Białystok: Diana Bernatowicz z Galeria Tattoo Studio
Najlepiej się odnajduję w kolorowej realistyce. Wykonuję również prace w szarościach, ale to jednak w kolorze czuję się najlepiej. Kiedyś bardzo lubiłam neotradycję, ale nie potrafiłam się odnaleźć w tym stylu. Nie przepadam za geometrią czy architekturą w tatuażu. Zdecydowanie wolę portrety, zwierzaki czy kwiaty.
Skąd pomysł, że zostaniesz tatuażystką?
Pomysł narodził się już w liceum, kiedy to szukałam tego czegoś co chciałabym robić. Jako, że byłam w liceum o profilu architektonicznym, to pierwszym pomysłem były studia na wydziale architektury. Jednak nie do końca byłam przekonana do tej decyzji. W międzyczasie mój tata zrobił sobie spory tatuaż na przedramieniu. Nie ukrywając – spodobało mi się to co można przenieść na skórę za pomocą maszynki. Zaczęłam się tym co raz bardziej interesować, aż przerodziło się w zajawkę oraz poważniejsze plany.
Kiedy dokładnie zaczęłaś dziarać?
Oczywiście pierwsze kroki prawie jak każdy stawiałam w domu. W 2018 roku odbywałam praktyki w jednym z białostockich salonów, gdzie uczyłam się wszelkich podstaw – od poprawnego rozkładania stanowiska do prostych dziarek. W 2019 roku już w innym salonie przerzuciłam się na kolorową realistykę. Już tak profesjonalnie, to myślę, że mogłabym powiedzieć że 2020. Oczywiście wciąż się uczę nowych rzeczy, ale jestem aktualnie na etapie, kiedy czuję się pewnie i jestem zadowolona ze swojej pracy.
Tatuowanie to dla Ciebie praca czy styl życia?
Zdecydowanie w tym momencie jest to styl życia. Wykonuję to co lubię, ciągle się rozwijam i na spokojnie mogę się z tego utrzymać. Będąc w salonie nie czuję jakbym była w pracy, wręcz, jest to miejsce, w którym bardzo lubię przebywać. Aktualnie w październiku 2020 roku otworzyłam swój salon Galeria Tattoo Studio. Mam świetną, zgraną ekipę przyjaciół, a w studiu panuje luźna atmosfera. Czego więcej potrzeba? (śmiech).
Ciężko jest prowadzić własny biznes?
Trochę roboty i stresu się dorzuciło. Oprócz pracy tatuatora doszły kolejne obowiązki. Nie powiem, pierwsze miesiące, kiedy dopiero co otwieraliśmy, trochę mnie przeraziły natłokiem obowiązków i spraw do załatwienia. Aczkolwiek staram się mieć głowę na karku i wszystko na spokojnie planować. Mimo wszystko nie żałuję.
Jakieś rady dla tych, którzy chcieliby pójść na swoje?
Myślę, że najważniejsze to zebrać informacje co do otwarcia swojej działalności - będzie nam potrzebne i na spokojnie poplanować. Grunt aby się nie bać i spróbować. Świat należy do ludzi odważnych (śmiech).
A jak nie dziarasz to co robisz?
Jak nie dziaram to odpoczywam malując, rysując, grając w gierki lub wychodząc gdzieś ze znajomymi.
Zastanawiałaś się kiedyś kim byś była, gdybyś nie tatuowała?
Myślę że gdybym nie tatuowała, poszłabym w kierunku grafiki, ale nigdy nie wiadomo jakby to się potoczyło.
Lubisz guest spoty?
Osobiście na żadnym jeszcze nie byłam. Do tej pory nie czułam się siłach, aby gdzieś pojechać. Aczkolwiek uważam, że jest to mega fajna okazja na poznanie nowych ludzi oraz miejsc.
A konwenty?
Podobnie jak wyżej, na konwentach się nie wystawiałam. Byłam na kilku jako oglądający. Bardzo lubię panujący tam klimat i nie mogę się doczekać, aż będę mogła się wystawić wraz z ekipą (śmiech).
Jakie są największe wady tego „zawodu”?
Największą wadą jest na pewno problem z plecami oraz wzrokiem.
Pamiętasz swój pierwszy raz, gdy wbiłaś igłę w czyjąś skórę?
Oczywiście każdy pamięta! Pierwsza dziarka była na nodze u mojego taty, który mi się podłożył. Robiłam wtedy maski teatralne. Bardzo dużo stresu, ręce się trzęsły, a całość mimo prostego motywu zajęła ponad 4 godziny. Wiadomo, nie była idealna, ale na tamten moment byłam mega dumna.
Tata zadowolony był z pierwszej dziary? Mamie robiłaś ostatnio pandę. Rodzice chyba bardzo Cię wspierają?
Tak, tata był bardzo zadowolony. Rodzice od samego początku mnie mocno wspierali. W końcu jako pierwsi się mi podkładali. Sami uwielbiają tatuaże, więc byli mega dumni, że poszłam tą drogą i robię to, co sprawia mi radość.
Pamiętasz swoją pierwszą maszynkę?
Pierwsza maszynka to jakaś chińska cewka z Allegro. Za długo nią nie podziarałam.
Cewka czy rotarka?
Pracuję w kolorowej realistyce na warstwach, więc zdecydowanie miękka rotarka.
Czym teraz dziarasz?
