TATTOO+HERO: Wyróżniona historia Marty Franckowskiej


Historia Marty została wyróżniona jako jedna z trzech przez jury w konkursie "Podziel się swoją historią i zostań TATTOO+HERO!". Decyzję tę podjęło doświadczone jury, składające się z tatuażystów, którzy w latach 90-tych przyczynili się do ustanowienia podstaw polskiej branży tatuażu. W składzie jury znaleźli się: Dagmara Nawikas-Misiuk, Tomasz Skoczypiec, Sławek Frączek oraz Michał Psut, założyciel marki TATTOOME.EU. Firma ta ufundowała dla autorów wyróżnionych historii zestawy jednorazowych, sterylnych gripów. Miłej lektury.


Rok 2020, pandemia koronawirusa i depresyjna ja. Ja i moja upadająca, bez szans na przyszłość działalność, która okazała się w tym „dziwnym czasie” totalnie niechciana i niepotrzebna. W domu przaśna i dorastająca latorośl (wtedy pięcioletnia), która od początku wspierała i wierzyła w swoją Mamę. Wiedziałam, że nie mogę siebie i jej zawieść, trzeba było otrząsnąć się i zakończyć ten marazm, po prostu działać.

Odkąd pamiętam, zawsze byłam niestrudzonym i pełnym pasji samoukiem, który jeśli się mocno uparł i fokusował na danym zadaniu - dopiąłswego - z czystej pasji i chęci własnych. Tym sposobem lata temu nauczyłam się tworzyć grafiki, potem rysować ilustracje. Kiedyś żałowałam, że nie miałam możliwości uczyć się w szkole plastycznej - mojej młodo owdowiałej mamy nie było finansowo stać na to, by móc wesprzeć rozwijającą się pasję dorastającej, nastoletniej córki.

Bycie samoukiem i własne chęci sprawiły, że założyłam swoją mikro działalność jeszcze na początku 2020. Tworzyłam odzież sportową z własnymi, nietuzinkowymi wzorami, których brakowało na biegowym rynku. Autorski projekt się przyjął, spodobał się tym wszystkim świrom - byłam spełniona zawodowo i bardzo szczęśliwa.

W pamiętnym i wspomnianym wyżej 2020 roku Covid sprawił, że w niedługim czasie zaprzestano organizacji biegów masowych i tych pomniejszych. Kluby sportowe również wstrzymywały się z zamówieniami - zlecenia odeszły w niepamięć.

Strach, rozpacz i nawrót depresji. Kiedy człowiek wkłada całe swoje serce w pracę i poświęca dużo czasu na swój rozwój, czuje się w pewnym momencie „ukrócony w działaniu”, wręcz „wykastrowany z możliwości”.

Jako mikro przedsiębiorca otrzymałam wtenczas pomoc z rządu, wsparcie finansowe, które miało być „na przetrwanie” tego trudnego czasu. Intuicja podpowiadała mi, by zainwestować ów finanse w swój rozwój oraz w sprzęt, który przyda się w późniejszym czasie. Zainwestowałam - kupiłam swoją pierwszą maszynkę Cheyenne, którą mam do dziś. Ciekawym sposobem trafiła w moje ręce 1 czerwca - dla mnie był to swoisty Dzień Dziecka.

Sztuczne skóry, potem melony i banany szły w nieustanny ruch. Niejednokroć rzucałam to wszystko w cholerę, klnąc pod nosem. Nie dawałam za wygraną. Znajomi użyczali swoich skór na pierwsze dzierganki maszynką.

Dopamina, serotonina - ichni poziom był na wysokim poziomie - chciałam więcej tej wiedzy zdobywać.

Po niecałych trzech miesiącach udało mi się dostać na praktyki do jednego z bydgoskich pracowni tatuażu - Scarlett Studio. Pierwszą ludzką skórę pod okiem swojego Sensei Andrzeja Kaczmarka wytatuowałam w studio pod koniec października 2020 r. I tak to się wtenczas zaczęło rozkręcać.

Nie mam do dziś samochodu, ba - prawa jazdy również nie posiadam. Codziennie dojeżdżałam do Bydgoszczy autobusem - wstawałam o 4:00 by móc być na miejscu o 6:30 (tak, wiem, niestandardowo, jeśli chodzi o godziny pracy).

