Chorzów: Alex Holewa ze studia ze studia Mandragora Tattoo
Najlepiej czuję się w motywach anime, mangi, Japonii. Również bardzo lubię mroczne klimaty. Najczęściej robię prace sketchowe z dodatkiem cieniowania. Chociaż ostatnio i sporo kolorów zaczęło się pojawiać. Na pewno nie lubię wykonywać geometrii, tribali i prac hiper realistycznych. Takie tatuaże po prostu wole przekazać komuś innemu.
Skąd pomysł, że zostaniesz tatuażystą?
Tatuażem interesuję się dosłownie od najmłodszych lat. Dokładnie rzecz biorąc, to mając 6 lat za sprawą znajomego "wujka”, który był właścicielem studia tatuażu. Od tego momentu moim hobby stał się rysunek, malarstwo oraz oczywiście tatuaż. Zawsze to było obecne w moim życiu i 2 lata po skończeniu szkoły mogłem nabyć swoje pierwsze maszyny. Miałem na tyle szczęścia, że dużo przebywałem w studiu tatuażu. Stąd wiedziałem już, co kupić i nie startować od słabego sprzętu.
Kiedy dokładnie zacząłeś dziarać?
Oczywiście początki, jak to zwykle bywa, odbywały się w zaciszu domowym pod koniec 2017 roku. Jednak już po miesiącu i o ile mnie pamięć nie myli tylko pięciu pracach, udało mi się dostać na praktyki do lokalnego studia tatuażu.
Tatuowanie to dla Ciebie praca czy styl życia?
Tatuowanie jest bardziej stylem życia niż pracą. Całe moje życie głównie obraca się wokół sztuki oraz tatuażu. Szukanie inspiracji 24 godziny na dobę, ciągła obserwacja bardziej doświadczonych ode mnie osób, aby coraz bardziej rozwijać swoje umiejętności. Tatuaż chyba stał się głównym celem życia.
A jak nie dziarasz to, co robisz?
Po pracy lubię przysiąść do tworzenia figurek postaci Anime oraz Gier. Poczytać dobrą mangę, pooglądać anime. Aby się rozluźnić odpalam play station 5 i zatracam się w grze. Jestem mega fanem serii Mortal Kombat. Kiedy mam troszkę więcej czasu, a nie mam na tapecie figurki to wchodzi rysunek tradycyjny. Jak przyjdzie wena to i na płótno coś przeleje.
Zastanawiałeś się kiedyś, kim byś był, gdybyś nie tatuował?
Zanim mogłem pozwolić sobie na kupno sprzętu pracowałem w firmie produkcyjnej, sklepie zoologicznym oraz sklepie plastycznym. Z tych wszystkich zawodów najlepiej się czułem w sklepie plastycznym, ponieważ zajmowałem się tam również konserwacją dzieł sztuki. Jednak na tę chwile nie wiem czy bym się odnalazł w innej pracy. Tu chodzi chyba o ten brak monotonii i obcowanie z sztuką.
Lubisz guest spoty?
Osobiście jeszcze nie byłem na żadnym guest spocie. Dostałem propozycje od studiów z Niemiec, Szwecji i Norwegii. Jednak, jeśli chodzi o guest spoty to myślę, że chce wystartować z tym za 2-3 lata. Jestem osobą, która nie lubi wychodzić ze swojej strefy komfortu. Taki guest spot zaplanuje od A do Z i to na pewno będzie studio, z którego będę mógł wyciągnąć coś więcej niż zarobek. Na pewno chciałbym przy takim wyjeździe zaobserwować bardziej doświadczonych tatuażystów i zbierać doświadczenie.
A konwenty?
Na konwentach jest fajna atmosfera. Ja często decyduje się na duże sesje. Bardzo skupiam się na tym, aby stworzyć jakiś mega projekt. Ale to też dobra okazja żeby pogadać z innymi osobami z branży oraz pokazać się nowym klientom.
Jakie są największe wady tego „zawodu”?
Nie wiem, czy można nazwać to wadą, ale według mnie trzeba bardzo mocno poświecić się dla tego zawodu. W dodatku jak przy pracy z ludźmi zdarzają różne nieciekawe sytuacje. Na szczęście miałem ich bardzo mało.
