Lublin: Maciej Kidaj
Moją mocną stroną jest realizm i kolor oraz surrealistyczne kompozycje. Teraz planuję wcielać swój sznyt z graffiti. Inspiracje czerpię z życia z filmów książek. Lubię opierać się na fajnych grafikach.
Skąd pomysł, że zostaniesz tatuażystą?
Pomysł na zostanie tatuatorem powstało dość przypadkowo. Bardzo dużo moich znajomych miało tatuaże i ja sam tez zapragnąłem nanieść jakiś rysunek na swoje ciało. Miałem już spore doświadczenie w malowaniu graffiti, więc pomyślałem sobie, że mógłbym spróbować tatuażu, który też był związany ze sztuką ulicy. Podczas mojego pierwszego tatuowania, tatuażysta pozwolił mi zrobić małe wypełnienie na ręku mojego przyjaciela i wtedy zrozumiałem, że to jest coś, co będę chciał robić do końca życia.
Kiedy dokładnie zacząłeś? I gdzie?
Tatuować zacząłem w domu. Pierwszą styczność z tatuażem miałem w styczniu - dokładnie 25 stycznia 2005 roku. Wtedy zakupiłem maszynkę do tatuażu ze stajni Workhouse. Jednak moje świadome tatuowanie i praca w studio zaczęła się na między 2012 a 2013 rokiem
Tatuowanie to dla Ciebie praca czy styl życia?
Zdecydowanie styl życia. Tatuaż opanowuje całe twoje życie i zaczynasz dostrzegać, jaki ma on wpływ na twoją przyszłość i plany.
A jak nie dziarasz to, co robisz?
Jak to każdy jest praca i są obowiązki. Oczywiście też życie domowe i rodzinka. Sporo podróżujemy na tyle ile czas pozwala. Oprócz samego tatuażu jestem grafficiarzem także staram się regularnie malować i tworzyć. Czynnie uprawiam sport, głównie boks, bieganie rower i sporty wodne. Jestem też od 4 lat zapalonym morsem, więc w okresie zimowym zażywam zimnych kąpieli. Morsuje również na sucho, w tym roku zdobyłem Śnieżkę w samych spodenkach.
Zastanawiałeś się kiedyś, kim byś był, gdybyś nie tatuował?
Myślę, że związany byłbym z graffiti albo tematami pochodnymi. Myślę, że na pewno byłoby to coś kreatywnego. A w dzieciństwie był plan, że zostanę piłkarzem i nawet do czternastego roku życia dobrze to szło, bo grałem w najlepiej zapowiadających się talentach Polski.
Lubisz guest spoty?
Bardzo lubię questy. Bardzo dużo można się nauczyć od innych tatuażystów, nawiązać bardzo trwale znajomości i poznać nowe miejsca oraz kulturę.
A konwenty?
Uwielbiam konwenty! To wspaniała możliwość rozwoju oraz konfrontowania swojego tatuażu z innymi tatuatorami podczas rywalizowania w konkursach. Możemy też porozmawiać i także nawiązywać nowe znajomości oraz przyjaźnie.
Jakie są największe wady tego „zawodu”?
Brak (śmiech). Czasami bycie tatuatorem może być obciążające, ponieważ często nasi klienci zwierzają się ze swoich często ciężkich sytuacji życiowych, ale przeważnie są to dobre opowieści
Jakieś rady dla tych, którzy chcieliby spróbować swoich sił w tatuowaniu?
Na pewno się nie poddawajcie. Przede wszystkim pokora i edukacja, rysunek lub projektowanie - wszystko, co może Ci pomoc w rozwoju Ciebie i twojego warsztatu. Po prostu działajcie!
Pamiętasz swój pierwszy raz, gdy wbiłeś igłę w czyjąś skórę?
