Warszawa: Adam Rajczak z Flamink Tattoo Studio

Pracuję głównie w szarościach z dodatkiem pomarańczowego. Koledzy ze studia nazywają to "orange style". Pozdrawiam ich. Najlepiej czuję się w realizmie, zwłaszcza jeśli chodzi o zwierzęta - to właśnie do nich najbardziej się przekonuję. Mogę dziarać je codziennie, nawet wilki, które są uwielbiane przez klientów.

Skąd pomysł, że zostaniesz tatuażystą?

Od zawsze, jak pamiętam, lubiłem rysować i odkrywać nowe metody wyrażania siebie. Po kolei próbowałem wszystkiego: malowania, rzeźby w glinie, rzeźby w drewnie, aerografu, graffiti. No i oczywiście tatuowania. Bardzo mi się to spodobało i postanowiłem, że chcę się tego nauczyć.

Kiedy dokładnie zacząłeś dziarać?

Jakoś 13 lat temu, gdy miałem 17 lat, postanowiłem spróbować czegoś nowego. Poszedłem do studia tatuażu w Piasecznie i zapytałem, co potrzebuję, aby zacząć robić tatuaże. Akurat mieli na sprzedaż jakiś stary sprzęt, i całe szczęście uniknąłem konieczności samodzielnego składania maszynki z wkrętarki, bo takie miało miejsce wtedy pomysły, hehe. Po powrocie do domu zacząłem eksperymentować na świńskiej skórze, a potem na kolegach. Tak spędziłem około 6-7 lat w zaciszu domowym.

Tatuowanie to dla Ciebie praca czy styl życia?

Zdecydowanie styl życia.

A jak nie dziarasz to co robisz?

Bardzo lubię mieć wszystko poukładane w swoim życiu, dlatego każdy dzień u mnie wygląda prawie tak samo. W ciągu dnia spędzam czas z dziećmi, a wieczorem, gdy już pójdą spać, zaczynam malować obrazy. Jest to dla mnie niezwykle ważne. Podczas malowania potrafię się wyciszyć, zapomnieć o rzeczywistości i zanurzyć się w swój własny świat.

Zastanawiałeś się kiedyś kim byś był, gdybyś nie tatuował?

Pewnie zostałbym trenerem boksu. Jako nastolatek bardzo intensywnie trenowałem i brałem udział w zawodach. Nawet rozważałem karierę zawodową, ale na szczęście wybrałem inną ścieżkę.

Lubisz guest spoty?

Byłem tam dwukrotnie i było naprawdę świetnie. Poznałem wspaniałych ludzi i zobaczyłem miejsca, do których normalnie bym nigdy nie pojechał. Jednakże, mimo tych pozytywnych doświadczeń, nadal wolę pracować na miejscu, w swoim własnym studio, gdzie znam układ rzeczy i nie muszę szukać wszystkiego.

A konwenty?

O tak, konwenty to coś, co uwielbiam. Cała ta atmosfera przygotowań, szukanie modela, stres związany z wykonaniem tatuażu na konkurs, a potem ocena mojej pracy przez sędziów - to jest to, co napędza mnie do rozwoju i dążenia do jak najlepszych rezultatów. Spotkanie z innymi tatuażystami, obserwowanie ich pracy i śledzenie ich postępów jest niesamowite. Po ciężkim dniu pracy można usiąść z nimi, napić się piwa, porozmawiać i pośmiać się. To naprawdę świetna część tego wszystkiego.

Jakie są największe wady tego „zawodu”?

To jest bardzo trudne pytanie, bo często rzeczy, które wydają się najgorsze, najbardziej nas motywują do pracy, by być lepszym. Więc wcale nie są takie złe. Pozwalają nam się rozwijać i przekraczać kolejne bariery, nie licząc obolałych pleców.

Jakieś rady dla tych, którzy chcieliby spróbować swoich sił w tatuowaniu?

Trzeba znaleźć swój styl, przez który będziesz rozpoznawalny...

Pamiętasz swój pierwszy raz, gdy wbiłeś igłę w czyjąś skórę?

