.
Emilia: Zdawałam sobie sprawę, że skóra z jaką przychodzę będzie dużym wyzwaniem i że nie uda się całkowicie zakryć blizn, które ją pokrywają. Nie był to jednak pierwszy tatuaż, który Licho zgodziła się wykonać na moim ciele, więc miałam pełne zaufanie do jej pracy.
Czy jakoś inaczej dziara się na bliźnie, która jest wynikiem cięcia w odróżnieniu od np. blizny po szyciu (zakładam, że żadna nie była szyta) czy oparzenia?
Małe Licho: Każda skóra jest inna, nie ważne czy posiada blizny czy jest gładka, z każdym pracuje mi się w inny (choć niekiedy w zbliżony) sposób.
Czy bolało? Jaki to ból zwłaszcza jeśli chodzi o blizny?
Emilia: W niektórych miejscach, gdzie skóra jest cieńsza troszkę bolało, ale nie jest to ból nie do zniesienia. W moim przypadku takimi miejscami były okolice nadgarstka oraz zgięcie od wewnętrznej strony łokcia. Jeśli chodzi o blizny to nie odczułam większej różnicy niż w przypadku tatuowania na nienaruszonej wcześniej w żaden sposób skórze.
Ile trwało dziaranie?
Małe Licho: spędziliśmy razem miłą całodzienną sesje z przerwami na dobre jedzonko.
Czy wiedziałyście od razu jaki będzie efekt końcowy?
Małe Licho: Ja, tak. Nie wiem, jak Emilka, ponieważ moje projekty, które pokazuję w dniu sesji są zawsze dosyć chaotyczne, jednak staram się klientowi wytłumaczyć, co i jak będzie wyglądało, a dodatkowo zawsze konsultuję się w trakcie sesji odnośnie cieniowania szczegółów.
Emilia: Tak, wszystko miałyśmy wcześniej uzgodnione. Uważam jednak, że warto zapoznać się wcześniej z poprzednimi pracami danego tatuatora, jego stylem, kreską… Wtedy komuś takiemu jak ja łatwiej wyobrazić sobie efekt końcowy i wizje tatuatora.
Jesteście zadowolone?
Małe Licho: Jak najbardziej. Ogromną radość sprawia mi możliwość otworzenia dla kogoś nowego rozdziału w życiu.
Emilia: Oczywiście! Nikomu innemu nie powierzyłabym tego zadania. Uważam, że Natalka poradziła sobie świetnie i tatuaż wygląda bardzo dobrze.
Czy dzięki tej dziarze, która w jakimś stopniu maskuje blizny przeszłości, czujesz się psychicznie lepiej?
Emilia: Tak! Czuję się przede wszystkim bardziej pewna siebie. Nie czuję już potrzeby chowania rąk pod długim rękawem mimo słonecznej pogody. Nie stresuję się oceną innych ludzi, ich spojrzeniami i co najważniejsze czuję się lepiej ze sobą spoglądając na swoje ręce. Blizny są dużo mniej widoczne, nie rzucają się w oczy. A tatuaże, którymi są teraz pokryte pokazują prawdziwą mnie, przypominają mi o tym jaka jestem silna, oraz o tym co w moim życiu dobre.