Na ratunek Ukrainie. Mobilizacja polskiej branży tatuażu
Chociaż jak ognia starałam się uniknąć poruszania tematu wojny na Ukrainie tak się złożyło, że materiał do tego wpisu poniekąd "zebrał się sam". W pierwszych dniach konfliktu rosyjsko-ukraińskiego otrzymałam kilka wiadomości od znajomych tatuatorów z branży, z prośbą o udostępnienie zbiórek czy wsparcie licytacji charytatywnych. Stwierdziłam, iż obok tak ważnego społecznie tematu nie mogę przejść obojętnie i…, stąd zrobiłam mały research, dotyczący mobilizacji środowiska tatuatorskiego w odpowiedzi na barbarzyństwo, dotykające naszych wschodnich sąsiadów.
Temat, którego nie można przemilczeć
W pierwszych dniach konfliktu, który wywołał rosyjski gigant, portal TattooArtist.pl opublikował szczegółową, ogólnopolską listę akcji organizowanych przez tatuatorów, mających na celu niesienie pomocy poszkodowanym. Mimo, że jest aktualizowana w miarę pojawiania się kolejnych inicjatyw, trudno w natłoku informacji nadążyć za tak dynamicznie zmieniającą się sytuacją. W momencie pisania przeze mnie tego tekstu rosyjska agresja na Ukrainę trwa już 13-stą dobę. Napastnicy starają się zdobyć kluczowe dla Ukraińców miasta takie jak: Mikołajów, Charków, Winnica czy samo centrum i serce kraju - Kijów.
Jednak ogólnoświatowa mobilizacja trwa, a kraje ościenne, w tym w szczególności Polska, oferują uchodźcom azyl, wsparcie finansowe czy nawet zatrudnienie. Zresztą sama, jako osoba zaangażowana w organizację pracy w salonie tatuażu, odebrałam przynajmniej kilka telefonów i wiadomości z prośbą lub pytaniem o udostępnienie zbiórki, licytacji albo przekazanie uchodźcom podstawowego zaopatrzenia. Siłą rzeczy - chociaż chciałam uniknąć tego tematu, zaczęłam go śledzić w porozumieniu z osobami, które zdecydowały się ze mną skontaktować.
Licytacje online
Jedną z pierwszych inicjatyw o jakiej usłyszałam były charytatywne licytacje wzorów lub całodziennych sesji tatuażu, organizowane na instagramowym profilu, poświęconemu sztuce tatuażu - @polandtattoos. Już 26 lutego założyciele konta wystartowali z pomysłem aukcji online. Każda z nich trwa dokładnie 48 godzin i tyczy się konkretnego artysty. Po zakończeniu licytacji tatuator przekazuje finalną kwotę na konto wybranej organizacji, zajmującej się pomocą Ukrainie. Jak do tej pory, po 30 zakończonych licytacjach, udało się zgromadzić już 46 800 złotych.
Z podobną inicjatywą wyszła Agata Łabuda, założycielka jednej z grup na Facebooku “DZIARYTATYWNIE”. Chociaż na co dzień beneficjentem licytacji jest Fundacja “W Związku z Rakiem”, niosąca pomoc osobom chorym na nowotwory, część środków z aukcji zasili konta organizacji niosących wsparcie poszkodowanym na froncie.
Kolejne akcje-licytacje zorganizował Junior, którego chyba nikomu w branży nie trzeba przedstawiać. Artysta z dwudziestopięcioletnim doświadczeniem oraz gwiazda telewizyjnego show “Najgorsze Polskie Tatuaże”, ochoczo zachęca na facebookowym profilu swojego studia do udziału w licytacjach wzorów za pośrednictwem serwisu Allegro. Junior, jak to na "starego wyjadacza" przystało, zaangażował innych kolegów po fachu takich jak Dero czy Nixon i wspólnie z nimi apeluje o pomoc…, zachowując przy tym właściwe sobie, prześmiewcze poczucie humoru.
Dziaranie na spontanie
Trudno nie wspomnieć o pomniejszych, oddolnych inicjatywach. Obserwując lokalne środowisko tatuatorskie w Krakowie nie mogę wyjść z podziwu, jak wiele pracowni zdecydowało się na spontaniczne udzielenie czynnej pomocy. Charytatywne walk-in day’e, schronienie i zapewnienie zatrudnienia tatuatorom ze wschodu czy możliwość wytatuowania wzoru za kwotę, którą darczyńca chciałby przekazać osobom w potrzebie…, to tylko niektóre z nich. Zaangażowanie wykazują zarówno mniejsze studia: krakowskie “Nie Po Drodze” czy “Grzybnia Tattoo”, jak i salony z wieloletnią, ugruntowaną pozycją na rynku. Wśród tych drugich warto wymienić: “Kult Tattoo” z Krakowa, “Sztorm Tattoo Studio” z Gdańska czy Tattoo.pl z Poznania. Zresztą…, wystarczy pobieżnie przescrollować swojego Facebooka lub Instagrama, by natknąć się na post obwieszczający zbiórkę leków, odzieży lub żywności czy nawet oferty pracy dla artystów uciekających z Ukrainy.
