Łódź: Ewa Sroka z Hard To Forget Tattoo
Lubię łączyć graficzne i realistyczne elementy z maźnięciami koloru. Niektórzy nazywają mój styl akwarelowym i dla uproszczenia ja też tak go nazywam. Chociaż wydaje mi się, że moje prace bardziej wyglądają jak namalowane akrylem niż akwarelą. Rzadko mam możliwość wykonywania tatuaży czarno-szarych, chociaż bardzo je lubię.
Skąd pomysł że zostaniesz tatuażystką?
Zawsze chciałam żyć z rysowania, tworzyłam komiksy, rysowałam ilustracje i przez kilka lat pracowałam, jako grafik w branży gier komputerowych. Ciągle jednak czułam, że wciąż nie znalazłam swojego miejsca. Pamiętam moment, kiedy pierwszy raz zobaczyłam w internecie zdjęcie tatuażu wyglądającego jak namalowany tuszem na skórze i to było dla mnie jak objawienie. Pierwsza wizyta na konwencie tatuażu sprawiła, że nie miałam już najmniejszych wątpliwości, że chcę stanowić część tego świata.
Jak długo tatuujesz i ile tatuaży możesz mieć na koncie?
Z doskoku tatuuje od 2013 r.. Rok później rzuciłam pracę w biurze i zaczęłam żyć z tatuowania. Na samym początku liczyłam, ile zrobiłam tatuaży, ale koło dwusetnego zaczęłam tracić rachubę. Myślę, że mogę dobijać do dwóch tysięcy, ale naprawdę ciężko mi to oszacować.
Pamiętasz swoją pierwszą maszynkę?
Na samym początku przez moje ręce przeszło multum chińskich maszynek. Szybko się rozpadały, więc często musiałam kupować kolejne.
Czym teraz dziarasz?
W 2015 zakończyłam nierówną walkę z chińskimi maszynkami i kupiłam Spirita, któremu jestem wierna aż do dzisiaj. Czasem zdradzam go ze Spektrą Edge.
Czy preferujesz jakiś styl tatuowania? W czym czujesz się najlepiej?
Lubię łączyć graficzne i realistyczne elementy z maźnięciami koloru. Niektórzy nazywają mój styl akwarelowym i dla uproszczenia ja też tak go nazywam. Chociaż wydaje mi się, że moje prace bardziej wyglądają jak namalowane akrylem niż akwarelą. Rzadko mam możliwość wykonywania tatuaży czarno-szarych, chociaż bardzo je lubię.
Czy robisz własne projekty i skąd czerpiesz inspirację?
Rysując projekty muszę pamiętać o ograniczeniach, jakie wiążą się z techniką tatuowania. Gdy wykonuję coś dla własnej przyjemności, specjalnie wybieram tematy, które rzadko zamieniam w projekt, żeby nic mnie nie blokowało w procesie tworzenia. Zazwyczaj są to akty i krajobrazy. Kocham Teneryfę i ogromnie relaksuje mnie malowanie widoków z tej wyspy. Z kolei inspirację do rysowania aktów daje mi hobby mojego narzeczonego, jakim jest shibari, czyli sztuka wiązania.
Pamiętasz pierwszy tatuaż, który zrobiłaś?
Pamiętam, że byłam potwornie zestresowana, czy nie zadam mojej ofierze więcej bólu niż było to konieczne. Miałam to szczęście, że mój pierwszy tatuaż robiłam w studiu pod okiem doświadczonego tatuatora, chociaż to z kolei stresowało mnie, czy się przed nim nie zbłaźnię. Temat był prosty – kilka kleksów na udzie i na szczęście wszyscy na koniec byliśmy zadowoleni.
Najdziwniejszy tatuaż, który robiłaś?
Albo mam wysoką tolerancję dla dziwnych rzeczy, albo nikt mnie nigdy nie poprosił o naprawdę dziwny tatuaż.
Najdziwniejsza rzecz, jaka Ci się przytrafiła w trakcie tatuowania?
Klientka, której tatuowałam zmarłego w tragicznych okolicznościach kota popłakała się ze wzruszenia pod koniec sesji, a ja razem z nią. Ktoś patrzący z boku na dwie dziewczyny beczące nad świeżo zrobionym tatuażem mógłby uznać tę sytuację ze dość dziwną, ale mnie takie momenty dają poczucie, że moja praca naprawdę jest dla kogoś ważna.
Czy są motywy, których masz już dość?
Przez pewien czas trochę nudziły mnie realistyczne, wielokolorowe róże, ponieważ robiłam ich zbyt wiele. Nie przepadam też za feniksami. Za to kocie portrety mogę robić bez końca.
Tatuaż, z którego jesteś najbardziej dumna?
Ciągle podnoszę sobie poprzeczkę, więc rzadko jestem dumna z jakiejś pracy dłużej niż kilka miesięcy. Zawsze w każdej z nich znajdę coś, co mogłabym zrobić lepiej i chociaż taki perfekcjonizm na dłuższą metę bywa obciążający to jednak pcha do rozwoju. Ciągle mam poczucie, że moje najlepsze prace są wciąż przede mną.
Czy jest jakiś tatuażysta, którego szczególnie podziwiasz?
Podziwiam tylu tatuatorów, że bardzo trudno byłoby mi wymienić ich wszystkich…