The Sacred Space - Świątynia tatuażu

Zastanawialiście się kiedyś, jak powstał pierwszy tatuaż? Kto go zrobił, w jaki sposób, a przede wszystkim – po co? Dlaczego, już kilka tysięcy lat temu, ludzie zaczęli pokrywać swoje ciała różnymi wzorami? Najprostsza odpowiedź, jaka nasuwa się na myśl, to – dla ozdoby. Jednak, tą funkcję tatuaż zaczął najprawdopodobniej spełniać stosunkowo niedawno, a nasi przodkowie bardziej niż do estetyki, przykładali wagę do tego, jakie zadanie miał do wykonania. Wzór wybierano w zależności od tego, czy miał on leczyć, chronić, zapewniać powodzenie itp. Tak, też robi Emanuela Latoszek, która jeszcze działając pod pseudonimem Niedelikatność, tworzyła pełne znaczeń „witchy tattoos”. Obecnie pracuje pod nową nazwą, oraz w nowej przestrzeni, będącej bardziej świątynią tatuażu, niż zwykłym studiem. I, jak na świątynię przystało, prowadzi w niej ceremonie. Tatuażu oczywiście! Na czym, to dokładnie polega, niech opowie Wam sama Emanuela. A, ja polecam naszą rozmowę Waszej uwadze, bo czegoś takiego, jeszcze w Krakowie nie było!


Co w twoim życiu, pojawiło się, jako pierwsze? Tatuaż, czy magia

Wydaje mi się, że magia. Odkąd pamiętam, miałam związek z ezoteryką. Już, jako dziecko, trafiłam na książkę Potęga Podświadomości. Całkowicie, mnie pochłonęła. Miałam w liceum długie, prawie białe włosy,   w szkole nazywano mnie białą wiedźmą. Wychowywałam się też na takich bajkach, jak W.I.T.C.H. czy WINX. Myślę, że również dzięki nim, tak dużo osób z mojego pokolenia, ma teraz mocną zajawkę na magię. W moim przypadku było tak, że ona dojrzewała wraz ze mną. Zaczęło się właśnie od witchcfratu, i ewoluowało bardziej w stronę ezoteryki i duchowości.

Możesz wyjaśnić, jaka jest różnica, pomiędzy witchcraftem, a ezoteryką.

Witchcraft, dotyczy bardziej wiedźm. Łączy się też z pewnym kultem, określonym stylem życia. Przykładem może być rodzimowierstwo, gdzie czcimy konkretnych bogów, obchodzimy związane z nimi święta. Natomiast duchowość nie musi się wiązać tylko z czarownicami. To też jest magia, ale opiera się bardziej na mindfulness, potędze podświadomości, manifestacji. Staram się czerpać z obu tych nurtów, jednak do duchowości i psychologii transpersonalnej jest mi obecnie zdecydowanie bliżej.

Magia, to jest temat rzeka. Dlatego, zanim nią popłyniemy, powiedz proszę jak to się w takim razie stało, że w twoim życiu pojawił się również tatuaż, który z resztą później się z tą magią połączył.

To się stało trochę przypadkowo. Bardzo się boję igieł i krwi. Nigdy, więc nie myślałam o zostaniu tatuatorką. Zawsze jednak, bardzo dużo rysowałam. Coś mnie podkusiło, żeby kupić sobie maszynkę. Tak, tylko na próbę, żeby zobaczyć jak to jest. Nie szukałam sobie studia. To ono znalazło mnie. Już na samym początku, kiedy dopiero zaczynałam pracę, wiedziałam, że chcę robić „witchy and sexy tattoos”. Nie miałam wtedy dobrego portfolio, ale miałam pomysł na siebie i na to, co chcę robić. Kiedy już zaczęłam, wiedziałam, że właśnie to chcę robić, i włożyłam dużo pracy, by się udało.

Tak, też się stało. Teraz, nawet otwierasz własne studio! Rozpoczynasz tym samym, całkowicie nowy rozdział w swoim zawodowym życiu. Zmieniasz wszystko, łącznie z pseudonimem. I mam wrażenie, że dopiero teraz, jako The Sacred Touch, to jesteś ty. Bo, jakoś ta Niedelikatność, w ogóle mi do ciebie nie pasowała. Skąd ona się w ogóle wzięła?

Mój poprzedni pseudonim nawiązywał do rysunków, jakie robiłam na początku swojej drogi. Miałam bardzo agresywną, chaotyczną kreskę. Taką, właśnie niedelikatną. Było w tym dużo ekspresji, ale też chaosu. Na tamten moment, wszystko idealnie do siebie pasowało. Ale, później mój styl zaczął się zmieniać i nazwa Niedelikatnośćprzestała być adekwatna. Trudno jednak, było ją zmienić. Stało się tak, bo straciłam dostęp do mojego konta na Instagramie. Poczułam się tak, jakbym zrzuciła z siebie skórę, której już nie chciałam.

