Trendy w piercingu i edukacja klientów – czyli jak wygląda codzienność piercera! Rozmowa z Pirseriną
Rozmowa z Agatą potoczyła się tak swobodnie, że postanowiłam podzielić ją na kilka tematycznych "sekcji", które ułatwią Wam odnalezienie interesujących tematów. Gwarantuję, że zarówno entuzjaści kolczykowania ciała, jak i sami piercerzy, dowiedzą się czegoś nowego! Myślę, że na szczególną uwagę zasługuje akapit poświęcony procesowi anodyzacji; moja rozmówczyni uchyliła rąbka tajemnicy na temat całego procesu produkcji kolorowej biżuterii. Czy z czasem całkowicie wyprze ona "nudne" i "standardowe" srebro i złoto? Cóż, przekonamy się za kilka lat. Tymczasem - nie zapominajcie dokręcać kuleczek i dbać o swoje kolczyki - szczególnie jeśli zrobiliście je latem!
Nie tak łatwo jest wyjść na swoje!
Chociaż młodym, ambitnym i pragnącym zawojować branżę piercerom wydaje się, że bardzo szybko będą mogli otworzyć własny salon, to rzeczywistość często weryfikuje ich plany! Wcale nie jest tak łatwo "pójść na swoje", a cały proces często wiąże się z pracą po godzinach. Dwa etaty? Zarwane nocki? Kosztowne remonty? A może piętrząca się masa papierów, niezbędna do załatwienia wszystkich urzędowych spraw? To codzienność każdego przedsiębiorcy pragnącego rozkręcić własny biznes w tej branży! Jak wyglądało to w przypadku Agaty?
Marta Wierzba: Zacznijmy od prostego, wstępnego pytania: jak długo zajmujesz się piercingiem i co skłoniło cię do podjęcia pracy w tym zawodzie?
Agata: Piercingiem zajmuję się już (lub dopiero, zależy z jakiej perspektywy na to spojrzeć) 2 i pół roku (śmiech). Zawsze był to temat, który niezwykle mnie ciekawił. Jednak przyznam szczerze - parę lat temu nie sądziłam, że będę tu, gdzie jestem teraz. Wspominam czasy gimnazjum, kiedy to byłam fanką "przekłuć w toalecie na przerwie"! Z czasem jednak zaczęłam się interesować tematem na poważnie... Chociaż zanim chwyciłam za igłę, musiałam przejść długą, zawodową drogę: od pracy w sklepie po etat w korporacji. Pozwoliło mi to zrozumieć, że piercing jest moim powołaniem i z czasem oddałam się swojej życiowej pasji, traktując ją jak swój pełnoprawny zawód.
Ile czasu minęło zanim wspólnie z Tomaszem Nowakiem otworzyliście studio Artzone od momentu, w którym zaczęłaś karierę w tej branży?
Cóż, tak naprawdę wszystko rozwinęło się bardzo szybko. Już po pół roku od ukończenia pierwszego szkolenia otworzyłam swoje studio. W sumie prowadziłam je przez niecały rok. Dopiero wtedy pojawiły się plany, aby połączyć siły z Tomkiem. Teraz możemy się już pochwalić naszą pierwszą, wspólną rocznicą, którą obchodziliśmy na początku czerwca.
Pytam o to, ponieważ niektórym tatuatorom czy piercerom wydaje się, że w szybkim czasie "wyjdą na swoje". A tymczasem rozkręcenie własnego biznesu to nie lada wyzwanie! Z jakimi trudnościami musieliście się zmierzyć przed otwarciem lokalu? A jakim stawiacie czoła na porządku dziennym?
Zdecydowanie nie jest to łatwa sprawa! Mi osobiście - w otworzeniu studia Artzone - niewątpliwie pomogły wcześniejsze doświadczenia. Dzięki zarządzaniu własnym lokalem mogłam "wprowadzić" Tomka w ten świat. Oczywiście przyszło nam się mierzyć z wieloma sprawami organizacyjnymi czy urzędowymi. Najwięcej czasu poświęciliśmy na remont i dostosowanie lokalu do naszych potrzeb. Poza (oczywistym) wkładem finansowym, włożyliśmy w to miejsce masę czasu, stresu, niepewności, ale i ogrom serca! Przez dobry miesiąc pracowaliśmy niemal na dwa etaty: ja w starym studio, Tomek u byłego pracodawcy. Wieczorami jechaliśmy do naszego nowego lokalu. Cóż, nie chcieliśmy rezygnować z obsługi klientów nawet na chwilę. Na szczęście wszystko się udało. Teraz stawiamy czoła codzienności, a z tym nie mamy większych problemów! Zapewniamy obsługę na najwyższym poziomie, co mogą potwierdzić liczni klienci (śmiech).
