Masz tatuaże i planujesz podróż do Japonii? Lepiej to przeczytaj!
Jak tatuaż - rzecz związana z tradycją, a jednocześnie z nowożytną kulturą - jest postrzegany w Japonii? Dlaczego mając tusz pod skórą, możemy zostać wyproszeni np. z restauracji? Na te i inne pytania znajdziecie odpowiedź w poniższym artykule.
Kraj Kwitnącej Wiśni może zaskoczyć przyjezdnych na wiele różnych sposobów. Zdrowe, soczyste owoce kosztują tyle, co słodycze klasy premium, na ulicach i w domach spotkasz więcej zwierząt domowych niż dzieci, a korzystając z toalety, możesz poczuć się jak Jeff Bezos podczas lotu swoim statkiem kosmicznym.
Japonia to kraj, w którym tradycja miesza się z chęcią wytworzenia czegoś nowego i oryginalnego do tego stopnia, że na ulicy można wejść do tradycyjnej herbaciarni.
Samuraj na straży tradycji
Samuraje kojarzą nam się z odległą Japonią i jej zamiłowaniem do tradycji. Honor i poświęcenie do dziś stanowią kluczowe wartości dla mieszkańców wyspiarskiego kraju. Jak do tego ma się posiadanie tatuaży w Japonii? Czy mając tatuaż w Japonii, spotkasz się z nieprzyjemnościami? Dlaczego tatuaże w widocznych miejscach nie podobają się znacznej części społeczeństwa japońskiego do tego stopnia, że przy realizacji programów dla państwowych stacji telewizyjnych rozmówcy muszą zakryć swoje tatuaże?
Dlaczego tak jest? Przecież japoński tatuaż - irezumi - zyskał ogromną popularność poza granicami tego państwa. Japońskie motywy roślinne, morskie, smoki, karpie koi, tygrysy i postacie z ludowych opowieści w stylu naszego Robin Hooda zdobią ciała fanów tatuażu m.in. w Stanach Zjednoczonych i… w Polsce.
Tokio, dzisiejsza stolica Japonii, kiedyś nosiło nazwę - Edo. Tak samo nazywała się epoka w historii Japonii trwająca od XVII do XIX w. W tym czasie umocniła się boska pozycja cesarza i związanych z nim samurajów. Ci dzielni wojownicy prowadzili między sobą krwawe wojny, które następowały po sobie jak zaklęte koło. Ktoś przegrał, więc się mścił. Potem na pozycji przegranego lądował niegdysiejszy zwycięzca i tak kółko…
Samurajowie strzegli swoich ziem i tego, czy chłopi i mieszczanie przestrzegają cesarskiego-boskiego prawa. Karą za występki były... tatuaże.
Ukradłeś sąsiadowi kury? Zrobimy ci tatuaż!
Tatuaż stał się nowym sposobem na znakowanie przestępców. Kiedyś lubowano się w obcinaniu nosa lub uszu. Z czasem odpowiednie formy znakowania sprawców wykroczeń, stały się normą i przybrały różnorakie kształty.
Zazwyczaj oskarżony o konkretną zbrodnię miał tatuowane linie bądź okręgi w widocznych miejscach; na rękach, dłoniach, szyi, a nawet na twarzy… Nic dziwnego, że bidak miał dość szpecących kresek i kółek. Co bardziej uzdolnieni zaczęli dodawać nowe elementy do szpecących szarych i czarnych bohomazów.
Prymitywne narzędzia z ostrych kawałków muszli, kości czy kolców pierwsi tatuatorzy zastąpili igłami, które dla wygody osadzano na drewnianych rękojeściach.
Yakuza wywali cię z restauracji
Wyjęci spod prawa zaczęli mieszkać w tych samych wioskach. Przedsiębiorczy, oznakowani mieszczanie i chłopi postanowili wykorzystać swoją pozycję - wyrzutków i osób, których się obawiano. Tak powstała Yakuza, japońska mafia.
