Gods Of Ink we Frankfurcie. Wrażenia Nikity i Mateusza

Co roku na całym świecie organizowane są setki konwencji tatuażu, jednak Gods Of Ink we Frankfurcie był jednym z wyjątkowo wyczekiwanych wydarzeń w Europie. Organizatorem konwentu jest Mike Vialetto, który wcześniej odpowiadał za sukcesy takich wydarzeń jak Milano Tattoo Convention czy nieistniejącego już London Tattoo Convention. Pierwsza edycja Gods Of Ink przyciągnęła uwagę fanów tatuażu z całego świata i dostarczyła wiele niezapomnianych wrażeń. O swoich doświadczeniach opowiedział Nikita Katrakov z toruńskiego studia Phoenix Rising Tattoo oraz jego model, Mateusz Katolicki.

Gods of Ink Tattoo Convention to zupełnie nowa impreza. Jak wrażenia?

Nikita: Wrażenia były po prostu niesamowite. Trzydniowy konwent odbywał się na terenie nowoczesnych hal targowych Messe Frankfurt. Od razu po przekroczeniu progu imprezy czuć było wysoki poziom, zarówno artystyczny jak i organizacyjny. Całość zajmowała aż trzy piętra, na których było mnóstwo atrakcji. Dla mnie jednak najważniejszą częścią tej wyprawy była możliwość osobistego spotkania mistrzów tatuażu. Kiedy w 2008 roku stawiałem pierwsze kroki w branży, inspiracją byli dla mnie ludzie, których prace widywałem w magazynach tatuatorskich. Ludzie już wtedy legendarni. We Frankfurcie mogłem ich obserwować przy pracy a także wymienić z nimi uściski dłoni i porozmawiać. To świetne doświadczenie.

Mateusz: Cała wyprawa na konwent we Frankfurcie była dla mnie wielką przygodą. Do tej pory wystawiliśmy naszą pracę na krajowych imprezach. Wiedziałem, że Gods of Ink to impreza o całkowicie innym, światowym zasięgu. Podczas 3 dni konwentu miałem okazję zobaczyć artystów, których do tej pory znałem tylko z opowieści i wybitnych prac. Oglądanie ich tatuaży z bliska i możliwość obserwowania ich warsztatu była czymś wyjątkowym.

Impreza odbiła się szerokim echem w branży. Dla Was to również była możliwość wzięcia udziału w konkursie na najlepsze tatuaże.

Nikita: Ta konwencja jest porównywalna z tą odbywającą się przed pandemią w Londynie. Jej szefem jest ten sam człowiek. Konwent ze stolicy Wielkiej Brytanii uważany był za jeden z najlepszych na świecie. Frankfurt jest za jego kontynuatorem. Dlatego właśnie chciałem tam pojechać, zobaczyć i poznać najlepszych w branży. Nie wiedziałem czy uda nam się wystawić naszą pracę, jednak mój model lubi podróże i przygody, więc ruszyliśmy na wspólny wypad.

Mateusz: Gods Of Ink ma niesamowity, wielokulturowy klimat, który tworzą ludzie, także Ci odwiedzający konwent. Świetnie było z nimi pogadać, powymieniać doświadczenia, także te od strony klienta. Najważniejsze jednak dla nas było to, jaki zachwyt wśród odwiedzających i tatuatorów budziła praca, wykonana na mnie przez Nikitę. Usłyszeliśmy wiele zachwyconych głosów i słów uznania. Co ważne, były to często opinie artystów, którzy dla wielu są idolami.

Jak oceniacie poziom konkursów? Spodziewaliście się nagrody za Wasz tatuaż?

Nikita: Poziom artystyczny był bardzo wysoki. Wystawiane prace przyjechały z całego świata. Jury dokonywało pre-eliminacji, z olbrzymiej ilości zgłoszonych tatuażu i na scenę, na finał zapraszano 10-12 prac. Już samo zakwalifikowanie się do grona takich sztosów było dla mnie sukcesem, ogromnie się ucieszyłem. Później jurorzy stopniowo odsyłali kolejne prace. W pewnym momencie Mateusz, mój model został poproszony o zejście. Nie zdążyłem nawet niczego poczuć, bo po kilku sekundach okazało się, że to pomyłka. Emocje sięgnęły zenitu, kiedy okazało się, że zajęliśmy 2 miejsce.

Mateusz: Konkurs w kategorii na najlepszy tatuaż kolorowy odbywał się ostatniego, trzeciego dnia konwentu. Konkurencja była olbrzymia a poziom zgłoszonych prac bardzo wysoki. Widzieliśmy to już w rejestracji. Praca Nikity pokonała preselekcję i razem z kilkunastoma osobami zostałem zaproszony na scenę do finału kategorii. Emocje były olbrzymie. W jury zasiadały w końcu ikony tej branży. Czułem przed nimi wielki respekt i szacunek.  Jednak i oni na widok pracy Nikity byli pod wrażeniem, widziałem i odczułem. Porozmawiał chwilę z jurorami na temat tatuażu i czekałem aż inni wejdą na scenę. Tłum pod sceną, gwar i mnóstwo pięknych prac. Jury przeszło do eliminowania kolejnych uczestników. W pewnym momencie podziękowano mi poproszono o zejście ze sceny... Nie zdążyłam jeszcze dobrze się tym przejąć a już wołano mnie, bo zaszła pomyłka! Masakra a moje serce było bliskie zawału. Później sprawy potoczyły się już szybki i okazało się, że zajęliśmy 2. miejsce. Duma, radość, uśmiech i trudne do opisania uczucie.

Jakie to uczucie być docenionym na zagranicznym konwencie?

Nikita: Jak wspomniał Mateusz, w jury zasiadały legendarne postaci - Filip Leu, Mark Mahoney, Luke Atkinson, Junii Salmon oraz Tin Tin. Już samo przedstawienie im prac to zaszczyt. Dostanie się do finałowej 12 traktowałem już, jako spełnione marzenie, cieszyłem się tym. Widząc nasza pracę wśród konkurencji wiedziałem, że nie będzie łatwo wskoczyć na podium. To, co się wydarzyło potem przerosło moje oczekiwania. Zdobyć nagrodę, na konwencie o światowym zasięgu i tak wysokim poziomie to absolutnie niesamowite uczucie, nieporównywalne z niczym. Dla takich chwil warto wkładać całe serce w swoją pracę i pasję.

A jakie to uczucie noszenia na sobie tak wyjątkowej pracy autorstwa Nikity?

Mateusz: Z perspektywy klienta czuję dumę z tego, że mogę współpracować z takim artystą. Cały tę przygodę zapamiętam do końca życia, bo Frankfurt ugościł nas świetnie. Wiem, że jeszcze sporo takich emocji przed nami.

Nikita Katrakov - Zobacz portfolio i zrób tatuaż
Nikita Katrakov - tatuażysta z Toruń. Portfolio tatuaży, wzorów, informacje kontaktowe.