Czy, właśnie tam postanowiłaś, że zmieniasz nie tylko pseudonim, ale również rezygnujesz z pracy w studiu, by stworzyć własną przestrzeń?

Trochę tak, trochę nie. Bardzo dużo manifestowałam sobie, właśnie stworzenie własnej przestrzeni. Nie wiedziałam jeszcze dokładnie jak i co, ale chciałam odnaleźć jakąś inną ścieżkę. Gdy, straciłam to stare konto, znalazłam się w takim momencie, w którym już całkowicie nie wiedziałam, co ja mam dalej robić ze swoim życiem. Pojawiły się nawet refleksje, że może to znak? Może, wcale nie powinnam już tatuować?  Mocno się nad tym zastanawiałam, siedząc na plaży w Uluwatu, i prosząc wszechświat o jakąś wskazówkę, co dalej. Zbierało się akurat na burzę, więc było bardzo mało ludzi. Szanse na spotkanie kogoś z Polski, bliskie zeru. Nagle podchodzi do mnie dziewczyna i mówi: „Cześć! Robiłaś mi tatuaż!”. Nie mogłam w to uwierzyć, ponieważ spotkanie namieszało mi w głowie. Z jednej strony, czułam, że powinnam dalej iść w tatuaż, a z drugiej wiedziałam, że nie chcę mieć typowego studia. Wtedy nie wiedziałam jeszcze, jak to rozwiązać, ale po powrocie z Bali, czułam bardzo mocno, że praca w studiu już mi nie służy. Chciałam świadczyć inne usługi oprócz tatuażu, a tam po prostu nie było na to miejsca. Po wielu rozmowach z moją przyjaciółką, stworzyłam koncept Sacred Space, i wciągnęłam ją w niego. Teraz, razem tworzymy przestrzeń duchową, w której tatuaż ma być tylko dodatkiem.

I, bardzo się cieszę, że to robisz, bo od razu zakochałam się w idei Sacred Space. Wspaniale będzie, mieć takie miejsce w Krakowie! Połączenie duchowości i tatuażu, brzmi naprawdę intrygująco, ale też nieco tajemniczo. Możesz wyjaśnić, jak zamierzasz połączyć ze sobą te dwie kwestie, i jaki dokładnie jest twój pomysł na studio?

Chciałabym, aby nasze studio było miejscem, w którym podkreślona i celebrowana, będzie żeńska energia. Wydaje mi się, że wiele studiów, i w ogóle biznesów, prowadzonych jest z poziomu energii męskiej – skoncentrowanej na działaniu oraz zarabianiu pieniędzy. Kobieca energia, to lekkość, kreatywność, piękno. Tak właśnie ma być u nas. Chcemy połączyć wszystko, co się z tym wiąże. Dlatego oprócz tatuaży, ma się pojawić miejsce również na tak zwane magical goods, czyli różne przedmioty związane z magią. Na początek, będzie to między innymi biżuteria Dobroduch, kadzidła, kryształy. Z czasem, planujemy poszerzyć ofertę o inne marki. Myślimy też o prowadzeniu kursów, kręgów, ceremonii itp. Co uda się zrealizować, to zobaczymy dopiero w praktyce.

Z tego, co mówisz, wyłania mi się obraz czegoś, na wzór kobiecej świątyni. To oznacza, że wszystko, co będzie się działo w Sacred Space, będzie jedynie od kobiet dla kobiet? Nie będzie u was miejsca dla mężczyzn?

Ciekawe pytanie. Żeby zrozumieć koncept Sacred Space, trzeba zrozumieć, czym jest męska, i  żeńska energia. To nie jest tak, że mężczyźni mają męską energię, a kobiety żeńską. Każdy z nas, ma w sobie oba aspekty. Celem jest osiągnięcie między nimi równowagi. Ja, na przykład, mam w sobie bardzo dużo męskiej energii. Pogłębianie tej żeńskiej, jest dla mnie wyzwaniem, ale też celem. W naszym studiu, na pewno nie będzie tak, że panowie nie mają wstępu. Nie wykluczamy też, męskich tatuatorów. Płeć nie ma znaczenia. Liczy się energia, jaką dana osoba emanuje. Zależy nam, aby to nie był zlepek przypadkowych energii, a miejsce, w którym wszyscy czują się dobrze i mają podobny mindset.

Domyślam się, że energia w tym miejscu, jest jedną z najważniejszych kwestii. W końcu zamierzasz tam prowadzić ceremonie. Wszyscy mamy jakieś konkretne wyobrażenia, związane ze znaczeniem tego słowa, ale o ceremonii tatuażu, pewnie słyszało niewielu. Możesz wyjaśnić, na czym ona polega, i jak wygląda?