Teraz pracuję na Protonie Equaliser. Bardzo dobrze mi się nim pracuje, jest to delikatna maszyna, dzięki czemu dziarając mogę często powracać w już wytatuowane miejsce bez dużego ryzyka przeorania skóry.
Czy preferujesz jakiś styl tatuowania?
Najlepiej się odnajduję w kolorowej realistyce. Wykonuję również prace w szarościach, ale to jednak w kolorze czuję się najlepiej. Kiedyś bardzo lubiłam neotradycję, ale nie potrafiłam się odnaleźć w tym stylu. Nie przepadam za geometrią czy architekturą w tatuażu. Zdecydowanie wolę portrety, zwierzaki czy kwiaty.
Czy robisz własne projekty i skąd czerpiesz inspirację?
Zawsze wykonuję indywidualne projekty pod klienta. Nie wykonuję kopii. Inspirację często czerpię z Pinteresta. Zazwyczaj jak trafię na odpowiednie zdjęcie, od razu w głowie mam parę pomysłów jak wykorzystać je do projektu.
Podejmujesz się coverów lub dziarania na bliznach? Nie jest prosta sztuka…
Oczywiście, ale po wcześniejszych konsultacjach. Jeśli wiem, że jestem wstanie coś przykryć na 100% ,to jak najbardziej się podejmuję. Z bliznami sytuacja wygląda identycznie.
Ile czeka się sesję do Ciebie? Jak się zapisać? Korzystasz z serwisów bookingowych typu Tattoodo czy InkSearch?
Różnie, ale zazwyczaj jeśli klient do mnie napisze 3 tygodnie lub miesiąc wcześniej to zawsze jakiś termin znajdę. Zapisać się można bezpośrednio przez mojego facebooka, instagrama lub przez salon. Nie, w tym momencie nie korzystam z tych serwisów.
Rysunek własnoręczny czy program graficzny/tablet graficzny?
Mam tablet graficzny jednak rysunek digitalowy nie przypadł mi do gustu – to nie jest to. Nie ma tego wyzwania, zawsze można coś cofnąć, rozciągnąć czy zmienić rozmiar. Jeśli coś rysuję to zawsze wybieram tradycyjne metody.
Czy składanie zdjęć w programie graficznym to sztuka? Czy sztuką jest przeniesienie tego na skórę?
Obie kwestie są ważne. Jeśli zawiedzie projekt to nawet dobre przeniesienie na skórę nic nie da. Składanie zdjęć to również sztuka. Trzeba wiedzieć jak dobrać i obrobić zdjęcia tak, aby jak najlepiej układały się na skórze. Wiadomo sama obróbka często nie wystarczy, więc trzeba namalować czy zmienić elementy. Projekt również wymaga sporo pracy i kreatywności, dlatego uważam, że jest to również sztuka.
A co sądzisz o „podrasowywaniu” zdjęć wykonanych tatuaży?
Przyznam się, sama czasem podrasuję, jednak są to często działania potrzebne: zdjecie prześwietlenia czy zaczerwienia. Trzeba jednak to robić ze smakiem, aby nie przesadzić, a sam tatuaż aby nie wyglądał na sztuczny i jak najbardziej oddawał rzeczywisty efekt.
Tatuaż, z którego jesteś najbardziej dumna?
Jestem dumna z każdego kolejnego, który wykonam ponieważ widzę progres z dziary na dziarę. Na pewno bardzo jestem zadowolona ze swoich wykonanych zwierzaków, ale jednak to pierwsza realistyczna czaszka to moja największa duma. To była dziarka, po której w końcu w siebie uwierzyłam i wiedziałam, że to właśnie w kolorowej realistyce chcę próbować swoich sil.
Najdziwniejszy tatuaż, który zrobiłaś?
Wydaje mi się, że jakiś dziwnych tatuaży jeszcze nie miałam przyjemności dziarać.
Czy są motywy, których masz już dość lub nie robisz?
Nie przepadam za feniksami.
Najdziwniejsza rzecz jaka Ci się przytrafiła w trakcie tatuowania?
Raz klient umówił się do mnie na sesję i stwierdził że robimy coś innego. Usiadłam i zaczęłam zmieniać wzór od nowa. Po 5 min podszedł do mnie i powiedział, żebym się nie męczyła i wzięła kalkę od kolegi (który wcześniej dziarał jego żonę) i mu odbiła tą samą, bo mu nie będzie przeszkadzać taki sam. No wtedy mnie zatkało. Oczywiście udało się wyjaśnić i wykonać inny oryginalny wzór.
Czy jakieś szczególne zachowania u Klientów Cię irytują?
Wiadomo jesteśmy tylko ludźmi i mamy prawo czegoś nie wiedzieć czy zapytać. Jedynie czego nie trawię to brak szacunku do mojego czasu. Czyli kiedy klient zaklepuje termin i bez wcześniejszego uprzedzenia nie przychodzi.
„Janusze tatuażu” to?
Nikt na początku nie był wybitnym tatuatorem bez skazy. Każdy musiał przez ten okres podstawy przejść. Zawsze jakieś błędy na początku będą, grunt aby wyciągać z nich wnioski i uczyć się.
Czy jest jakiś artysta, który ma lub miał wpływ na Twój styl?
Zdecydowanie animal_tattoer. Uwielbiam jej podejście do kolorów i zwierzaków.
Sporo również zawdzięczam swojej koleżance Anka Art. Mimo, że pracuje w innym stylu, bardzo sporo mi podpowiadała przy projektach. Na pewno jej rady pozytywnie wpłynęły na to jak teraz pracuję.