Na czym polega anodyzacja biżuterii?
Mimo że nadal złoto i srebro cieszą się największym uznaniem wśród fanów piercingu, coraz częściej na salonowych półkach można znaleźć kolczyki w niemal wszystkich kolorach tęczy! Anodyzacja, czyli proces barwienia tytanowej biżuterii, otworzyła drzwi ku jeszcze większym możliwościom customizacji biżuterii dla wielu producentów biżuterii (czy nawet samych piercerów, w zaciszu salonowego zaplecza). Ale czy jest to w pełni bezpieczne? Czy każdy specjalista od przekłuwania ciała może - i przede wszystkim - powinien zajmować się barwieniem kolczyków na własną rękę... nie ryzykując przy tym zdrowiem swoich klientów?
Przejdźmy do tematyki piercingu! Jakiś czas temu do oferty wielu studiów włączono opcję anodyzacji biżuterii. Na czym polega ta technika?
Lubię określać anodyzację jako "kolorowanie" tytanu. Jednakże dużo bardziej profesjonalnie brzmiałaby definicja naukowa: "wytwarzanie na tytanie cienkiej warstwy tlenków". Proces ten polega na umieszczeniu biżuterii w specjalnym roztworze przewodzącym prąd i za pomocą zasilacza uzyskuje się pożądany kolor. Oczywiście napięcie prądu warunkuje barwę, na jaką zabarwi się tytan. Należy jednak zaznaczyć, że jest to opis w bardzo uproszczony sposób. Wiele osób - w tym ja - ubolewa jednak nad pewnymi ograniczeniami tej metody. Niestety anodyzacja nie pozwala piercerom na "zabarwienie" tytanowych kolczyków na 3 podstawowe kolory: czarny, biały i czerwony.
Czy z perspektywy piercera obsługa takiego urządzenia to coś trudnego? Wymaga jakiś dodatkowych szkoleń?
Jedyne, czego potrzeba w tym procesie, to cierpliwość, o czym doskonale wiedzą osoby, które próbują uzyskać idealny kolor, na przykład zielony (śmiech)! Ale tak całkowicie na serio; zanim zamówiłam urządzenie, sporo czytałam o tej technice. Chciałam wiedzieć jak najwięcej, żeby dokładnie zrozumieć w co inwestuję swój czas i pieniądze. Musiałam jak najlepiej się przygotować! Dowiedziałam się, jakich materiałów będę potrzebować, jak przeprowadzić proces anodyzacji według standardowych reguł, a następnie... metodą prób i błędów, opracowałam swoją własną technikę tworzenia idealnych kolorów. Nie ukrywam - zajęło mi to trochę czasu! Drugie tyle minęło, zanim zdecydowałam się na włączenie anodyzowanych kolczyków do swojej oferty. Musiałam mieć pewność, że są to produkty sprawdzone, trwałe i przede wszystkim bezpieczne dla moich klientów.
Czy procesowi anodyzacji można poddać ozdobne kolczyki? Mam tutaj na myśli biżuterię posiadającą różne błyszczące elementy jak naturalne kamienie lub cyrkonie?
Tak! Jak najbardziej jest to możliwe. A wówczas efekty mogą być naprawdę niesamowite!
Czy twoi klienci często pytają o możliwość anodyzacji biżuterii podczas wizyty? Jakie jest ogólne zainteresowanie tą usługą?