Zaczynałem tatuując swoich kolegów z osiedla. Wbiłem się w dobrym momencie, bo tatuaż zaczynał się robić popularny i przestawał być kojarzony z więzieniem lub wojskiem. Pierwszy raz jak wbiłem maszynkę to było piękne uczucie. Miałem wypełnić puste miejsce, które pozostawił mi tatuator, który tatuować mojego przyjaciela. Jak to zrobiłem to tatuator mnie pochwalił a mi zaświeciła się żarówka, że to właśnie będę robił. Miałem wtedy 17 lat.
A swoją pierwszą maszynkę?
Była to maszyna z Workhouse Iron Bird.
Cewka czy rotarka?
Rotarka. Nowa generacja maszyn daje większe możliwości i pozbyłem się też przeszkadzających kabli.
Czym teraz dziarasz?
Flux – Uniwersalna i mocna. Dla mnie najlepsza maszyna, jaką miałem do tej pory a robiłem wcześniej na Cheyenne Spirit, Hawk Thunder i Spektra Xion od FK Irons.
Czy preferujesz jakiś styl tatuowania?
Moją mocną stroną jest realizm i kolor oraz surrealistyczne kompozycje. Teraz planuję wcielać swój sznyt z graffiti.
Czy robisz własne projekty i skąd czerpiesz inspirację?
Inspiracje czerpię z życia z filmów książek. Lubię opierać się na fajnych grafikach.
Podejmujesz się coverów lub dziarania na bliznach? Nie jest prosta sztuka…
Jak wiem ze podołam miejscu i tematowi to staram się pomóc.
Ile czeka się sesję do Ciebie? Jak się zapisać? Korzystasz z serwisów bookingowych typu Tattoodo czy InkSearch?
Na sesje do mnie czeka się od 3 do 6 miesięcy. Na ten moment mam wolne terminy w połowie maja. Nie używałem, ale mam zamiar wdrożyć np. Inksearch. Zapisy drogą mailową, przez fanpage studia oraz mój osobisty.
Rysunek własnoręczny czy program graficzny/tablet graficzny?
Ze względu na szybkość i możliwości używam tabletu.
Co jest większą sztuką. Zrobienie fajnego projektu czy przeniesienie go na skórę?
I jedno i drugie jest tak samo ważne.
A co sądzisz o „podrasowywaniu” zdjęć wykonanych tatuaży?
Ja osobiście tego nie robię i nie mam zamiaru. Osobiście uważam, że to nie jest fair wobec klientów.
Tatuaż, z którego jesteś najbardziej dumny?
Chyba rękaw Marvela i Groot. Myślę, że punktem zwrotnym były tatuaże robione z sety Ad Pancho oraz zaczęcie tatuowania w kolorze.
Najdziwniejszy tatuaż, który zrobiłeś?
Tatuaż pioruna ze skrzynki elektrycznej na piersi jakiejś kobiecie po pięćdziesiątce.
Czy są motywy, których masz już dość lub nie robisz?
Nie robię kopi tribali oraz tatuaży obraźliwych lub godzących w jakąkolwiek religie.
Najdziwniejsza rzecz, jaka Ci się przytrafiła w trakcie tatuowania?
Omdlenia się zdarzały, krzyki i jęki też (śmiech).
Czy jakieś szczególne zachowania u Klientów Cię irytują?
Już chyba takich zachowań nie ma, bo do wszystkiego przywykłem… chyba, że za częste przerwy np. na papierosa.
„Janusze tatuażu” to?
Janusz to ktoś, to nie ma pojęcia o robocie, ale ostro leci z tematem.
Czy jest jakiś artysta, który ma lub miał wpływ na Twój styl?
Wszyscy grafficiarze (śmiech). Z tatuatorów to na pewno Tofi, Pancho, Smyku. Ogólnie jest ich bardzo wielu… Pablo Frias, Im Tattoo (Igor Mitreng), Mashkow i wielu innych. Podziwiam podejście do pracy oraz ciągły progres i rozwój. No i muzyka – polski hip hop: Lukasyno, Paluch, Zipy, Ostr, Ero, JWP i cała scena.