Jej przedstawiciele trudnią się różnymi zajęciami i niejednokrotnie prowadzą restauracje. Mój przyjaciel miał raz przyjemność udać się do baru prowadzonego przez Yakuzę - oczywiście początkowo nie zdawał sobie z tego sprawy.
Wszystko było w porządku do czasu, aż zaczął tańczyć (nie no spoko, nie jest kiepskim tancerzem). Gdy podniósł ręce, podwinął się prawy rękaw jego koszuli i kilka osób w lokalu zauważyło kolorowy wzór składający się na niebiesko-zielony tatuaż. Powstał on w Polsce i przedstawiał motyw z popularniej bajki Walta Disneya.
Pewnemu wysokiemu panu z ramionami jak dorodne pnie drzew nie spodobał się ten wzór i poprosił mojego kolegę, by ten wyszedł z lokalu.
Jak się okazało, przedstawiciele japońskiego półświatka nie przepadają za widokiem tatuaży u innych osób. Oczywiście nikt nie wbije wam katany w serce, ale może się zdarzyć, że zostaniecie wyproszeni z lokalu - lepiej posłuchać.
Zgorszenie…
Droga, którą przebył tatuaż w Japonii, wiodła od ukazywania statutu społecznego, upadku, po budowę zorganizowanych organizacji przestępczych. Społeczeństwo japońskie przypinało tatuowaniu nowe łatki: "przestępca", "kryminalista", "złodziej kur".
W związku z tym obecnie w Japonii sztuką tatuaży trudnią się nieliczni, a ludzie kochający tę formę sztuki niejednokrotnie schodzą do podziemia, by ozdabiać swoje ciało pięknymi, kolorowymi wzorami nawiązującymi do motywów symbolizujących odwagę, męstwo, ogień i wodę.
Wytatuowany człowiek w Japonii może mieć problemy ze znalezieniem dobrze płatnej pracy. Może mieć problem z akceptacją przez rodzinę swojej partnerki lub partnera.
Jeśli masz tatuaż, możesz spotkać się z prośbą o wyjście z basenu, onsenu (tradycyjnej łaźni, gdzie musisz rozebrać się do rosołu). Czasem uda się ukryć tatuaż pod bandażem lub plastrami, ale cóż - naga prawda zawsze wyjdzie na jaw.
Konserwatywni obywatele uważają tatuaże i inne widoczne ozdoby - jak kolczyki - za rzeczy budzące zgorszenie. Dlatego warto uszanować Japończyków i postarać się nie obnosić ze swoimi tatuażami.
Co prawda przyjezdni otrzymują swego rodzaju limit zaufania i przechadzając się ulicami Tokio, możecie trafić na młodych Japończyków, którzy będą pytać się o wasze tatuaże.
Masz tatuaż - masz wypowiedzenie
Nie tak dawno temu, bo w 2012 r. władze Osaki postanowiły rozprawić się z tatuażami wśród pracowników administracji publicznej. Burmistrz miasta, pan Toru Hashimoto nakazał, by pracownicy budżetówki złożyli oświadczenie o posiadanych tatuażach. Każdy musiał wypełnić formularz, w którym szczegółowo opisywał swoje tatuaże i ich rozmieszczenie. Jeśli ktoś odmówił złożenia deklaracji - wylatywał. Po przejrzeniu formularzy, osoby posiadające tatuaże były kierowane do pracy w miejscach, gdzie miały ograniczony kontakt z obywatelami załatwiającymi swoje sprawy. Niektórzy zostali zwolnieni…
Japonia to piękny kraj. Tradycja miesza się z nowoczesnością, serwując nam barwny koktajl w postaci zaskakujących wyników wyszukiwania pod hasłem Japonia. Podobnie jest ze sztuką irezumi i tym, jak Japończycy postrzegają tatuaże.
Tak całkiem prywatnie, to myślę, że niejedna starsza pani uśmiecha się, widząc wytatuowanego młodzieńca na ulicy.