Czy piercer nadal musi walczyć ze stereotypami? Joseph Black o zmianach zachodzących w branży
Walka czy edukacja? Która z metod przełamywania stereotypowego myślenia o modyfikacjach ciała jest najskuteczniejsza? A może współczesny klient jest już na tyle świadomy, że piercer wcale nie musi wkraczać z nim na wojenną ścieżkę? O zmianach, jakie zaszły na przestrzeni ostatnich lat w piercingowym środowisku porozmawiam z założycielem "Piercing Poland" - Josephem Blackiem ze studia Zajawa Gdańsk.
Marta Wierzba: Jesteś bardzo barwną postacią, jeśli chodzi o środowisko piercerów, więc będziemy mieć sporo do omówienia! Zacznę jednak od kwestii związanych z początkami twojej kariery - dlaczego zdecydowałeś się zostać piercerem?
Dziękuję, to bardzo miłe! Ja po prostu jestem sobą bez względu na opinie innych. Zostałem piercerem, ponieważ fascynuje mnie człowiek. Postrzegam go, jako zaawansowaną, piękną i oryginalną maszynę. Poza tym od zawsze pasjonowała mnie szeroko pojęta sztuka no i do tego…, uwielbiam biżuterię! Cała ta kombinacja różnych zainteresowań spowodowała, że ozdabiając ciała innych mogę podarować im coś wyjątkowego. Mam na myśli pewność siebie, jaką zyskują dzięki metamorfozie. Niemal każdy z nas lubi podobać się sobie i innym, dlatego uważam, że wszystkie formy wyrażania i dbania o siebie są super! Czy to tatuaż, piercing, zabiegi medycyny estetycznej, make-up i cała reszta!
Nie od dziś wiadomo, że jest to zawód wymagający ciągłego doskonalenia swoich umiejętności. Ile lat zajęło ci dojście do obecnego, profesjonalnego poziomu? Czy nadal pewne aspekty pracy piercera sprawiają ci trudność?
Tak, to prawda. Praca piercera to zawód bardzo wymagający. Trzeba nieustannie pogłębiać wiedzę z zakresu: biologii, anatomii, prawa, obsługi programów graficznych czy social-mediów. Do tego ciąży na nas ciągła presja by każde przekłucie zrobić idealnie. Nie wspominając już o tym, że musimy pozostać w kontakcie z klientem aż do pełnego wygojenia przekłucia; a przecież niektóre goją się nawet 12 miesięcy! Tak, więc…, praca piercera wymaga wielozadaniowości i odporności psychicznej, a osiągnięcie wysokiego poziomu zabiera często całe lata. Lata żmudnej, sumiennej pracy. Ja również ciężko pracowałem nad swoją marką - jestem piercerem od ponad 10-ciu lat (a szczerze powiedziawszy to nawet dłużej, gdyby uwzględnić okres przed rozpoczęciem pracy zawodowej, kiedy to po prostu interesowałem się piercingiem). Odpowiadając na twoje pytanie - tak, nadal pewne aspekty tej pracy sprawiają trudność. Chociażby pogodzenie prywatnego, wolnego czasu z pracą, a właściwie jego oddzielenie od życia zawodowego. Myślę jednak, że to bywa problematyczne dla wielu piercerów.
Działasz w branży nie od dziś. Jak - z twojej perspektywy - zmieniło się postrzeganie piercingu przez społeczeństwo w ostatnich latach?
Cóż, dawniej piercing był utożsamiany z buntem, z różnymi subkulturami, wyrażał też przynależność do konkretnych grup społecznych. Tak czy inaczej - modyfikacje ciała wyrażały mocny indywidualizm. Aktualnie od paru lat obserwujemy ponowne ogromne zainteresowanie piercingiem, ale już nie tylko w tym pierwotnym kontekście. Podobnie jak inne formy ozdabiania ciała, stał się (między innymi dzięki celebrytom) czymś, co ma upiększać, a nie szokować. Chociaż i tu można debatować nad przyczyną wcześniejszego odbioru tatuaży czy innych form modyfikacji ciała przez społeczeństwo. W gruncie rzeczy spowodowane były one brakiem informacji, w tym niższą dostępnością Internetu wśród społeczeństwa. Mamy szczęście żyć w czasach, gdzie kolczyk w nosie niekoniecznie kojarzy się z krową, tylko ze znanymi i wpływowymi osobami.
Pamiętam jak ja i moi znajomi byliśmy młodsi - we wczesnych latach 2000 musieliśmy wysłuchiwać obelg na nasz temat. Dzisiaj wydaje mi się to wręcz abstrakcyjne zachowanie, ale takie wówczas były realia. Kiedyś ludzie na ulicy potrafili krzyczeć na całe gardło: “PEDAŁ”, “KRYMINALISTA”, czy “SZATAN”. Teraz…, to po prostu absurd, a przecież nie minęło wcale tak wiele czasu.
Czy w parze z odejściem od stereotypów idzie również większa świadomość klientów, dotycząca pielęgnacji przekłuć i zagrożeń, związanych z jej zaniedbaniem?