Zanim odpowiem, chciałabym zaznaczyć, że jest to na razie w fazie testów, i muszę zobaczyć, jak się wszystko wyklaruje w praktyce. Wstępny koncept, zakłada rozpoczęcie od omówienia kosmogramu - trzech głównych świateł. To pozwala zobrazować fundamenty i potencjał duszy w danym wcieleniu. Używam między innymi astrologii, by odkryć, jakie energie ma mój klient, i móc je zbalansować, poprzez zawarcie w tatuażu odpowiednich elementów. Chciałabym też wykonać rozkład tarota, by odkryć intencję, z jaką ma być wykonany tatuaż. Często ludzie nie wiedzą, jaka powinna ona być. Tarot, jest idealnym narzędziem, by to określić. Służy on, do samopoznania, nie tylko do wróżenia przyszłości, jak się powszechnie uważa. Będzie to na pewno ważny punkt, całego procesu. Da nam wgląd w sytuację danej osoby, i wydobędzie esencję tego, na czym musimy się skupić. Wtedy, będzie można przejść do projektowania wzoru, co będę robić na miejscu. Będzie on maksymalnie uproszczony, i złożony z indywidualnych predyspozycji w zależności od tego, czy ktoś będzie chciał pracować z runami, wzmocnić, jaką energię, czy też może raczej coś zbalansować. Przykładowo, jeśli ktoś ma w sobie dużo żywiołu ognia, dobrze jest dodać do tej, jakości, trochę żywiołu wody. Sam tatuaż jest pewną wibracją, która przechodzi do tej eterycznej warstwy. Kiedy nanosimy na siebie jakiś symbol, jest to na poziomie podświadomości, pewna wiadomość dla naszej duszy.

Skoro już wspomniałaś o runach, to muszę o nie zapytać, bo to dość kontrowersyjny temat, jeśli chodzi o ich tatuowanie. Każda z nich łączy się z określoną energią, coś przyciąga lub przed czymś chroni. Noszona w formie ozdoby, np. zawieszki, po wykonaniu swojego zadania, po prostu się zerwie. A, tatuażu już się nie pozbędziemy. Spotkałam się z opinią, że wytatuowana runa, po spełnieniu zadania, zacznie działać w drugą stronę. Jakie jest twoje zdanie na ten temat?

To faktycznie, jest bardzo kontrowersyjny temat, i bardzo też obszerny. Polska ezoteryka podchodzi do run bardzo radykalnie. Moje podejście jest trochę inne. Runy są symbolem. Ja w swoich pracach poruszam się wśród wielu różnych sigili i  symboli, a runy to tylko jedne z nich. Takie same jak krzyż, mandala, Yin Yang. Symbol sam w sobie, nie ważne, jaki, nie zadziała bez aktywacji i naszej intencji. Nanosząc runę na swoje ciało, najważniejsze jest, by mieć świadomość, co ona oznacza, oraz dobrze przemyśleć, czy na pewno właśnie ją chcemy sobie wytatuować. Gdy, przychodzą do mnie osoby, które same sobie wybrały runy, zawsze poświęcam czas, by bardziej zaopiekować się tym tematem i odpowiedzialnie do tego podejść. Jakkolwiek, może strasznie to zabrzmi, ale sprawdzam czy klient na pewno wie, co niesie ze sobą wybrana przez niego runa. Dodatkowo, jak już wspomniałam, niezwykle ważna jest aktywacja symbolu. Bez niej, pozostanie on tylko symbolem. Polska ezoteryka bardzo przyczepiła się do run, ale przecież krzyż czy mandale, to również symbole mocno naładowane energetycznie. Jednak, bez nadania im odpowiedniej intencji, nie zadziałają. Każdy symbol można aktywować, i tak samo można go dezaktywować. Można również, już przy aktywacji nadać intencję, by symbol służył nam tak długo, jak to jest potrzebne. Ogólnie, więc, uważam, że runy można tatuować. Nie jest to nic niebezpiecznego, jeśli jesteśmy świadomi siebie, oraz ich znaczenia.

Brzmi całkiem prosto i łatwo, ale jak tego dokładnie dokonać? Jak się aktywuje symbole?

