Wrocław Tattoo Show: 15-16.08.2020

Tatuaże i motoryzacja świetnie się uzupełniają. Wrocław Tattoo Show odbył się po raz trzeci w ramach festiwalu Kustom Konwent 2020 w Browarze Mieszczańskim. Przez koronawirusa impreza miała nieco innych charakter niż poprzednie edycje. Podsumowujemy wydarzenie z Wojciechem Sienkiewiczem, współorganizatorem Kustom Konwent i Wrocław Tattoo Show.

Czy jesteście zadowoleni, z imprezy biorąc pod uwagę, w jakich rygorystycznych warunkach musiała się odbyć?

Jako organizatorzy możemy powiedzieć, że jesteśmy mega zadowoleni. Pomagała nam pogoda, odpowiednia ilość odwiedzających, połączenie dwóch światów. Tatuaże i motoryzacja świetnie się uzupełniają. Warunki były utrudnione, ale jakoś z tego wyszliśmy. Mieliśmy zapewnione, co trzeba - nadzór nad ilością osób na imprezie, dezynfekcja rąk na wejściu. Było nas sporo, ale wszystko w określonych przez prawo (i rozsądek) limitach.

Mam wrażenie, że każdy chciał tam dziarać a mogło niewielu... Ale i tak tłumnie się zjawili, żeby być w roli widza.

Z zapełnieniem hal studiami nie mieliśmy problemu. Po zamknięciu zapisów dostawaliśmy jeszcze zapytania, czy nie znajdziemy dodatkowego miejsca. Mam wrażenie, że gdyby pozwalały na to warunki, moglibyśmy zrobić 2 razy większą imprezę - może w przyszłym roku? Cieszy nas fakt, że nawet, jeśli studio brało miejsce dla pojedynczego tatuującego, przyjeżdżali całą ekipą, żeby razem być częścią wydarzenia. To nie tylko konwencja tatuażu, ale wydarzenie dla wszystkich.

Sam konkurs na dziary też się udał.

O to najlepiej spytać Jury. Anie Pająk, Tomka Bujacza i Tomka Kołuckiego mieli niełatwe zadanie, bo obejrzeli ponad 80 zgłoszonych tattoo w 8 kategoriach. Zdarzyło się, że niektóre miejsca w mniej obleganych kategoriach zostały bez przydzielonych nagród. Wszystkie tatuaże, które startowały w konkursach są w galerii na naszym fanpage (ZOBACZ). Jeszcze przez jakiś czas trwa tam konkurs na najlepszy tatuaż publiczności online. Zachęcamy do głosowania poprzez komentowanie i zostawianie lajków.

Uważam, że był to długo oczekiwany moment, nie patrząc już czy to Wrocław czy inne miasto. Jednak przerwa zrobiła swoje i brakowało nam tego klimatu! Spotkać znajome twarze i pozytywnie poczuć rywalizację i próbować samemu sobie dać „nowe wyzwanie” i oderwać się od codziennego trybu. Co do epidemii to raczej nie stanowiła problemu. My sobie z tym radzimy bardzo dobrze, bo jak wiadomo prócz maseczek to w naszej branży praktycznie nic się nie zmieniło. Wyjazd uważam jak najbardziej do udanych! Mega organizacja i niepowtarzalny klimat a widok custom car and bike na konwencji już nie tylko cieszył oczy, ale i serce mocniej biło – mówi Jack Galan Art.

Kto lub co cieszyło się największym zainteresowaniem?

Przyjechało około 40 wcześniej zgłoszonych amerykańskich samochodów, ponad 30 wystawowych motocykli i tyle samo kustomowych rowerów. Wszystkich oryginalnych pojazdów było znacznie więcej, ale nie zgłaszały się do konkursu, więc nie mogliśmy ich nawet zliczyć. Każdy z głosujących miał swojego faworyta i każdy znalazł coś, na czym można było zawiesić oko. Muszę jednak przyznać, że zwycięskie pojazdy, które można znaleźć na naszym facebooku naprawdę wyglądają pięknie. Mroczny Cadillac Deville z 69 roku, czarno-złoty Harley Sportster z ‘76 pieszczotliwie nazywany przez właściciela “Covidem” i zielono-złoty rower “precel” (nazywany tak ze względu na charakterystycznie skręcone rury ramy), to sprzęty, które robią wrażenie nie tylko w Polsce, ale mogą śmiało występować na arenie międzynarodowej. Poza autami mieliśmy też wieczorne koncerty, food-tracki, rzemieślniczy browar, rampę dla deskorolek. Jedna hala była wypełniona firmami z szeroko pojętej branży custom, więc było, co oglądać.

Wybraliśmy się kolejny raz na edycję kustom konwent imprezę poświęconą sztuce tatuażu oraz motoryzacji. Nasi stali klienci mogli zobaczyć naszą nową kolekcję oraz fajnie spędzić czas przy zimnym piwku. Lubimy pojawiać się na tego typu wydarzeniach, bo nie jest to kopia typowej konwencji na hali. W tym roku artystów nie było za dużo, a jednak poziom tatuażu był utrzymany na wysokim poziomie. Do tego urok samochodów, motorów oraz muzyki w otoczce starych budynków z czerwonej cegły tworzy niepowtarzalny klimat – dodaje Adam Cieślak z INK4U Tattoo Clothing.

Liczycie na to, że w przyszłym roku Wrocław Tattoo Show odbędzie się już w normalnych eventowych warunkach?

Bardzo byśmy sobie tego życzyli. Jesteśmy dobrej i myśli i mocno wierzymy w to, że będzie lepiej. Widzimy, że wszystkim nam bardzo tego brakowało. Na szczęście kilka miesięcy zamkniętych studiów tattoo nie doprowadziło do “wyparowania” talentów na polskiej scenie tattoo. Chcemy nie tylko, żeby nasza impreza była coraz większa, ale zależy nam też na tym, żeby wystawiające się studia chciały do nas wracać z roku na rok i żeby planując swój kalendarz na początku roku, na stałe wpisywali WTS, jako pozycja obowiązkowa w sierpniu.

Jak pewnie wszystkim wiadomo z konwentami jestem związany wręcz nałogowo, więc tym bardziej ucieszył mnie fakt, iż odbędzie się konwencja tatuażu w Polsce. Oczywiście od razu wpisaliśmy się na listę razem z Denisem Eretik i Anną Karpovą. Cały czas jednak była niepewność czy konwencja się odbędzie i jaką będzie miała formę. Wrocław Tattoo Show okazał się być świetną imprezą. Dało się odczuć nastój dawnych, klimatycznych Polskich konwencji. Był to również czas spotkania ze znajomymi, dużo śmiechu i pozytywnych emocji. Impreza była również połączona z wystawą aut i motocykli amerykańskich a jako, że jestem ich fanem tym bardziej ucieszył mnie ten fakt. Wróciliśmy z konwencji z kilkoma trofeami. Ania wygrała drugie miejsce II dnia konwencji a ja przywiozłem 4 nagrody, które zdobyłem w różnych kategoriach. Mam nadzieję, że ta impreza przełamie czas ciszy, który i tak był już stanowczo za długi.Ze zniecierpliwieniem czekam na kolejne konwenty – mówi Smyku z Dead Body Tattoo.