Jak zarabiać na tatuażach? Gdzie, jak i za ile pracują tatuażyści?

Kiedyś to były czasy! Teraz nie ma czasów. Teraz tatuator, to już nie jakaś tam gwiazda rocka, ani nawet niezależny artysta. To zawód jak każdy inny. I, powiedzmy sobie wprost – trzeba pracować bardzo ciężko, by coś w nim osiągnąć. Dlatego, jeśli myślisz o obraniu sobie takiej ścieżki kariery, albo może nawet już nią kroczysz, ale nie wiesz jeszcze, jakie masz możliwości, i alternatywy, to pozwól, że przedstawię Ci dostępne formy zatrudnienia dla tatuatora.

Własne studio tatuażu

Od niego zaczynam, bo to chyba największe marzenie każdego tatuatora. I, znowu… Kiedyś to było… Własne studia zakładały tylko stare wygi, z dużym doświadczeniem, i jeszcze większym talentem. Dziś wystarczy, że ktoś nauczy się trzymać maszynkę w dłoni, i cyk! Otwiera własne studio. Zanim zdecydujesz się na taki krok, daj sobie czas. Przede wszystkim, naucz się porządnie fachu. Żeby, móc zatrudniać ludzi, oceniać ich pracę, i być dla nich mentorem, najpierw trzeba samemu coś potrafić. A, co potem? No, jak wszędzie. Będą plusy i minusy. Żeby, nie być niszczycielem marzeń, zacznę od tych pierwszych.

Jest Slay. Mama się cieszy, babcia ociera chusteczką łzę, ze wzruszenia, a koledzy zazdroszczą. Jesteś na swoim, i ustalasz własne zasady. Ty decydujesz o wszystkim. Ile pracujesz, kiedy (i czy w ogóle), jakie wzory robisz, ile sobie za nie liczysz, na jakie konwencje jedziesz, z jakimi ludźmi pracujesz…

Oczywiście zakładamy, że Twoje studio hula jak szalone. Klienci walą drzwiami i oknami, a mail jest przepełniony zapytaniami o pracę. W przeciwnym razie zapomnij o wszystkich tych rzeczach, bo czynsz sam się nie zapłaci, woda i prąd też za darmo nie są. Że, o pensjach i ZUS-ach pracowników, jeśli ich zatrudniasz, nie wspomnę.

- Miesięczne opłaty za rachunki i zaopatrzenie studia, w którym pracuje sześć osób, to ok. dwudziestu tysięcy zł. I, jest to kwota, nieuwzględniająca pracy menadżera, czy recepcji, więc ich obowiązki musimy wypełniać sami - mówi Joanna Sowińska, właścicielka studia Czarnorożec w Łodzi.

W jednoosobowej pracowni też jakoś bardzo tanio nie jest. Przykładowo, pewna tatuatorka z Krakowa, za swoją pracownię płaci ponad sześć tysięcy, a Kasia Chęś, założycielka Inkferno Studio, przyznaje, że lepiej zarabiała pracując na umowie.

- Na etacie w studiu tatuażu potrafiłam zarobić 15-20 tysięcy zł, w zależności od tego ile pracowałam oczywiście, ale w "fajnych czasach", kiedy pracowałam 7 dni w tygodniu, takie kwoty były do wyciągnięcia. Prowadząc swoją pracownię przychód jest większy, ale dochód już zdecydowanie nie. Myślę, że „na czysto” po wszystkich opłatach, zaopatrzeniu studia zostaje mi ok. 8 tysięcy zł. Jednak nigdy nie cofnęłabym swojej decyzji o prowadzeniu jednoosobowego studia - komfort takiej pracy jest nieoceniony. Oczywiście, wszystko jest na mojej głowie od zaopatrzenia, kontaktu z księgową, umycia podłogi aż do samego tatuowania a po drodze jeszcze milion innych czynności (śmiech), jednak niezależność i spokój jest dla mnie na ten moment cenniejszą walutą - mówi Kasia Chęś z Łochowa koło Bydgoszczy.

Zobacz portfolio: Kasia Chęś

Ale, my przecież skupiamy się na wymarzonym scenariuszu, prawda? Z tym że wiadomo, jak to z tymi marzeniami jest. „Zawsze się spełniają, tylko czasem nie”. Bo, decydowanie o wszystkim, brzmi dobrze tylko dopóki nie przekonasz się, co dokładnie kryje się pod pojęciem - wszystko. A, mam tu na myśli dosłownie WSZYSTKO. Od papirologii, po uzupełnianie papieru toaletowego. Prowadzenie własnego studia to milion małych rzeczy, o których prawdopodobnie nawet nie pomyślisz, dopóki nie przyjdzie Ci się nimi zająć.