Nie czułam, że jest to jakiekolwiek poświęcenie (bo nie było!), wręcz ochoczo codziennie wczesnym porankiem budziłam się z uśmiechem, by móc się spełniać, uczyć zawodu a w domu być tą niepoddającą się w działaniu Mamą.

Czy żałuję? NIGDY!

Dziś nie krępuję się mówić również o tym mroczniejszym i pozbawionym radości czasie. Bez wstydu - to tak totalnie ludzkie. Empatia i wysoka wrażliwość są cholernie ludzkie - śmiem często twierdzić, że są darem, jak i przekleństwem (w byciu tatuatorem, uważam, że jest to pożywna „karma”, która napędza ten kreatywny mechanizm). Obecnie również wiem, że moje fokusowanie się na danym zagadnieniu i łatwość przyswajania nowych umiejętności oraz wiedzy nie była po prostu czymś zwykłym, takim „o! Po prostu”.

Zobacz portfolio: Marta Franckovska

Jestem nie tyle, ile starsza, lecz również pełna świadomości i zrozumienia wobec siebie samej - posiadam obecnie tę wiedzę, iż jestem w spektrum ADHD, które w wielu przypadkach może być darem i przekleństwem - dla mnie było (jest!) mocną stroną, by nie zaniechać pomysłom a brnąć w nich do przodu, nawet kiedy ta droga wydaje się nie mieć końca. Intuicja - tak, to kolejne „narzędzie”, które w naszym zawodzie jest jednym z tych przydatnych i pożądanych, pozwoliła mi ona trwać w postanowieniu. Jako osoba już dorosła otrzymując diagnozę - odetchnęłam z ulgą - już wiedziałam, że nie jestem dziwakiem oraz moje poczynania nie są dziwne.

ADHD dla mnie to „wyjątkowy i nieproszony dar”, dzięki któremu nie zwątpiłam w siebie, jak i nie dałam sobie wmówić, że będąc po 30-tce (mając w zanadrzu dorastającą córę) już jest się zbyt „starym” (?) na stawianie pierwszych kroków w tym kreatywnym zawodzie.

Wiem dziś również to, że z młodszym tatuatorskim pokoleniem można mieć koleżeńską sztamę i ramię w ramię wspierać się wzajemnie. Pasja nie ma wieku, który można określić na podstawie peselu.

Serdeczność odkryłam. Dużo serdeczności. Ten zawód to często masa wsparcia i ludzkiej empatii wśród artystów. Człowiek czuje się pokrzepiony. Co zyskałam dzięki tej trzyletniej, wyboistej i nierównej drodze w byciu tatuatorem?

Zyskałam wspaniały zawód, w który pokładam ogrom serca (tak, ja nadal się również uczę! Sprawia mi to wiele radości), co sprawiło, że po trzech latach mogłam otworzyć w swojej małej miejscowości (Świecie) własną pracownię tatuażu, do którego raz po raz wracają zadowoleni i otuleni dobrym słowem Klienci.

Jestem tą szczęściarą, która nie wie, gdzie zaciera się granica pasji oraz pracy. Robię to, co naprawdę sprawia przyjemność. Doprawdy - piękne to uczucie. Cześć, to ja - Marta. Moja historia, którą właśnie czytasz, jest być może dość krótka, lecz okraszona dużym zaangażowaniem, działaniem, jak i niezaniechaniu własnym postanowieniom.

Mam obecnie 33 lata, nie dałam sobie wmówić, że przebranżowienie się w trudnym ekonomicznie czasie jest niemożliwe, zyskałam wiele pokory, jak i dalszych chęci i możliwości doskonalenia warsztatu. Zyskałam wielu wspaniałych znajomych z branży. Czuję wdzięczność.

Marta Franckowska - Zobacz portfolio i zrób tatuaż
Marta Franckowska - tatuażysta z Świecie. Portfolio tatuaży, wzorów, informacje kontaktowe.
WYNIKI KONKURSU! Podziel się swoją historią i zostań TATTOO+HERO!
Takiego konkursu w branży tatuażu nie było do tej pory! W tym konkursie oddaliśmy głos Wam, tatuatorkom i tatuatorom! Wiemy, że droga każdego artysty to odrębna historia. Dlatego chcieliśmy abyście się nią z nami podzielili. A do wygrania w konkursie było nie byle co – maszyna +HEROPEN od TATTOOME.E…