Piercer to prawdziwy wirtuoz. Rozmowa z Piercing by Luna
Lubię prowadzić rozmowy z osobami, które cechuje twórcze podejście do zawodu piercera. Dostrzegają w tej profesji aspekt artystyczny i bardzo mocno podkreślają, iż przekłuwanie innych nie jest wyłącznie kwestią wyuczenia się pewnych praktyk. Mają oni również zazwyczaj określony pomysł na siebie oraz są autentyczni w swoich zachowaniach, czym przyciągają klientów. To właśnie, dlatego nietrudno było mi trafić na Patrycję, znaną w sieci pod pseudonimem Piercing by Luna. Cieszy mnie myśl, że i wy, drodzy czytelnicy, będziecie mieli okazję lepiej ją poznać. Poza tym jestem przekonana, że to nie koniec - wszak Kraków bywa nazywany miastem artystów!
Marta Wierzba: Piszesz na swoim Instagramie, że "spadłaś z księżyca i zostałaś piercerką". No właśnie, dlaczego zajęłaś się tą sztuką? Nie myślałaś nigdy o karierze tatuatorki?
Luna: Od wczesnych, nastoletnich lat obracałam się w różnych środowiskach alternatywnych, co myślę, że jest widoczne po dziś dzień, w których piercing zawsze był obecny. W pewnym momencie zapragnęłam robić to profesjonalnie i bezpiecznie. To była naturalna kolej rzeczy. Odnośnie tatuowania - nie jesteś pierwszą osobą, jaka o to pyta! Choć wiele łączy mnie z szeroko rozumianą sztuką, w ramach ciekawostki mogę pochwalić się, że samodzielnie projektuję swoje wlepy, to nie widzę siebie w roli tatuatorki. Poza tym zawód piercera również należy do grupy profesji artystycznych! Możliwości tworzenia najróżniejszych kompozycji, zabawa kolorami, kształtami… Klienci często traktują piercera jak wirtuoza, w którego gestii leży dekorowanie ciała, a nie wyłącznie rzemieślnika mającego za zadanie poprawne wykonanie zabiegu.
Z jakim przekłuciem miałaś największe problemy na początku swojej kariery?
Myślę, że moja odpowiedź nie będzie zaskakująca i każdy piercer się ze mną zgodzi - nazwa tego przekłucia zaczyna się na "s", a kończy na "eptum". Z tego miejsca pozwolę sobie na przytoczenie cytatu z tegorocznej konferencji PPP:
Zdarzyło mi się septum.
Wszystkim nam się zdarzyło.
Część klientów nie zdaje sobie sprawy, jakim wyzwaniom piercer musi, na co dzień stawiać czoła. Co jest według ciebie najtrudniejsze w tej pracy?
Szczerze? Uważam, że jednym z największych problemów jest postrzeganie naszego zawodu. My, piercerzy, często nie jesteśmy traktowani poważnie - w wielu studiach piercing uważa się za "dodatek" do katalogu usług związanych z tatuażem, niż odrębną dziedzinę samą w sobie. Dużym utrudnieniem są też lekarze, a przynajmniej ich większość. Medycy mają w stosunku do nas negatywne nastawienie, przy tym są oczywiście niezbyt skłonni do pogłębiania swojej wiedzy w zakresie kolczykowania ciała. Dlatego często kończy się tak, że lekarz próbując pomóc klientowi, niejednokrotnie wchodzi w drogę piercerowi. Poza tym - praca piercera nie kończy się w momencie wyjścia ostatniego klienta ze studia. Wiele robimy za zamkniętymi drzwiami, po godzinach otwarcia salonu - sterylizacja, zamówienia, odpowiadanie na wiadomości, prowadzenie kalendarza. Niektórzy nie zdają sobie z tego sprawy i nie szanują naszego czasu wolnego - na szczęście są to pojedyncze przypadki. Pozwolę sobie wykorzystać tę odpowiedź, by przypomnieć, że mimo ogromnej troski o naszych klientów nie jesteśmy w stanie być dla nich dostępni 24 godziny na dobę.