Oj tak, to było przerażające. Siedziałem i ćwiczyłem jakiś tam wzorek, a mój kolega stwierdził, że fajnie mi to wychodzi i że mogę mu zrobić tatuaż. Z radością się zgodziłem, niestety. Był to prosty symbol, ale kolega chciał go na szyi. Niestety, nie wyszło równo.

A swoją pierwszą maszynkę?

To była maszynka cewkowa. Długo się nią męczyłem, kompletnie nie wiedziałem, jak ją ustawić. Była bardzo niewygodna i ciężka, powodując odciski na moim palcu.

Teraz co jest Twoim wyborem? Cewka czy rotarka?

Zdecydowanie preferuję rotarkę od czasu, gdy kupiłem moją pierwszą Cheyenne Thunder. Dopiero wtedy zacząłem się naprawdę rozwijać. Nie trzeba niczego ustawiać, po prostu bierzesz ją i możesz zacząć dziarać. Dodatkowo, możesz normalnie rozmawiać z klientem, bez konieczności krzyczenia.

Czym teraz dziarasz?

Pracuję teraz na maszynie Flux. Ta maszyna jest w stanie wbijać wszystko wszędzie, jest mocna i niezawodna. Jednak na początku musiałem się przyzwyczaić do jej wagi, ponieważ jest dość ciężka. Mimo to, cieszę się z tych mocy, które ma. To zdecydowanie rekompensuje jej wagę.

Zobacz portfolio: Adam Rajczak

Czy preferujesz jakiś styl tatuowania?

Pracuję głównie w szarościach z dodatkiem pomarańczowego. Koledzy ze studia nazywają to "orange style". Pozdrawiam ich. Najlepiej czuję się w realizmie, zwłaszcza jeśli chodzi o zwierzęta - to właśnie do nich najbardziej się przekonuję. Mogę dziarać je codziennie, nawet wilki, które są uwielbiane przez klientów. Zdarza mi się robić je kilka razy w tygodniu i nie narzekam. Dla mnie zawsze stanowią wyzwanie, aby wykonać je jeszcze lepiej niż poprzednio.

Czy robisz własne projekty i skąd czerpiesz inspirację?

Często samo tworzenie projektu jest o wiele bardziej interesujące niż samo tatuowanie. Czerpię dużo inspiracji z filmów. Często, gdy oglądam film, biorę szkicownik i rysuję rzeczy, które zobaczę w filmie lub które mnie inspirują. To naprawdę inspirujące i prowadzi mnie do różnych pomysłów. Filmowa sztuka i estetyka mają duży wpływ na moje projekty.

Podejmujesz się coverów lub dziarania na bliznach? Nie jest prosta sztuka…

Czasem zdarza mi się pracować nad małymi, starymi, wyblakłymi wzorami. Czasami przykrywam je innym tatuażem, ale na szczęście nie muszę tego robić często. Zdecydowanie wolę pracować na gładkiej skórze, gdzie mogę stworzyć nowe i świeże projekty.

Ile czeka się sesję do Ciebie? Jak się zapisać? Korzystasz z serwisów bookingowych typu Tattoodo czy InkSearch?

Aktualnie czas oczekiwania na termin wynosi około 3/4 miesięcy, ale zdarzają się również szybsze terminy, gdy ktoś odwołuje swoją rezerwację lub jest dostępna luka w grafiku. Nie korzystam z serwisów bookinowych do zarządzania terminami. w studio mamy świetnych managerów, którzy wykonują niesamowitą pracę, dbając o naszych klientów i zapisując nam dużą liczbę klientów. Dzięki ich staraniom mamy pełny grafik i nie brakuje nam pracy.

Rysunek własnoręczny czy program graficzny/tablet graficzny?

Rysowanie ołówkiem to moja największa miłość, ale niestety tworzenie projektów ołówkiem wymaga dużo czasu. Dlatego często korzystam z programu Procreate, który umożliwia mi szybsze tworzenie projektów. Projekty zawsze tworzę w dniu sesji, dlatego Procreate jest dla mnie bardziej efektywne niż rysowanie ołówkiem. Jednak pamiętam czasy, gdy dopiero zaczynałem przygodę z tatuażem. Nie miałem nawet drukarki i wszystko przygotowywałem ręcznie ołówkiem. To były inne czasy, ale zawsze cenię sobie początki i to, co mnie do tego zaprowadziło.

