Tattoo Girl: Aleksandra Kowalik
Aleksandra ma 25 lat. Urodziła się w Płocku, ale obecnie mieszka w Warszawie. Na co dzień zajmuje się piercingiem. Jest fanką polskiego rapu, uwielbia książki kryminalne oraz seriale skandynawskie.
Jak to się wszystko zaczęło? Kiedy zaczęłaś się tatuować i dlaczego?
Pierwszy tatuaż był prezentem od mojej mamy na moje 18 urodziny (obecnie już zakryty). Co śmieszne teraz mogę tatuować się godzinami, a wtedy zemdlałam. Konkretniej zaczęłam interesować się dobrymi artystami, gdy poznałam mojego faceta, z którym jestem do dziś. To on zabrał mnie na pierwszy konwent, który odbywał się w Warszawie na stadionie Legii i wprowadził mnie w tajniki tej „mistycznej” wiedzy.
Ile masz obecnie tatuaży?
Nie umiem odpowiedzieć konkretnie na to pytanie. Całe moje ciało to jeden wielki kolorowy tatuaż! Do całkowitego zakrycia mojego ciała pozostał bardzo mały procent, bo tylko szyja dłonie i stopy są obecnie gołe.
Liczyłaś kiedyś ile wydałaś na nie pieniędzy? Ile?
Wole chyba tego nie liczyć, ale sądzę, że mogłabym teraz jeździć naprawdę dobrym autem.
Czy Twoje tatuaże mają dla Ciebie jakieś znaczenie?
Moje tatuaże to czysta kwestia estetyki! Nigdy nie przywiązywałam uwagę do znaczeń.
Czujesz się dzięki nim bardziej sexy?
Uważam, że pojęcie sexy ma dla każdego zupełnie inny wymiar. Chodź nie powiem, że tatuaże nie podniosły mojej pewności siebie dość mocno w górę.
A czy przeszkadzają Ci w pracy? Musisz je np. zakrywać? Czy możesz je dumnie pokazywać?
W mojej obecnej pracy tatuaże to atut i mogę je eksponować zawsze. Chciałabym, żeby ludzie tez mogli się czuć tak komfortowo jak ja w swojej pracy.
U kogo robiłaś dziary?
Większość mojego ciała to projekt Bartosza Panasa z Caffeine Tattoo, ale swoją cegiełkę dołożył również Łukasz Bam Kaczmarek, Patryk Hilton a napis na karku zrobił Zakon Tattoo! Moje stopy natomiast przyozdobi niedługo Piotr Bemben, dłonie Julia Szewczykowska, a szyję Karolina Wilczewska.
Z którego jesteś najbardziej dumna?
Kocham swoje dziary po równo, ale sądzę, że syrena na plecach od Bartosza Panasa jest jednak tym najukochańszym! To Bartosz pokazał mi, czym jest estetyka, czym jest dopasowanie tatuażu do anatomii człowieka oraz zaszczepił we mnie motywacje i zajawkę na dosłowne zakolorowanie się całkowicie.
A który bolał najbardziej?
Sądzę, że najgorsze zdecydowanie były zgięcia kolan oraz żebra. Cieszę się ze mam to już za sobą.
Na której części ciała nigdy nie zrobisz tatuażu?
Wyznaje zasadę nigdy nie mów nigdy, wiec ciężko mi stwierdzić czy moje obecne postanowienie, że nie zrobię czegoś na twarzy będzie aktualne za jakiś czas.
Co Twoja rodzina, znajomi lub obcy ludzie myślą, mówią o Twoich dziarach? Czy spotkałaś się z pozytywnym czy negatywnym odbiorem?
Mam duże wsparcie od rodziców. Zawsze, gdy wygrywam jakaś nagrodę, bądź dorzucę do mojej kolekcji coś nowego na ciele wysyłam im zdjęcia. Nigdy nie usłyszałam od nich żadnego złego słowa. Większość moich znajomych to osoby również mocno podziarane, więc również mogę czuć się w pełni akceptowana. Jeżeli chodzi o obcych ludzi to nie zbyt się tym przejmuje. Krytyka nie dotyka mnie jakoś mocno. Dziwnych sytuacji i wiadomości mam dużo, ale chyba najczęstsze i w sumie śmieszne pytanie to gdzie kupiłam tak ładne kolorowe legginsy.
Czy masz plany na nowe tatuaże?
Miejsca zostało niestety niewiele. Chciałabym mieć kilka skór. Wydziarać je i móc sobie zakładać codziennie inną (śmiech). Najbliższe plany to stopy od Piotra Bembena oraz dokończenie uszu u Maćka Grzelczyka.