Mielec: Bartek Madejczyk
Mój styl określam jako geometryczno-etniczno-symboliczny. Używam dwóch odcieni czerni, co pozwala uzyskiwać bardzo czytelne, kontrastowe prace o mocnych konturach. Czasem wprowadzam czerwone akcenty. Moje prace są złożone z linii i milionów kropek.
Skąd pomysł, że zostaniesz tatuażystą?
Wszystko rozpoczęło się jesienią 2016 roku, kiedy narodziło się we mnie pragnienie posiadania tatuażu. Od razu wiedziałem, że chcę konkretne wzory w stylu samoańskim. Proces tatuowania tak mnie zafascynował, że zdecydowałem się zgłębić temat. Przeprowadziłem krótki wywiad z moją tatuażystką, Ewą Mad, a następnie zakupiłem podstawowe narzędzia: maszynkę cewkową za około 300 PLN, igły i niezbędne materiały, wraz ze sztuczną skórą.
W tamtym momencie miałem już ponad 20 lat doświadczenia w zawodzie grawera i projektowaniu, co znacznie ułatwiło mi opanowanie podstaw tego trudnego rzemiosła. W zasadzie uczyłem się samodzielnie, spędzając godziny nad fragmentami sztucznej skóry. Ponadto, uczestniczyłem w licznych konwencjach, gdzie miałem okazję pochłaniać wiedzę i obserwować mistrzów sztuki tatuażu podczas pracy. Brałem udział w serii seminariów zorganizowanych przez Tattoofest. Bakcyl tatuowania wciągnął mnie w pełni, stając się moją nową pasją.
Kiedy dokładnie zacząłeś dziarać?
Dziarać ludzi zacząłem w 2017 roku w moim rodzinnym Mielcu.
Tatuowanie to dla Ciebie praca czy styl życia?
Tatuowanie dla mnie to przede wszystkim pasja i styl życia. Choć jest bardzo wymagające i obciążające dla organizmu, nie traktuję tego jako pracę. Bardzo identyfikuję się ze sztuką tatuażu – kocham obdarzać ludzi swoimi autorskimi wzorami i przyjmować wzory od zaprzyjaźnionych artystów na swoją skórę.
A jak nie dziarasz to co robisz?
Kiedy nie zajmuję się tatuowaniem, prowadzę firmę rodzinną GRAWERSTWO.NET. Prywatnie lubię spędzać czas z moim synem Mikołajem (13 lat) i córką Matyldą (16 lat). Od kilkunastu lat jestem uzależniony od kalisteniki (ćwiczenia z ciężarem własnego ciała), która dostarcza mi dobrej energii i siły do działania. Kocham słuchać muzyki i amatorsko grać. Brzdękam na gitarze, fortepianie, handpanie i hałasuję na djembe. Uwielbiam podróżować i poznawać nowych, ciekawych ludzi.
Zastanawiałem się kiedyś kim bym był, gdybym nie tatuował?
Na pewno z moim temperamentem nie nadawałbym się do pracy na linii produkcyjnej, więc na pewno robiłbym wszystko, aby działać twórczo.
Jesteś właścicielem studia. Ciężko jest prowadzić własny biznes
Owszem, prowadzę własne studio od około 6 lat, a w temacie przedsiębiorczości i prowadzenia firm mam ponad 20 lat doświadczenia. Patrząc wstecz, mogę powiedzieć, że bycie przedsiębiorcą w Polsce jest z roku na rok coraz trudniejsze, kosztowniejsze i bardziej obciążające. Jest to oczywiście temat rzeka.
Jakieś rady dla tych, którzy chcieliby pójść na swoje?
Jeżeli jesteś osobą, która na co dzień dobrze ogarnia rzeczywistość i czujesz, że jesteś urodzonym przedsiębiorcą, to idź w to. Wykorzystaj swoje predyspozycje i umiejętności, aby rozpocząć własny biznes. Jednak, jeśli masz duże wątpliwości, wolisz mieć święty spokój i skupić się tylko na wykonywaniu dobrego tatuażu, to lepiej podpisz umowę z dobrym studiem jako pracownik.