Nagle, okaże się, że do CV możesz sobie dopisać stanowisko marketingowca, specjalisty od social mediów, zaopatrzeniowca, magazyniera, sprzątaczki, księgowej… Albo, po prostu zatrudnisz menadżera, który będzie połączeniem tych wszystkich zawodów. I, trochę przesadziłam, bo to nie będzie takie „po prostu”. Przede wszystkim, menadżer to dodatkowy koszt. A, po drugie znalezienie odpowiedniej osoby bywa niełatwe. Miej na uwadze, że jest to ktoś, z kim ściśle współpracujesz każdego dnia. Dobrze, więc, żeby oprócz odpowiednich kompetencji, był też po prostu z Tobą dobrze dograny.

Co, tu jeszcze dużo mówić? Własne studio to firma jak każda inna. Reguły jej prowadzenia są takie same jak przy każdym innym biznesie. Fryzjer, kosmetyczka, sklep, restauracja… Zasady ekonomii i przedsiębiorczości, wszędzie będą jednakowe. Prowadzenie jakiejkolwiek działalności gospodarczej wymaga pewnych umiejętności, oraz cech charakteru. Jeśli, je masz - Go for it! Zakładaj własne studio i podbijaj świat.

Jednak, jeśli dopiero zaczynasz swoją karierę, albo nawet jesteś już tatuatorem z wieloletnim stażem, ale nie masz w sobie tej żyłki do interesu, wybierz bezpieczniejszą i spokojniejszą drogę. Praca „u kogoś” może być równie satysfakcjonująca. Tym bardziej że możliwości masz aż dwie.

Praca w studiu tatuażu

No tutaj, to dopiero jest Eldorado, bo co studio to inne zasady. Umowa + procent to taki pakiet podstawowy, z którym zrobić można cuda na kiju. Liczba możliwych kombinacji jest zbyt duża do obliczenia, dla kogoś z moimi umiejętnościami matematycznymi.

Sama umowa to X możliwych wariantów. Ta, o pracę, jest jak Pszczółka Maja. Gdzieś jest, lecz nie wiadomo gdzie. Podobno istnieje, podobno ktoś ją ma, ale nikt nie zna, nikogo takiego. Aczkolwiek, salonów mamy tysiące, więc jak dobrze poszukać, to gdzieś się na pewno znajdzie. Tylko, nie koniecznie będzie to pełen etat.

Dużo jednak łatwiej, wskazać studio dające zleceniówkę, bo jest to prawie każde studio. Żeby nie było za łatwo, to tutaj zabawa się dopiero zaczyna. Bo, w jednym miejscu dostaniesz pełen etat, w innym tylko część. Możesz również, zawrzeć ze studiem współpracę na umowie B2B.

Jakakolwiek nie byłaby umowa, i tak najważniejszy jest procent. Od niego zależy, ile pracy wykona za Ciebie studio. Najniższa możliwa stawka, to 30% dla artysty, i 70% dla studia. Taki podział dotyczy głównie praktykantów. Dla doświadczonego tatuatora, najniższy procent, o jakim słyszałam to 40%. Najwyższy to 70%, ale nie napalaj się. Zejdźmy na Ziemię. Taki deal, zdarza się ekstremalnie rzadko. Standardowo studio dzieli się z tatuatorem zyskiem po połowie.

Przy czterdziestu, czy nawet pięćdziesięciu procentach, wszystko dostajesz od studia. Materiały, tusze, igły… No, i przede wszystkim, klientów. To zdecydowanie największa zaleta pracy u kogoś. Wszystko masz praktycznie podstawione pod sam nos. Ty, masz tylko dziarać. Chyba że chcesz zarabiać więcej. Wtedy negocjuj wyższy procent dla siebie. Ale licz się z tym, że booking będzie po Twojej stronie. Podobnie jak zapewnienie sobie części materiałów.

