Marcin Pacześny - Podsumowanie 2020 roku w branży tatuażu
Rok 2020 był dla ludzkości inny niż wszystkie. Światowa epidemia koronawirusa sprawiła, że wiele branż, w tym i branża tatuażu stanęła na kilka miesięcy. Poprosiliśmy o podsumowanie roku kilka osób związanych z branżą tatuażu od wielu lat. Poznajcie perspektywę Marcina Pacześnego, właściciela sieci Zajawa Tattoo oraz organizatora cyklu Tattoo Konwent.
Jaki z Twojej perspektywy był dla branży rok 2020?
To był na pewno dziwny rok. Nie tylko dla branży tatuatorskiej, ale dla wszystkich, tak po ludzku. Myślę jednak, że nasza branża poradziła sobie bardzo dobrze. Duże podziękowania należą się osobom bezpośrednio zaangażowanym w projekty "Apel branży tatuatorskiej" i ‘Sztab Kryzysowy Tatuatorów ws. Covid-19’.
Jaki był dla Ciebie, jako organizatora Tattoo Konwent oraz właściciela sieci Zajawa?
Po raz pierwszy od dziesięciu lat nie odbył się żaden z zaplanowanych przez nas Tattoo Konwentów. Niezły Sajgon! Teraz myślę, że dobrze się stało. Wspólnie z ekipą potrzebowaliśmy takiej przerwy. Czasem dobrze się zatrzymać, bo inaczej łatwo się wypalić, a te dziesięć lat i kilkadziesiąt festiwali temu sprzyjały. Mogliśmy zrobić na siłę jedną czy dwie imprezy w wakacje, ale i po co? Zdrowie ważniejsze, a jako organizatorzy ponosimy odpowiedzialność. Są rzeczy dużo cenniejsze niż pieniądze czy kolejna edycja festiwalu.
Jeśli idzie o Zajawy to przy każdej współpracuję ze świetnymi ludźmi, którym ufam w stu procentach. Nie tylko udało się ‘ogarnąć’ ten rok, ale też nikogo z ‘naszych ludzi’ nie zostawiliśmy samemu sobie w najcięższych momentach na wiosnę. Jestem wdzięczny i dumny, że przy sporej ilości salonów Zajawy, rotacja artystów jest praktycznie zerowa.
Jaki widzisz dla siebie i dla branży rok 2021?
Ja jestem optymistą. Zawsze szukam pozytywów na horyzoncie i mam swoje przewidywania odnośnie branży oraz jej przyszłości. W krótkiej i dłuższej perspektywie tatuaż będzie miał się dobrze - nie podlega zbliżającej się szybkimi krokami automatyzacji i kolejnej rewolucji przemysłowej. Tatuaż nadal pozostanie jedną z niewielu trwałych ‘rzeczy’ w naszym szybko zmieniającym się świecie. Jako ludzie musimy coraz szybciej dostosowywać się do kolejnych zmian, więc siłę tatuażu w przyszłości upatruję w jego trwałości. Potrzebujemy czegoś, co jest i będzie z nami na długo, a nie tylko na chwilę.
Jeśli idzie o mnie, to razem z ekipą chcielibyśmy wrócić do organizowania festiwali. Nie mam jeszcze pojęcia czy będą one duże, małe czy jeszcze inne - wiem po prostu, że ludzie potrzebują spotkań i to się nie zmieni. Pandemia przyspieszyła pewne nieuchronne procesy, jednak nie zmieniła tego, że jako ludzie byliśmy i jesteśmy istotami społecznymi.
Niespecjalnie też trafiają do mnie powtarzane od dłuższego czasu opinie o tym, że ‘kiedyś było lepiej’, ‘Trudniej było zacząć tatuować’, ‘Festiwal to było święto’, etc. To trochę tak jakby krzesać ogień, bo zimno, a gdy już się uda rozpalić ognisko i osiąga ono coraz większe rozmiary, stwierdzić -’ e, za ciepło, gasimy - lepiej było marznąć’. W moim odczuciu to tak nie działa. Dzięki za rozmowę. Wszystkiego dobrego wszystkim w Nowym Roku!