Natomiast, jeżeli podjąłeś decyzję i chcesz prowadzić własną działalność, musisz mieć "twardą dupę". Prowadzenie firmy niesie za sobą wiele dodatkowych obowiązków i napotykasz różnorodne trudności, ale ważne jest, abyś szedł do przodu z dobrą energią i przekonaniem, że wszystko jest dla ludzi. Będą momenty frustracji i wyzwań, ale wytrwałość i pozytywne podejście pomogą Ci osiągnąć sukces. Pamiętaj, że prowadzenie własnej firmy w tym pięknym i jednocześnie dziwnym kraju może być wymagające, ale może także przynieść wiele satysfakcji i spełnienia (śmiech).
Lubisz guest spoty?
Z jednej strony lubię guest spoty ze względu na możliwość oglądania pracy innych artystów i wymiany wiedzy. A z drugiej strony, wolę spokój i kameralne dziaranie w zaciszu swojej pracowni, gdy jestem sam na sam z osobą przyjmującą tatuaż na swoją skórę. To zawsze jest piękny czas i możliwość nie tylko wykonania dobrej kompozycji na ciele, ale też poznania osoby tatuowanej bez rozpraszania się.
A konwenty?
Nigdy nie dziarałem na konwencie, ale bardzo lubię je odwiedzać i spotykać zaprzyjaźnionych artystów. Zawsze po konwencji jestem naładowany dobrą energią i inspiracją do działania.
Jakie są największe wady tego "zawodu"?
Ból kręgosłupa, dłoni i oczu, oraz ogromne zmęczenie po całodniowej sesji.
Jakieś rady dla tych, którzy chcieliby spróbować swoich sił w tatuowaniu?
Oprócz godzin spędzonych na nauce solidnego i precyzyjnego wbijania tuszu w skórę, postaraj się wypracować swój charakterystyczny styl. Jeżeli Ci się to uda, będziesz miał/miała niesamowitą satysfakcję z własnych prac, a także pojawią się Odbiorcy, którzy będą chcieli tatuaż właśnie od Ciebie.
Pamiętasz swój pierwszy raz, gdy wbiłeś igłę w czyjąś skórę?
Oczywiście. Pamiętam, że pierwszą osobą, która mi zaufała, był Sławek Kopek - mój szwagier i przyjaciel. Ręka na początku drżała... Wykonałem wtedy fragment obrazu namalowanego przez naszego wspólnego kolegę, Maćka Wieczerzaka, utalentowanego malarza, który odszedł przedwcześnie, pozostawiając po sobie niesamowite dzieła.
Cewka czy rotarka? Co jest Twoim wyborem i dlaczego?
Aktualnie używam rotarki w formie pena z cartridge'ami. Przyzwyczaiłem się do tego typu maszynek i wydaje mi się, że jest to dla mnie najlepsze rozwiązanie. Jednak kto wie... może kiedyś wpadnie mi w rękę coś innego i uznam, że pasuje lepiej.
Czym teraz dziarasz?
Obecnie używam maszyn do tatuowania Cheyenne Unlimited oraz jakiegoś chińskiego wynalazku, którego nazwy nie pamiętam. W sumie ta chińska maszyna całkiem dobrze się spisuje przy tatuażu geometrycznym.
Czy preferujesz jakiś styl tatuowania?
Mój styl określam jako geometryczno-etniczno-symboliczny. Używam dwóch odcieni czerni, co pozwala uzyskiwać bardzo czytelne, kontrastowe prace o mocnych konturach. Czasem wprowadzam czerwone akcenty. Moje prace są złożone z linii i milionów kropek (śmiech).
Czy robisz własne projekty i skąd czerpiesz inspirację?
Tak, tatuuję tylko i wyłącznie własne projekty. Swoje wzory zawsze rysuję z głowy i przeważnie wplatają się w nie istniejące od lat w światowej kulturze symbole i wzory etniczne. To, że mogę rysować i tatuować swoje wzory, zawdzięczam osobom, które dają mi pełną swobodę w projektowaniu. Jestem im za to mega wdzięczny.
Podejmujesz się coverów lub dziarania na bliznach?
Podejmuję się takich zadań niechętnie, ale mam już za sobą kilka przeróbek tatuaży w stylu tribal oraz kilka kompozycji maskujących i odwracających uwagę od blizn. Przed podjęciem decyzji muszę dokładnie obejrzeć miejsce, które ma być tatuowane. Tylko w przypadku, gdy mam pewność, że moje działanie przyniesie dobry efekt, podejmuję się takiego wyzwania.
