Gdańsk/Warszawa: Max Nazarenko z XY Studio oraz z Nice and Easy Tattoo
Najlepiej się czuję się w dotworku, ornamentach i stylu Polinezyjskim. Właśnie te style preferuję. Kiedyś robiłem wszystko, ale uważam, że specjalista od wszystkiego to od niczego.
Skąd pomysł, że zostaniesz tatuażystą?
To było moim marzeniem od najmłodszych lat i po prostu je zrealizowałem.
Kiedy dokładnie zacząłeś dziarać?
Zacząłem dziarać w Kijowie w 2015 roku. To był mały gabinet przy salonie fryzjerskim, który wynajmowałem od swojej koleżanki.
Tatuowanie to dla Ciebie praca czy styl życia?
Na 101% styl życia, ponieważ bardzo lubię to, co robię, a robię wyjątkowo to, co lubię (śmiech).
A jak nie dziarasz to, co robisz?
Szczerze mówiąc z wolnym czasem zawsze są problemy, ale kiedy mam ten czas staram się prowadzić aktywny tryb życia z rodziną, przyjaciółmi… trochę sportu też nie zawadzi.
Zastanawiałeś się kiedyś, kim byś był, gdybyś nie tatuował?
W moim przypadku było tak, że ja dokładnie wiedziałem, czym będę się zajmować, jeśli nie pójdzie z tatuażem, ponieważ zanim zacząłem tatuować to przez 17 lat zajmowałem się budowlanką.
Lubisz guest spoty?
Bardzo lubię guest spoty, ponieważ dla mnie to zawsze zmiana strefy komfortu. Dobra okazja do poznania nowych ludzi, artystów, podzielenia się doświadczeniem i pozytywną energią.
A konwenty?
Konwenty również lubię. Uważam, że to bardzo dobra okazja, aby pokazać swoje umiejętności i jedna z lepszych reklam swoich prac. Oczywiście, jeśli masz, czym pochwalić się. Do tego można spotkać się ze znajomymi, przyjaciółmi, którzy pracują w innych miastach. To zawsze dobra rozrywka. Polecam.
Jakie są największe wady tego „zawodu”?
Największy wady to oczywiście problemy zdrowotne, czyli kręgosłup, wzrok, rwa kulszowa itd.
Jakieś rady dla tych, którzy chcieliby spróbować swoich sił w tatuowaniu?
Porada dla początkujących… napiszcie do Banana-Ink i spróbujcie swoich sił na bananie (śmiech). A tak na serio to trzeba znaleźć mentora, który będzie Was prowadzić prawidłową ścieżką, wskazywał błędy i pomagał w rozwoju. Wiem to z własnego doświadczenia, bo ja akurat nie miałem takiej osoby…
Pamiętasz swój pierwszy raz, gdy wbiłeś igłę w czyjąś skórę?
Nigdy nie zapomnę chwili, kiedy pierwszy raz wbiłem igłę w skórę człowieka. Tym człowiekiem był mój kuzyn, który miał 15 lat a ja 11. To była zwykła igła do szycia (ta najgrubsza) z nitką na końcówkę i zwykłym tuszem. Zrobiłem mu krzyż na udzie kropeczkami i od tamtej chwili uwielbiam dotwork (śmiech). A tak na serio to, jak mówiłem wcześniej, profesjonalną przygoda z tatuażem zaczęła się w 2015 roku. Skończyłem kursy tatuażu permanentnego, by móc zarabiać na życie, ponieważ nie miałem dużo klientów na tatuaż tradycyjny. Dziarałem znajomych i wszystkich chętnych by tylko mieć praktykę… Ale najpierw spróbowałem na swojej nodze, bo jestem osobą odpowiedzialną (śmiech).
Pamiętasz swoją pierwszą maszynkę?
Pierwsza maszynka to chińska rotacyjna (direct drive) z Ali Expres i nadal ją mam.
Cewka czy rotarka?
Ja pracuje rotarkami. Dla mnie są bardziej wygodne ze względu kartridże. Miałem kiedyś cewkę, ale jakoś nie poszło. Nie było nikogo, kto by mnie nauczyć prawidłowo nią pracować, a psuć skóry i zostawiać po sobie blizny zamiast tatuażu nie chciałem.
Czy preferujesz jakiś styl tatuowania?
Najlepiej się czuję się w dotworku, ornamentach i stylu Polinezyjskim. Właśnie te style preferuję. Kiedyś robiłem wszystko, ale uważam, że specjalista od wszystkiego to od niczego.
Czy robisz własne projekty i skąd czerpiesz inspirację?
95% tatuaży to moje własne projekty. Większość z nich z freehandu, a zwłaszcza Polinezja.