Tak, odejście od stereotypów to jedno, a wcześniej wspomniany dostęp do Internetu to drugie. Między innymi, dlatego właśnie założyłem grupę “Piercing Poland”. Chcę poszerzać świadomość każdej osoby zainteresowanej ozdabianiem ciała. Dostęp do sprawdzonych i rzetelnych źródeł wiedzy, które są weryfikowane przez profesjonalistów jest kluczowy w naszej branży. Dzięki niemu jesteśmy w stanie pomóc klientom (w miarę możliwości, jakie oferuje sieć - wiadomo, że konsultacja w salonie pod tym względem zawsze będzie najlepszym rozwiązaniem) lub zapobiec wielu nieszczęściom.
Skoro mówimy już o edukacji oraz walce ze stereotypami - może masz jakieś rady dla młodszych kolegów, którzy chcą nie tylko działać zgodnie ze sztuką, ale i budować bazę świadomych, lojalnych klientów?
Przede wszystkim być szczerym wobec siebie i swoich klientów. Pieniądze to rzecz drugorzędna, nabyta, a zdrowie i satysfakcja są najważniejsze. Gdy coś nie wyjdzie musicie pamiętać, że jesteśmy tylko ludźmi, a co za tym idzie…, jak każdy człowiek mamy prawo do błędu! Poza tym mogę śmiało nas wszystkich wyróżnić, bo dzięki swojej pracy dajemy początek czemuś pięknemu - świadomemu ozdabianiu ciała! Musimy być, więc dumni z tego, kim i jacy jesteśmy.
Podsumowując - jak opisałbyś współczesnego klienta, trafiającego na twój fotel? Jego wiek, preferencje dotyczące konkretnych typów przekłuć oraz zainteresowanie ozdobną biżuterią?
Są to w większości osoby w przedziale wiekowym od 16 do 40 lat. Są, zatem świadome swojego ciała. Czasami chcą się w ten sposób wyrwać stereotypom, uciec od tak zwanej "normalności", postawić na swoim. Z dumą obserwuję jak kolejne pokolenia się zmieniają, jak ludzie dojrzewają. W coraz większym stopniu akceptują i szanują wybory innych, chociaż w tej kwestii mamy jeszcze sporo do przepracowania w naszym kraju (śmiech)!
Od maja 2021 roku jesteś także administratorem największej, polskiej grupy zrzeszającej zarówno entuzjastów kolczykowania ciała, jak i samych piercerów. Po co powstał “Piercing Poland”?
Tak jak wspominałem wcześniej, aby poszerzać świadomość dotyczącą przekłuwania ciała. Pamiętasz może te wszystkie osoby, które twierdziły, że przekłuwanie (czegokolwiek)u kosmetyczki jest okej? Że to bezpieczne? Absolutnie tak nie jest, bez względu na to, jakich pistoletów używają. Takie osoby kaleczą innych ludzi! Dlatego powstała grupa, aby zwiększyć świadomość klientów, zmienić nieco ich myślenie. Piercing to nie "tylko kolczyk", ale ingerencja w ludzki organizm. Niekiedy wiążą się z tym poważne powikłania; chociażby zwiększone ryzyko zarażenia się wirusem WZW. Nawiasem mówiąc, moja siostra zachorowała w ten sposób. Wystarczyła jedna wizyta u kosmetyczki, na przekłuciu uszu.
Z pewnością udało ci się nawiązać wiele wartościowych znajomości oraz… uratować niejedno przekłucie dzięki “Piercing Poland”. Chciałabym jednak pomówić o trudnościach, jakie wiążą się z zarządzaniem taką społecznością. Niewiele osób zdaje sobie sprawę, że istnieje również “druga strona medalu”.
Zarządzanie tak potężną grupą wymaga naprawdę wiele wysiłku, cierpliwości i wysoce rozwiniętych umiejętności interpersonalnych. Sama grupa była wynikiem dość spontanicznej decyzji, umotywowanej potrzebą wprowadzenia czegoś, co będzie poszerzać wiedzę o piercingu wśród klientów. Chciałem też stworzyć miejsce, gdzie każdy będzie miał prawo do zabrania głosu - jeśli tylko zechce podzielić się swoją wiedzą. Regulamin na grupie pełni rolę nadrzędną; dotyczy każdego bez względu na jego rozpoznawalność. Wielu piercerów nie raz, nie dwa dziękowało mi za zbudowanie tej społeczności. Ja jednak uważam, że to nasz wspólnie wypracowany sukces, poparty wytężoną, nieustanną pracą nad piercingiem w naszym kochanym kraju.
Jeśli mogę spytać na sam koniec naszej rozmowy - jakie są twoje dalsze plany zawodowe? Co jest twoim głównym celem na 2023 rok?
Jasne! Chętnie odpowiem (uśmiech). W 2023 roku skupiam się na dalszym, dynamicznym rozwoju zarówno grupy “PP”, jak i swoim oraz swoich uczniów. Poza tym czekam na odzew od znajomych, którzy specjalizują się w IT i branży medycznej! Dlaczego? Niebawem implanty, wbudowane w ciało smartphone’y, czy tak zwane “nakostne słuchawki” (których sam używam) staną się naszą codziennością. A ja chętnie to przetestuję i wprowadzę do środowiska entuzjastów takich modyfikacji! A tymczasem - do zobaczenia w przyszłości!