Póki, co, nie zawracaj sobie tym głowy. Na początek, niestety, ale radziłabym nie wybrzydzać. Wiem, że trzeba znać swoją wartość, i się cenić, ale zanim zaczniesz myśleć o wycenianiu, najpierw się czegoś naucz. A, nie będzie to łatwe, bo dostanie się obecnie na praktyki, graniczy z cudem. Mimo, że studio tatuażu znaleźć teraz możesz na każdym rogu, to i tak chętnych do pracy w nim, wciąż jest więcej, niż wolnych miejsc. Dlatego, jeśli uda Ci się znaleźć studio, które Cię przyjmie, to bierz, co dają. Najważniejszym elementem Twojego wynagrodzenia, będzie wiedza i umiejętności.

Kiedy, już je zdobędziesz, możesz myśleć o innej umowie, czy podniesieniu procenta. Ale, też za bardzo nie szalej. Fifty-fifty, to naprawdę dobra oferta. Niejedno studio (znane, duże, bogate…) tyle właśnie płaci swoim tatuatorom. I, to takim z wieloletnim doświadczeniem. A, oni się na to zgadzają. Wiesz, czemu? Bo, największą zaletą zatrudnienia w cudzym studiu, jest święty spokój i poczucie bezpieczeństwa. Niektórzy wolą, nawet zrezygnować z większej kasy, byle tylko móc się skupić wyłącznie na dziaraniu.

Jeśli stabilizacja, poczucie bezpieczeństwa, oraz jak najmniejsza ilość obowiązków są dla Ciebie ważne, wybierz tę opcję zatrudnienia. Jeśli natomiast, dziarasz już jakiś czas, robisz to dobrze, masz swoich klientów, i nie boisz się ryzyka oraz wielozadaniowości, a chcesz zarabiać więcej, możesz założyć własne studio. Lub, wybrać coś pośrodku…

Wynajem stanowiska w studiu tatuażu

Tą drogą środka, jest zyskujący na popularności system coworkingowy, polegający na wynajmie stanowiska. Pracuję, jako menadżer w takim właśnie studiu, więc mogę Ci dokładnie wytłumaczyć, na czym to polega. Tylko, nie spodziewaj się reklamy, bo zacznę od zniechęcenia Cię do tego systemu pracy!

Nawet o nim nie myśl, jeśli jesteś dopiero na etapie szukania praktyk! W coworkingu zwyczajnie nie ma na to miejsca. Tu każdy pracuje, ile chce, i kiedy chce. Nie ma wyrabiania w studiu dupogodzin. Przychodzisz, tylko jak masz klienta. Robisz swoje i idziesz do domu. Dla tatuatora fajnie. Dla praktykanta gorzej, bo fizycznie nie ma go, kto uczyć.

Fot. Krystian Lampka

Dodatkowo rozliczamy się za stanowisko. Nie ma znaczenia, czy bierzesz za dziarkę 5000 zł, czy 50 zł. Kwota do zapłaty jest stała i taka sama dla wszystkich. Przy praktykanckich cenach, zwyczajnie Ci się to nie opłaci. Jeszcze dołożysz do interesu. No, chyba że masz poduszkę wypchaną dolarsami, i Ci to nie robi.

Ale, nawet wtedy odradzam wynajem. Nie dość, że nie będzie miał Cię, kto uczyć, za stanowisko zapłacisz więcej, niż początkowo dostaniesz za dziarkę, to jeszcze nikt Ci nie podstawi klienta pod nos, jak to robi tradycyjne studio. Tutaj, booking w całości leży po stronie tatuatora. Czasy, jakie są, każdy widzi. Nawet doświadczonym artystom, trudno jest zapełnić grafik, a co dopiero praktykantowi. Z tego właśnie powodu, zastanów się nad coworkingiem dziesięć razy, nawet jeśli jesteś już pro, ale nie masz jeszcze swojej bazy klientów.

Dla kogo zatem coworking jest, na czym polega, i ile to wszystko kosztuje?

Coworking, to coś, pomiędzy posiadaniem własnego studia a pracą u kogoś. Na polskim rynku, jest to forma wciąż dość nowa, a studiów oferujących wynajem stanowiska mamy stosunkowo niewiele, dlatego trudno jest uogólnić sposób działania. Jedne studia zapewniają materiały, inne nie. Jedne wynajmują stanowisko na miesiąc, na tydzień, na ilość wejść… Można powiedzieć, że dopiero uczymy się w wynajem. Testujemy różne rozwiązania, sprawdzamy, które działają. Dlatego, jeśli interesuje Cię taka forma pracy, najlepiej pytaj bezpośrednio w studiach oferujących wynajem, jakie dokładnie u nich są warunki.