Podejmujesz się coverów lub dziarania na bliznach? Nie jest prosta sztuka…
Tak, czasem robię covery, ale jestem wymagający i nie wszystko biorę. Również pracuje z bliznami, ale to osoby temat, ponieważ wymaga dużo wiedzy o skórze i rodzaju blizn.
Ile czeka się sesję do Ciebie? Jak się zapisać? Korzystasz z serwisów bookingowych typu Tattoodo czy InkSearch?
Nie mam długich terminów, parę miesięcy max. Zapisać się do mnie bardzo prosto. Mam stronę internetową, insta, fb, od niedawna używam InkSearch i oczywiście Tattooartist.
Rysunek własnoręczny czy program graficzny/tablet graficzny?
Na co dzień używam tabletu graficznego. Jest bardzo wygodny w przygotowaniu projektów, ale też lubię rysować ręcznie, ponieważ to jest podstawą dla tatuatora. Dobrze ustawiona ręka i prosta linia sama się robi (śmiech).
Co jest większą sztuką. Zrobienie fajnego projektu czy przeniesienie go na skórę?
Osobiście uważam, że przełożenie projektu na skórę (zrobienie tatuażu) jest większą sztuką. Skóra to nie kartka papieru narysujesz nie wymażesz!
A co sądzisz o „podrasowywaniu” zdjęć wykonanych tatuaży?
Myślę, że to nie w porządku wobec klientów. Osobiście ja tego nie robię i staram się nie oceniać zdjęć, a tylko wygojone prace.
Tatuaż, z którego jesteś najbardziej dumny?
To jest ciężkie pytanie. Jestem dumny z każdego! Mam nadzieję, że nigdy nie zrobię tatuażu, z którego będę najbardziej dumny, ponieważ to będzie oznaczać, iż wszystko, co było zrobione przed nim, nie jest takie dobre a wszystko, co po nim, nigdy nie będzie takie dobre (śmiech).
Najdziwniejszy tatuaż, który zrobiłeś?
Kiedyś robiłem napis na przedramieniu „Never give up“ i „up” akurat było na nadgarstku i chłop w trakcie dziarania zemdlał. Nie udało nam się niestety dokończyć tego tatuażu… zrobiłem tylko „up”. Zaproponowałem mu jeszcze na koniec, abyśmy, chociaż dorobili cyferkę 7, aby wyszło „7up” (śmiech)
Czy są motywy, których masz już dość lub nie robisz?
Osobiście nie mam problemu z takimi rzeczami, ponieważ jeśli biorę się za jakikolwiek wzór, to staram się go wykonać tak, by nie było mi wstyd później powiedzieć, że ja to zrobiłem i nie ważne, czy to znak nieskończoności, czy to lew z niebieskimi oczyma (śmiech).
Najdziwniejsza rzecz, jaka Ci się przytrafiła w trakcie tatuowania?
Byłem świadkiem, kiedy mój kolega robił kolorową dziarę na całe żebra, a klient zasnął. Naprawdę byłem zdziwiony…
Czy jakieś szczególne zachowania u Klientów Cię irytują?
Jestem bardzo tolerancyjny, to znaczy mam wyjebane (śmiech). Robię swoje. Co prawda bardzo nie lubię chamowatych klientów, którzy myślą, że skoro oni płacą to mogą dyktować mi warunki pracy, co, jak i kiedy robimy i itd.
„Janusze tatuażu” to?
Dla mnie „Januszami tatuażu” są te osoby, które osądzają innych artystów, a sami się nie rozwijają i od lat robią w kółko to samo. Wszyscy kiedyś popełnialiśmy błędy, najważniejsze, jakie wnioski z tego zrobiliśmy. Ja mam też inne określenie „Rolniki tatuażu”, czyli, Ci, którzy sadzą na skórze buraki (śmiech).
Czy jest jakiś artysta, który ma lub miał wpływ na Twój styl?
Tak, oczywiście, jak każdy z nas ma swoich ulubionych artystów. Dla mnie wielki zaszczyt i szczęście, że mogę na co dzień pracować z tymi ludźmi, słuchać ich porad i przyjmować ich doświadczenie. Bartek „Ishta” Jaworski – jestem zauroczony „magią” jego ornamentów, płynności linii i dopasowaniem kompozycji do budowy ciała. Podziwiam precyzję, staranność i dokładność wykonania Krzyśka Krajewskiego z Nice and Easy Tattoo w Warszawie. Staram się łączyć i wykorzystywać w swoich pracach mocne strony obydwóch. Jaram się pracami Kuby Namiotko (Bexx.a). Jego trójwymiarowe wzory w połączeniu z idealnymi cieniami robią na mnie wielkie wrażenie.