To zależy. Od tego, jak bardzo jesteśmy połączeni ze sobą, jak głęboko chcemy w to wejść itd. Ja pracuję z różnymi ludźmi. Jedni są przyziemni, inni uduchowieni. Do tej pory, w swojej pracy skupiałam się głównie na tatuażu samym w sobie, a klientom chcącym go aktywować, radziłam użyć intencji. Na przykład poprzez medytację. Teraz, chcę przenieść ten środek ciężkości z tatuażu, bardziej na magię. Dlatego, pracując z jakimś symbolem, staram się maksymalnie dopasować jego aktywację, do danej osoby. Przykładowo, kiedy tatuuję runy związane z elementem powietrza i ognia,   to do ich aktywacji polecam rytuały wykorzystujące te właśnie elementy. Dopiero zaczynam pracować w ten sposób bardziej świadomie, więcej zbieram feedback od klientów, by zobaczyć czy to działa. Ale myślę, że tak. Już teraz, nawet bez tych rytuałów, wiem, że symbole mają moc, bo jednak wkładam to dużo swojej energii.

Zapowiada się bardzo ciekawie, ale też pracochłonnie. Masz do zrobienia naprawdę sporo rzeczy podczas tego rytuału, a nie zapominajmy, że jednak jego najważniejszą częścią ma być sam tatuaż. Ile w takim razie, jest dla niego miejsca w całym tym procesie? Bo rozumiem, że biorąc pod uwagę wszystkie pozostałe czynniki, nie ma mowy o całodziennych sesjach, ani dużych skomplikowanych wzorach?

Muszę zobaczyć, jak to wszystko wyjdzie w praktyce. Pierwsze ceremonie to będą takie testy, które pozwolą mi ocenić, ile czasu jest na to wszystko potrzebnie, i na co dokładnie mogę sobie pozwolić. A, chciałabym wprowadzić w przyszłości medytację, może Reiki, udoskonalać proces ‚magiczny’. W związku z tym, tatuaże faktycznie będą bardzo uproszczone, o wielkości max.10 cm.  I, nie chodzi tu tylko o ograniczenia czasowe. Przede wszystkim, należy wziąć pod uwagę, jak bardzo wyczerpująca energetycznie jest taka ceremonia.

Jak często, zamierzasz w takim razie wykonywać ceremonię? Będziesz w stanie zastąpić nimi normalne sesje, czy raczej będzie to usługa, wykonywana np. raz na tydzień/miesiąc?

Będzie to raczej usługa bardzo niszowa, i luksusowa. Stąd też jej wyższa cena. Mówiłam o tym otwarcie, by klienci mieli świadomość, że wyższa cena nie oznacza, dużego tatuażu. Cena jest wyższa, ze względu między innymi  na wartość energetyczną usługi.

A, możesz zdradzić, o jakiej kwocie mówimy?

Na początku była to kwota 777 pln dla pierwszych osób, ale ta oferta już się rozeszła, docelowo zmierzam do znacznie większej. Podejrzewam, że ze względu na tą cenę, nie będę miała tylu chętnych, by na ceremonię zgłaszały się przypadkowe osoby. I o to mi właśnie chodzi. Chcę, żeby to była usługa niszowa i jedyna w Polsce - dlatego jej wartość jest wysoka.

Wierzysz, że ci się to uda? Biorąc pod uwagę, obecną modę na ezotetrykę i całkowity brak konkurencji, ja osobiście śmiem wątpić! (śmiech) Już teraz zainteresowanie jest spore, a spodziewam się, że będzie jeszcze większe.

To prawda. Zainteresowanie faktycznie jest bardzo duże. Tylu wiadomości jeszcze nigdy nie dostałam. Gdy ogłosiłam, że zamierzam robić ceremonie, wiele osób pisało do mnie, że marzyli właśnie o czymś takim, że brakuje tego w branży tatuażu itp. I, faktycznie nie znam nikogo, kto by robił coś podobnego. Nawet sam koncept witchy tattoos, gdy zaczęłam je robić kilka lat temu -  towarzyszyła temu pewna idea. Nie sądziłam jeszcze, że tak koncept przejdzie taką ewolucję. Witchy and sexy tattoos, to slogan, który rezonuje ze mną do dziś. Dobrze dopasowany do ciała i duszy tatuaż, pomaga nam wyrazić wiele rzeczy i sprawić, że czujemy się sexy. Obecnie „witchy” tatuaże zrobiły się modne, ale nie widzę w nich niczego faktycznie związanego z magią poza warstwą wizualną. Cieszę się, więc, że jest tyle osób przebudzonych duchowo i możemy wspólnie coś tworzyć.

Dzięki tobie, znajdą ją w The Sacred Space! Trzymam kciuki, żeby udało ci się zbudować dokładnie takie miejsce, o jakim marzysz! A, jak już ceremonia przybierze ostateczny kształt, to chętnie wpadnę, by napisać, jaką relację. Zatem, do zobaczenia!

Emanuela Latoszek - Zobacz portfolio i zrób tatuaż
Emanuela Latoszek - tatuażysta z Kraków. Portfolio tatuaży, wzorów, informacje kontaktowe.