Jednak na studiach i pojedynczych artystach lista się nie kończy! Organizatorzy konwentów również starają się pomóc jak mogą. Podczas Wrocław Tattoo Show, który odbył się w dniach 5 i 6 marca br. uzbierana została kwota 27 511 złotych. Z kolei organizatorzy cyklu imprez spod szyldu "Tattoo Konwent" planują przeznaczyć 10% dochodu ze sprzedaży biletów z pierwszej tegorocznej imprezy - Poznań Tattoo Konwent 2022. Dokładną kwotę poznamy dopiero po zakończeniu sprzedaży biletów, a sama impreza datowana jest na 19 i 20 marca. Cóż, po raz kolejny branża jednoczy swoje siły i dowodzi, że tatuaże wcale nie robią z nas kryminalistów!
Dorzuć się do zrzutki!
Obojętna wobec barbarzyńskiej przemocy na Ukrainie nie pozostała również Inez Janiak, właścicielka studia “Inne Tattoo” z Łodzi. Chociaż tatuatorka przebywa obecnie - wraz ze swoim partnerem, Danielem - w Stanach Zjednoczonych, oboje zdecydowali się zorganizować zrzutkę na portalu Siepomaga.pl. Początkowy cel zbiórki “Tatuaże dla Ukrainy” sięgał 5000 złotych, jednak szczodrość darczyńców przerosła najśmielsze oczekiwania. W momencie pisania tego tekstu zgromadzone na portalu środki przebiły już barierę 80 000 złotych! Warto wspomnieć, że w ramach zrzutki 2 szczęśliwców będzie mogła zgarnąć tatuaż od Inez i Daniela…, chociaż oczywiście nie to jest w tym wszystkim najważniejsze.
Kroplą przepełniającą czarę, która sprawiła że momentalnie usiadłam do napisania niniejszego tekstu była wiadomość od przyjaciela Serika Butenko z prośbą o udostępnienie filmu, zachęcającego do wsparcia zbiórki online.
Internetowa inicjatywa powstała z ramienia Artema Horobetsa, pochodzącego z północy Ukrainy. Miasto rodzinne Artema - Suma - znajduje się niedaleko Charkowa, gdzie aktualnie trwa zacięta obrona miasta. Wszystkie środki, zgromadzone za pośrednictwem portalu Zrzutka.pl, zostaną przeznaczone na zakup kamizelek kuloodpornych czy wkładów balistycznych dla ukraińskich żołnierzy. Mimo że wsparcie ze strony Unii oraz państw członkowskich NATO jest nieocenione, większość sprzętu zostaje przetransportowana do oblężonej stolicy, na czym cierpią inne ukraińskie metropolie. Żołnierze są niekiedy zmuszeni do obrony niemal "gołymi rękoma". Oczywiście ochoczo przystałam na wystosowaną w moim kierunku prośbę i puściłam tę informację w świat. Stwierdziłam jednak, że to trochę za mało. Wobec takiego tematu nie można przejść obojętnie, dlatego postanowiłam skontaktować się z Sergeyem Butenko, by zadać mu kilka pytań, podsumowujących niniejszy artykuł.
Marta Wierzba: Czy ta zbiórka jest inicjatywą twoją lub twoich przyjaciół? A może zdecydowałeś się ją poprzeć z innych powodów?
Sergey Butenko: Tę zbiórkę zorganizowałem wspólnie z Artemem, moim przyjacielem, który podobnie jak ja, pochodzi z Ukrainy. Nasi krewni, nasi bliscy są zmuszeni do ukrywania się w piwnicach. Moje rodzinne miasto jest bombardowane i zostało otoczone przez rosyjskie wojsko…, ponadto 2 moich braci oraz przyjaciele walczą na froncie w jego obronie. Wielu ochotników stanęło do walki, nie mając żadnej ochrony; mam na myśli kamizelki kuloodporne czy hełmy. Teraz priorytet to zebranie wymaganej ilości pieniędzy, żeby można było kupić jak najwięcej kamizelek kuloodpornych.
M.W.: Jak oceniasz ogólną mobilizację polskiego środowiska tatuatorskiego w obliczu wojny na Ukrainie?
S.B.: Wiem, że wielu ludzi z branży, piercerzy, klienci i nie tylko, zorganizowali wiele akcji by pomóc obywatelom Ukrainy. Jestem pod wielkim wrażeniem tego, co się dzieje! W tak trudnym czasie, gdy widzę tak ogromne wsparcie…, to wiele dla mnie znaczy. Jestem bardzo wdzięczny każdemu za wsparcie. Najważniejsze jest, aby teraz każdy z nas pozostał człowiekiem!
M.W.: Skąd, w czasach dezinformacji najlepiej czerpać dane dotyczące tego, co faktycznie dzieje się na Ukrainie?
S.B.: Staram się czerpać i filtrować informacje z różnych stron, ale bezgranicznie ufam tylko temu, co mówią moi bliscy i krewni. To oni są bezpośrednio w epicentrum tych strasznych wydarzeń i czują ten koszmar na własnej skórze.
Pozostać człowiekiem
Być może zabrzmię teraz nieco patetycznie…, ale chciałabym, na sam koniec podkreślić, że nawet najdrobniejszy gest ma znaczenie. Nie jest to nic odkrywczego. Jednak uważam, iż w dzisiejszych, trudnych i okrutnych czasach trzeba o tym przypominać. I pozostać człowiekiem.