Jakieś rady dla tych, którzy chcieliby spróbować swoich sił w tatuowaniu?
Wytrwałość i rysunek to dla mnie podstawa w tym zawodzie. Także te dwie rzeczy są najważniejsze. Jeżeli ktoś chce sobie spróbować "4fun" to niech sobie lepiej daruje. Bo jednak to zostawi ślad na kimś. Zwykle takie zabawy kończą się strasznymi efektami.
Pamiętasz swój pierwszy raz, gdy wbiłeś igłę w czyjąś skórę?
Pierwszy raz maszynę trzymałem jak miałem 15 lat i wtedy miałem wykonać 2 kwiaty Borneo na moim ojcu. Na sprzęcie od wcześniej wspomnianego znajomego w jego studiu. Sytuacja wyniknęła z głupoty. Ja przesiadywałem w studiu i rysowałem. Klient w ten dzień nie przyszedł, a mój ojciec miał wolne i jakoś tak wyszło. Magiczne słowa "chcesz spróbować". Chyba się każdy domyśli, że efekt tego nie był dobry, ale to był jeden z tych impulsów, który pchnął to dalej.
Pamiętasz swoją pierwszą maszynkę?
Moimi pierwszymi maszynkami były kwadronowskie cewki, liner i shader.
Cewka czy rotarka?
Jestem wiernym posiadaczem cewek. To takie moje postanowienie, że zostanę przy nich. Lubię sobie czasami przy nich pogrzebać.
Czym teraz dziarasz?
Aktualnie posiadam siedem maszynek cewkowych, z czego do jednego tatuażu używam pięciu. Posiadam Sunskina do grubych linii oraz cztery maszyny customowe zamawiane u Rafała Kurpinskiego - Camel Iron. Bardzo dobrze pracuje mi się na jego sprzęcie. Mogę z czystym sumieniem polecić.
Czy preferujesz jakiś styl tatuowania?
Najlepiej czuję się w motywach anime, mangi, Japonii. Również bardzo lubię mroczne klimaty. Najczęściej robię prace sketchowe z dodatkiem cieniowania. Chociaż ostatnio i sporo kolorów zaczęło się pojawiać. Na pewno nie lubię wykonywać geometrii, tribali i prac hiper realistycznych. Takie tatuaże po prostu wole przekazać komuś innemu.
Czy robisz własne projekty i skąd czerpiesz inspirację?
Każdy projekt rysuje sam. Sporo inspiracji czerpie z mang oraz gier. Czasami bywa jednak tak, że po prostu siedzę i rysuje. Wychodzi coś, czego sam nie jestem w stanie wyjaśnić, „co autor miał na myśli". Jednak są osoby, które się decydują właśnie na takie projekty.
Podejmujesz się coverów lub dziarania na bliznach? Nie jest prosta sztuka…
Podejmuje się zakrywania starych i nieudanych tatuaży, jak i tatuowania na bliznach. Jest to oczywiście bardziej wymagająca praca. Jednak radość klienta po wykonanej pracy mówi o tym, że warto się tego podejmować.
Ile czeka się sesję do Ciebie? Jak się zapisać?
Z racji, że zapisuje klientów na bieżąco. Nawet na klilka miesięcy do przodu często można wskoczyć na szybki termin. Zdarzają się takie okresy gdzie trzeba poczekać dwa miesiące na najbliższy wolny termin. Najlepiej jest się zapisać przez studio, e-mail, instagram. Na ten moment nie korzystam z serwisów bookingowych.
Rysunek własnoręczny czy program graficzny/tablet graficzny?
Jeżeli chodzi o projektowanie tatuażu pod klienta, używam tabletu graficznego ze względu na to, że łatwiej jest manipulować elementami i kompozycją. W dodatku, jeżeli klient chce wprowadzić drobne zmiany to nie ma z tym takiego problemu jak przy rysunku na kartce. Rysunek tradycyjny używam do moich projektów, które czekają na właściciela. Czyli bez żadnych zmian, w moim stylu.
Co jest większą sztuką. Zrobienie fajnego projektu czy przeniesienie go na skórę?