W studiu Fox Orange te warunki są jawne, możemy, więc szczegółowo omówić coworking na jego przykładzie. Zacznijmy od tego, co łączy wynajem stanowiska z prowadzeniem własnej działalności. Przede wszystkim – niezależność. Nikt Ci nie mówi, kiedy masz pracować, w jakich godzinach, ilu klientów przyjąć. Jeśli do życia wystarczy Ci pięć sesji w miesiącu, to tyle robisz. Zbierasz na wycieczkę dookoła świata? Nie ma spawy, możesz pracować codziennie. Nawet w święta, bo studio jest do Twojej dyspozycji zawsze. A, jak już uzbierasz, to możesz na tę wycieczkę pojechać, kiedy chcesz, bo tu o urlop prosić nie trzeba.

Nawet jeśli podróż zajmie Ci dziewięćdziesiąt dni, to nic nie tracisz. Przynajmniej nie w Fox Orange, bo tam płacisz tylko za faktycznie wykorzystane stanowisko, czyli zostawiasz kaskę na koniec dnia, po sesji. Nie dziarasz – nie płacisz. Musisz nakarmić tylko ZUS, bo ten potwór nikomu nie odpuści. Właśnie taki układ, przekonał Agę Fiszkę do zamknięcia własnej pracowni, i przejścia do studia coworkingowego.

Do przeniesienia się do Fox Orange Tattoo przekonało mnie to, że płacę faktycznie za dni, w których jestem. Wynajmowanie lokalu niesie ze sobą koszty miesięczne, więc przy jednoosobowej działalności jak moja, coworking był dobrym rozwiązaniem.

Jeśli wybierzesz studio, oferujące karnety czy miesięczny wynajem stanowiska, może być trochę gorzej, bo to działa jak abonament – trzeba opłacać na czas. Ale, to najwyżej będziesz zwiedzać ten świat nieco szybciej.  I, może zamiast w opcji All Inclusive, to po prostu Inclusive, bo koszt takiego stanowiska na wyłączność waha się w przedziale 2500-5000 zł.

Niezależnie jednak od tego, czy rozliczasz się za dzień, tydzień, miesiąc… cechą wspólną wszystkich coworkingów, jest to, że nie dzielisz się z nimi kasą za dziarę. To Ty decydujesz, ile za nią weźmiesz, a całość trafia do Ciebie. Studio pobiera jedynie stałą opłatę za wynajem stanowiska. W Foxie to jest 400 zł za sesję całodzienną, z możliwością wynajęcia na połowę sesji. W tym masz już wszystkie potrzebne materiały. Musisz zapewnić sobie jedynie tusze i igły.

Fot. Krystian Lampka

I, to właśnie jest ten łącznik z tradycyjnym studiem. O zaopatrzenie (od folii, ręczników, rękawic, po herbatki, kawki, ciasteczka) dba za Ciebie menadżer studia. Jak przepali się żarówka, zepsuje umywalka, czy wybuchnie inny pożar, też się nim nie zajmujesz, tylko idziesz do menago, który załatwia to za Ciebie.

Do moich obowiązków, należy też organizacja Guest Spotów. To, kolejna rzecz łącząca coworking, z tradycyjnym studiem. Tutaj również, masz okazję poznawać nowych artystów. Do nas przyjeżdżają oni chętnie i często, więc okazji nie brakuje. Bo, ekipa studia akurat jest stała. To nie hotel ani basen, dlatego nie ma karnetów. Żeby wynająć stanowisko, nie wystarczy zadzwonić. Trzeba wysłać portfolio, a właścicielka studia musi je klepnąć.

Coworking, to dobry wybór, jeśli masz już doświadczenie, (ale takie serio, a nie pół roku w branży), i swoich klientów. Masz dobre pieniądze i niezależność, przy jednoczesnym wsparciu studia w kwestiach organizacyjnych. Wynajem stanowiska sprawdzi się, jeśli chcesz pracować tylko na siebie, ale nie masz ochoty na prowadzenie biznesu. Albo, jeśli o tym myślisz, ale nadal trochę się boisz i chcesz się przekonać, jakby to było, ale w bezpiecznych warunkach.

Fox Orange Tattoo - Zobacz portfolio i zrób tatuaż
Fox Orange Tattoo - studio z Kraków. Portfolio tatuaży, wzorów, informacje kontaktowe.