Każdy medal ma dwie strony, zatem muszę zapytać, za co najbardziej cenisz ten fach?
Rany, długo, by wymieniać! Przede wszystkim za ogrom świetnych ludzi, których codziennie spotykam i niesamowita energia, którą mi dają. Uwielbiam też prowadzić rozmowy z klientami. Cieszę się z bogactwa doświadczeń, jakie zebrałam i nadal zbieram w miarę upływu lat. Wysoce cenię sobie artystyczny aspekt tej profesji - możliwość tworzenia spersonalizowanych kompozycji, czarowania kolorkami za pomocą anodyzacji, robię to od paru miesięcy i nadal nie mogę się nacieszyć, czy dobierania ozdobnej biżuterii. Każdego dnia jestem wdzięczna życiu za to, że mogę pracować w swoim wymarzonym zawodzie i czerpać z tego satysfakcję!
Pracujesz w Krakowie Tarnowie i Bochni, dlaczego nie zdecydujesz się osiąść na stałe w jednym studiu?
Z Tarnowa pochodzę i od niego wszystko się zaczęło. Teraz, poza pracą, nie łączy mnie z nim zbyt wiele. Reszta przyszła z czasem. Jestem obecnie w bardzo dynamicznym momencie mojego życia i nie myślę o osiedlaniu się na stałe - nie wiem gdzie będę pracować za parę lat, a nawet czy to będzie w Polsce. Chcę doświadczać, rozwijać się, być wszędzie i robić wszystko. Podążam za tym, co mnie woła i jeżeli znajdzie się miejsce, które "zawoła" mnie wystarczająco głośno, prawdopodobnie tam osiądę na dłuższy czas.
Uważasz, że w małych miasteczkach trudniej jest znaleźć klienta? A może to właśnie metropolie charakteryzują się dużą konkurencyjnością?
Myślę, że każdy piercer jest w stanie znaleźć swoją niszę, niezależnie od tego, gdzie postanowił się osiedlić. Trzeba tylko mieć pomysł na siebie i być profesjonalnym w tym, co się robi. Małe miasta charakteryzują się niską konkurencyjnością, no i szybko roznoszą się w nich wieści, przez co łatwo o pozyskanie klientów. Z kolei w dużych, wbrew pozorom, nie jest tak łatwo wchodzić sobie w drogę, więc każdy znajdzie w nich coś dla siebie. Można przebierać w możliwościach.
A’propos dużych miast - często bywasz na guest spotach. Masz jakieś ulubione studio, do którego lubisz wracać i dlaczego?
Miło mi, że tak wygląda z zewnątrz, bo byłam dopiero na dwóch. Zadaj mi to pytanie za rok, a na pewno będę mieć większe porównanie (śmiech)!
Pod koniec września byłaś na konferencji Stowarzyszenia Professional Piercers Poland. Jak wspominasz to wydarzenie i czy masz zamiar zrobić jeszcze jakieś inne szkolenia w najbliższej przyszłości?
Uwielbiam zdobywać wiedzę! Już w listopadzie czeka mnie szkolenie zaawansowane z biżuterii nazębnej, poza tym uczę się obecnie laserowego usuwania tatuaży i pomalutku zaczynam zabawę z play piercingiem. Planuję też - w najbliższym czasie - szkolenie z niestandardowych przekłuć i modyfikacji, jak choćby conch punch. Bardzo ciągnie mnie też do haków i mam nadzieję zacząć działać także w tym kierunku, ale już w przyszłym roku. Poza tym w 2023 chciałabym ponownie odwiedzić Gdańsk na konferencji PPP oraz wybrać się na BMX, bo bardzo żałuję, że nie pojechałam na tegoroczną edycję.