Myślę, że trafienie w gusta klienta, jak i przeniesienie projektu na skórę są na równi. Jednak osoby, które się do mnie zapisują wiedzą już jak pracuje. Dlatego często już przy pierwszej propozycji wzoru są bardzo zadowoleni.
A co sądzisz o „podrasowywaniu” zdjęć wykonanych tatuaży?
Bardzo nie lubię tej praktyki. Sam bardzo mało ingeruje w samo zdjęcie. Najczęściej kończy się na usunięciu tła, aby było pełne skupienie na wykonanym tatuażu. Jednak czasami, gdy widzę to, co niektórzy robią ze zdjęciami to jestem w szoku. Byłem nawet kiedyś świadkiem usuwania pieprzyka ze zdjęcia. To jest dla mnie już mocna przesada.
Tatuaż, z którego jesteś najbardziej dumny?
Chyba nie jestem w stanie wybrać jednej pracy. Mam już dwa duże projekty pleców za sobą, na których efekty trzeba było czekać parę miesięcy. Oba projekty zajęły 7 sesji, z czego jeden z nich był coverem. Jednym z projektów była twarz demona na całe plecy. Drugim motywem była japońska kompozycja. Ostatnia sesja zawsze już dawała satysfakcje, ale efekt po wygojeniu był najlepszy. Oba projekty były wykonane na mężczyznach.
Najdziwniejszy tatuaż, który zrobiłeś?
Wydaje mi się, że nie miałem czegoś takiego jak dziwny tatuaż. Wszystko zależy od gustu.
Czy są motywy, których masz już dość lub nie robisz?
Motywy przeżarte już przez lata, których nie idzie moim zdaniem jakoś ciekawie rozwinąć. Przykładowo znaczek nieskończoności na 3 centymetry. Również bardzo unikam robienia napisów. Po prostu za dużo ludzi chce to później zakryć.
Najdziwniejsza rzecz, jaka Ci się przytrafiła w trakcie tatuowania?
Omdlenie klienta czy też płacz nie był jednorazowym przypadkiem. Miałem raz klienta, któremu tatuowałem ramie. Bez żadnej informacji zrywał mi się z fotela. A bo telefon, a bo się napić, bo coś tam zobaczył. Już mu powiedziałem, jeżeli chcesz przerwę to po prostu powiedz nie ma żadnego problemu. Jednak to nie dało żadnego efektu, już przemilczałem temat, ale w pewnym momencie myślałem, że zaraz mi czołem zahaczy o maszynę.
Czy jakieś szczególne zachowania u Klientów Cię irytują?
Bardzo mnie irytują sytuacje, kiedy klient nie szanuje ani mojego czasu ani mojej pracy. Szacunek do naszej pracy to podstawa. Na szczęście rzadko mam sytuacje, w których któś nie wie, że trzeba wpłacić zadatek na sesje czy też zapisać się wcześniej.
„Janusze tatuażu” to?
Według mnie to określenie powinno być przypisane do wszystkich osób, które po prostu bez żadnego rysunku nagle stwierdzają "a to w sumie dużo hajsu będzie to se podziaram". Chiński sprzęt słabej jakości. Stanowisko na sofie, na której pół godziny temu ktoś spał, albo jeszcze lepiej na podłodze. Kradzież projektu, zerowa higiena. To określenie chyba pasuje właśnie do takich zachowań. Jednak zdarzają się studia, które mają takie "Januszowe" prace, co mnie naprawdę dziwi. Jak te osoby mogą pracować w studiu.
Czy jest jakiś artysta, który ma lub miał wpływ na Twój styl?
Od kiedy pamiętam zawsze uwielbiałem prace Paula Bootha jak i H.R. Gigera. Jestem mega fanem Xenomorphów, można to zauważyć wchodząc do mojego mieszkania. Mroczne prace Paula to dla mnie klasyka. Jednak ze względu na to, że bardzo podoba mi się kreska japońskich twórców to bardziej mangi miały wpływ na obecny stan. Tego jest bardzo dużo, ale z takich czołowych twórców to Junji Itō stworzył naprawdę świetne dzieła.