Co jest większą sztuką. Zrobienie fajnego projektu czy przeniesienie go na skórę?

Tatuowanie to rzemieślnicza praca, która wymaga precyzji i umiejętności technicznych. Jednak najważniejszym elementem jest sam projekt. To w tej fazie musimy wszystko zrobić - wymyślić, zaplanować i stworzyć unikalny projekt, który będzie idealnie pasować do klienta. Gdy mamy już dobrze opracowany projekt, to reszta to już tylko kwestia solidnego wykonania. Ważne jest, aby wbić czyste przejścia, odpowiednio dobierać cienie i kolory, aby stworzyć gotowy tatuaż. Proces może być prosty w swojej koncepcji, ale wymaga precyzji, cierpliwości i umiejętności artystycznych, aby uzyskać ostateczny efekt.

A co sądzisz o „podrasowywaniu” zdjęć wykonanych tatuaży?

Dopóki nie weźmie się ołówka i nie dorysuje rzeczy, nie prostuje linii, nie zamaluje nie dobitych miejsc, to nie widzę problemu. Ja osobiście używam filtrów polaryzacyjnych i mocnej lampy. Uważam, że to podstawa do dobrego zdjęcia.

Tatuaż, z którego jesteś najbardziej dumny?

Najbardziej jestem dumny z pracy, którą dopiero wykonam. Cały czas rozwijam się i każda kolejna praca jest coraz lepsza, dlatego coraz bardziej wymagam od siebie.

Najdziwniejszy tatuaż, który zrobiłeś?

Niestety jestem nudny i nie robię dziwnych tatuaży (śmiech).

Czy są motywy, których masz już dość lub nie robisz?

Nie wykonuję tatuaży w stylu geometrycznym ani graficznym. Nie umiem robić prostych kresek (śmiech).

Najdziwniejsza rzecz jaka Ci się przytrafiła w trakcie tatuowania

Było tego trochę, na przykład klient spożywał dużo napojów i żuł gumy. Okazało się, że w butelce były drinki z wódką, a on wypił 4 butelki. Na koniec sesji nie był w stanie stać prosto do zdjęcia. To była bardzo trudna sesja, z pewnością stanowiła wyzwanie. Tutaj prośba: W trakcie wykonania tatuażu nie spożywamy alkoholu i nie udajemy, że mamy soczek...

Czy jakieś szczególne zachowania u Klientów Cię irytują?

Raczej nie, zawsze mam dobry kontakt z klientami i staram się być wyrozumiały, tłumacząc im wszystko. Nie każdy musi znać wszystkie zasady panujące w naszej branży, ale staram się zapewnić, żeby byli dobrze poinformowani i zrozumieli proces tatuażu.

„Janusze tatuażu” to?

To osoby, które tytułują się już od jakiegoś czasu, ale wciąż popełniają te same błędy i twierdzą, że są najlepsi. Wiadomo, nikt nie staje się mistrzem od razu. Jednak, aby rozwijać się i doskonalić swoje umiejętności, potrzebna jest pokora oraz chęć do nauki. Wszystkiego można się nauczyć, jeśli tylko jesteśmy gotowi poświęcić czas i wysiłek na doskonalenie swojego rzemiosła.

Czy jest jakiś artysta, który ma lub miał wpływ na Twój styl?

Zdecydowanie ostatnie szkolenie, na którym byłem, na Tattoo Championship, oraz rady, które otrzymałem od takich osób jak Tomasz Tofinski, Max Pniewski, Szymon Szumala i Piotr Kwiecień, bardzo mocno wpłynęły na mój styl i jakość moich tatuaży.

Adam Rajczak - Zobacz portfolio i zrób tatuaż
Adam Rajczak - tatuażysta z Warszawa. Portfolio tatuaży, wzorów, informacje kontaktowe.