Banana Ink - Podsumowanie 2020 roku w branży tatuażu
Rok 2020 był dla ludzkości inny niż wszystkie. Światowa epidemia koronawirusa sprawiła, że wiele branż, w tym i branża tatuażu stanęła na kilka miesięcy. Poprosiliśmy o podsumowanie roku kilka osób związanych z branżą tatuażu od wielu lat. Poznajcie perspektywę Przemka Sasora, czyli Banana Ink, osoby obecnej praktycznie na każdym konwencie ze swoimi bananami.
Jaki z Twojej perspektywy był rok 2020 dla branży?
Rok 2020 chyba dla nikogo nie był łatwy. Jedynym pozytywem tego to fakt, że można było sobie odpocząć od ciągłej gonitwy. Biorąc pod uwagę branże myślę, że pandemia mogła pomoc w rozwoju artystycznym. Wszyscy mieli i mają dużo więcej czasu. Pomyślmy tylko ile czasu potrafiliśmy spędzić w podróży, na konwencjach, ile czasu poświęcaliśmy na organizacje wyjazdów. Ten czas teraz może potęgować nowymi pomysłami, co oczywiście w socialmediach często da się zauważyć. Biorąc pod uwagę klientów z punktu widzenia managera w studiu to nie zauważyłem drastycznej zmiany i braków. Oczywiście jest mniej zapytań, ale na szczęście kalendarz udaje się zapełnić. Sporo obostrzeń wyeliminowała branże, w których ludzie częściej wydawali pieniądze, więc zaczęli lokować swoje fundusze na inne pomysły, między innymi tatuaż.
Mam nadzieję, że wszyscy w jakiś sposób sobie radzą w studiach i że dopóki nie zamkną wszystkiego, to każdy będzie miał klientów i mógł nadal rozwijać naszą scenę tatuażu. Jeżeli chodzi o konwencje tatuażu to, wydaje mi się, że nikt tego nigdy nie brał pod uwagę, że wydarzenia, które odbywają się od wielu lat, cyklicznie, z jakiegoś powodu nie będą mogły mieć miejsca. Z tego, co zauważyłem, to na szczęście w żaden sposób nie zatrzymało to organizatorów. Szybko podjęli decyzje i już pracują nad planami na kolejny rok.
Jaki był dla Ciebie, jako osoby czynnie uczestniczącej w konwentach?
Po 10 latach jeżdżenia po świecie, nagle mogłem być dłużej w domu niż tylko tydzień a częściej kilka dni, dlatego na początku to każdy dzień był mega radocha, że nie trzeba się pakować czy myśleć o pakowaniu. Od początku jakoś chciałem wykorzystać ten czas. Od mojej Moniki dostałem książkę „Nauka rysunku” i tak postanowiłem, że zobaczę jak to jest i zacząłem się uczyć rysować. Może kiedyś mi się to przyda, może kiedyś zacznę tatuować (śmiech).
Tatuowanie, o tak, to był doskonały czas, żeby się pokolorować. I tak udało się zrobić kilka kolejnych sesji mojego bananowego rękawa z Karolem Rybakowskim i zakończyć całą kompozycję. Znalazłem też czas na ćwiczenia fizyczne, prawie siłka, wszystko na chacie, schudłem 10kg (śmiech). Super przyczyniła się Nuka, nasz adoptowany piesek, z którym na spacerach potrafimy spędzać sporo czasu. Bardzo szybko się pogodziłem z tym, że teraz trzeba czekać, żeby wrócić na stare tory i zaplanowany cały rok w wyjazdy. Oczywiście, brakuje mi wyjazdów, ludzi no i całej masy tatuaży do kolekcji na skórkach z banana.
Wierzę, że ten cały cyrk się skończy i będę mógł w dalszym ciągu promować kulturę tatuażu i spełniać się w tym, co robię. Oczywiście żałuję, że zatrzymało się wszystko, na szczęście 2020 rok nie był rokiem całkowicie bez konwencji i wyjazdów. Udało się pojawić się w Zwickau u Randy Engelhard na Tattoo EXPO Zwickau, Warsaw Tattoo Days Warszawa i dwóch Guest spotach u Yarson Tattoo Studio w Aberdeen i w Blood Line Tattoo w Świętochłowicach.
Jak widzisz dla siebie i dla branży rok 2021?
Mam już jakieś zaproszenia na konwencje, więc mam nadzieję, że to wróci do normy. Udało się jeszcze w 2019 dogadać kilka nowych miejsc na mojej bananowej mapie świata. Nowe kierunki, nowe państwa, nowi ludzie, no i trzeba było wszystko odłożyć. Na szczęście jestem w stałym kontakcie z organizatorami i nie mogę się doczekać powrotu. Jeżeli tylko puszczą konwencje to bardzo chciałbym czynnie w nich uczestniczyć. Każdemu na nowy 2021 życzę dużo, zdrowia i obyśmy spotkali się tak często jak się to będzie dało.