Myślę, że fani piercingu muszą się jeszcze z tym tematem oswoić, dlatego ważne jest, aby o nim szeroko i głośno mówić! Staram się opowiadać o tym procesie swoim klientom podczas wizyty. Kiedy wspominam o możliwościach, jakie daje anodyzacja, to rzeczywiście spotykam się z wielkim zaciekawieniem z ich strony. Jednak wciąż mamy niewielu chętnych na odejście od standardowych kolorów, czyli srebrnej i złotej biżuterii. Niemniej jednak, trzymam kciuki i mam wielką nadzieję, że kolczyki "we wszystkich kolorach tęczy" zdobędą ten rynek, wpisując się w aktualne trendy!
Jak dbać o piercing w okresie letnim?
Prowadzenie własnego biznesu i trendy w piercingu to tematy, które często poruszam w rozmowach z piercerami. Tymczasem z Agatą chciałam porozmawiać o jeszcze jednej, ważnej i bardzo aktualnej kwestii. Jak to jest z tą pielęgnacją kolczyków w okresie letnim? Wszyscy entuzjaści modyfikacji ciała doskonale wiedzą, że podczas upałów trzeba szczególnie troszczyć się o świeżo wykonane tatuaże. Jednak piercing to również zabieg inwazyjny. Czy sposoby pielęgnacji przekłuć ulegają jakimś szczególnym zmianom? A może pewnych rodzajów kolczyków w ogóle nie powinniśmy zakładać?
Skoro płynnie przeszłyśmy do tematu klientów... powiedz mi proszę, jakie kolczyki cieszą się największym zainteresowaniem w okresie wakacyjnym?
Powiem szczerze, że nie zauważyłam jakiejś konkretnej mody na "wakacyjne przekłucia". Osoby, które do mnie trafiają, proszą o najróżniejsze przekłucia: od standardowych płatków uszu po pępki - bardziej widoczne w okresie letnim. Oczywiście, niesie to za sobą różne konsekwencje...
Konsekwencje? A więc jakich typów przekłuć odradzasz klientom właśnie o tej porze roku, kiedy temperatury za oknem są bardzo wysokie? Czy w trakcie takich upałów należy zmodyfikować swój sposób dbania o świeży piercing?
Wspominając o konsekwencjach, miałam na myśli w szczególności kolczyki w pępku czy w sutkach. Te przekłucia wymagają sporych wyrzeczeń; nie należy ich moczyć aż do pełnego wygojenia, nie powinny być wystawiane na słońce czy też mieć styczności z obcymi wydzielinami. Musisz przyznać, że dla osób mających już jakieś wakacyjne plany może to być trudne. Dlatego właśnie te przekłucia są przeze mnie odradzane. Oczywiście zdarzają się wyjątki, sytuacje, w których wykonuję ten zabieg..., ale robię to wyłącznie wtedy, kiedy klient zobowiązuje się do przestrzegania wszystkich moich zaleceń.
Co do modyfikacji sposobu dbania o same kolczyki; cóż, trzeba mieć świadomość, że podczas upałów nasze ciała po prostu puchną. Często dochodzi do zatrzymania wody w organizmie, dlatego trzeba zadbać o to, aby biżuteria zakładana do świeżego kanału przekłucia była odpowiednio dopasowana. Zdarzały mi się już takie sytuacje. Mimo że kolczyk był dobrze dobrany, to i trzeba było go po prostu wydłużyć ze względu na opuchliznę - większą niż zazwyczaj. Dlatego przestrzegam swoich klientów, aby w tym czasie jeszcze bardziej zwrócili uwagę na swoje przekłucia. Oczywiście stałym elementem dobrej pielęgnacji jest dbanie o zachowanie higieny, zwłaszcza gdy w grę wchodzi większa potliwość.
Na sam koniec chciałam zapytać cię o twoje plany na resztę tego roku! Czy będziesz wystawiać się na jednym z nadchodzących konwentów? Albo może planujesz wziąć udział w wrześniowej konferencji PPP?
Co do konwentu w Gdańsku - na pewno na nim będę. Czy to w roli wystawcy, czy też obserwatora..., jeszcze nie podjęłam decyzji (śmiech)! Natomiast jeśli chodzi o konferencje i szkolenia; czekam niecierpliwie (z już kupioną wejściówką) na Piercing Camp, który odbędzie się pod koniec sierpnia. A czy będę na pozostałych spotkaniach? Tego też jeszcze nie wiem!