Ile czeka się sesję do Ciebie? Jak się zapisać? Korzystasz z serwisów bookingowych typu Tattoodo czy InkSearch?
Z racji, że tatuuję tylko 1-2 sesje całodniowe w tygodniu, oczekiwanie na tatuaż to zazwyczaj kilka miesięcy. Rezerwacje sesji przyjmuję przez Messenger lub mailowo.
Rysunek własnoręczny czy program graficzny/tablet graficzny?
Przygodę z tatuażem zaczynałem od tradycyjnego rysunku na papierze (od dziecka dużo rysowałem). Jednak teraz nie wyobrażam sobie życia bez iPad Pro (śmiech). W połączeniu z odpowiednimi aplikacjami i wyobraźnią, daje mi nieograniczone możliwości i znacznie przyspiesza proces projektowania wzorów. W ten sposób mam więcej czasu na skupienie się na tatuowaniu.
Co jest większą sztuką: zrobienie fajnego projektu czy przeniesienie go na skórę?
Obie rzeczy są trudnym zadaniem. Jednak bez dobrego, oryginalnego projektu samo tatuowanie nie byłoby sztuką, tylko pracą rzemieślniczą.
A co sądzisz o "podrasowywaniu" zdjęć wykonanych tatuaży?
To zależy na czym polega to podrasowywanie. Jeżeli jest to wprowadzanie klienta w błąd przez znaczną korektę ingerującą w pracę, wówczas jest to słabe. W moim przypadku, aby dobrze pokazać pracę geometryczną, zmniejszam nasycenie kolorów (to ogólnie spotykana praktyka), troszkę zwiększam kontrast i nasycenie samej czerni. Wówczas nawet gdy fotografia wyjdzie mi gorzej ze względu na światło – wzór wygląda czytelnie.
Tatuaż, z którego jestem najbardziej dumny?
Nie skupiałbym się na jednej pracy. Każda praca jest dla mnie wyjątkowa, ponieważ cały czas staram się iść do przodu i nie kopiować swoich wzorów. Pomimo, że używam ogólnie znanych w sztuce symboli, zawsze staram się wplatać je w moje autorskie wzory. Dążę do tego, aby każda praca była utrzymana w moim stylu, ale jednocześnie świeża i niepowtarzalna.
Najdziwniejszy tatuaż, który zrobiłeś?
Nie kojarzę takiej dziary.
Czy są motywy, których masz już dość lub nie robisz?
Określiłem sobie pewną konwencję, w której obszarze się poruszam. Staram się nie wykonywać motywów banalnych i oczywistych. Lubię, gdy moje prace są zakodowane, mają pewną tajemnicę, a czasem wielowymiarowość.
Najdziwniejsza rzecz, jaka Ci się przytrafiła w trakcie tatuowania?
Dostałem informację, że w szpitalu zmarł mój ówczesny teść, Jan Roman - był mądrym, pracowitym i bardzo dobrym człowiekiem. Bardzo Go lubiłem. Przerwałem sesję i od razu zająłem się organizacją jego pogrzebu.
Czy jakieś szczególne zachowania u Klientów Cię irytują?
Gdy ktoś zaczyna targować się o cenę sesji oraz gdy pyta, co w sytuacji, gdy projekt mu się nie spodoba na sesji...
„Janusze tatuażu” to?
"Janusze tatuażu" to dla mnie osoby, które z zupełnym brakiem szacunku i lekceważeniem podchodzą do sztuki tatuażu. W wyniku takiego podejścia powstają nieraz takie antydzieła, że w sumie nie wiadomo, czy śmiać się czy płakać. Najbardziej poszkodowaną osobą w tej tragikomedii jest ta, która zaufała "Januszowi tatuażu"… albo wypiła za dużo alkoholu przed sesją (śmiech).
Czy jest jakiś artysta, który ma lub miał wpływ na Twój styl?
Tak, moimi idolami w dziedzinie tatuażu geometryczno-symbolicznego-etnicznego są Bartek Jaworski - ISHTA Tattoo oraz Piotr Szot. Ich prace robią na mnie największe wrażenie. Podczas projektowania najczęściej słucham Wardruny, Vadera oraz Fryderyka Chopina. Przyroda również ma duży wpływ na moje wzory - lubię rysować na świeżym powietrzu, gdy pogoda dopisuje.