Sopot: Elena Hellart z Cykada Tattoo
Najlepiej odnajduję się w kompozycjach portretowych i przedmiotowych. Również dobrze się czuję w kreskówkach, chociaż bardziej lubię mroczne albo religijne tematy. Jeśli chodzi o tematykę moich prac to jestem zwolenniczką estetycznej koncepcji"sztuka dla sztuki".
Skąd pomysł, że zostaniesz tatuażystką?
Specjalnie nie miałam takiego zamiaru. To chyba moje przeznaczenie (śmiech). Przez całe życie zajmowałam się rysowaniem. W wieku 16 lat rozpoczęłam naukę na artystycznym uniwersytecie na specjalizacji „rzeźba”. Po ukończeniu zaczęłam szukać swojej drogi i miejsca w świecie sztuki. Dużo technik były dla mnie znajome, ale wciąż chciałam spróbować czegoś nowego. Więc postanowiłam spróbować swoich sil w tatuażu i bardzo szybko zdałam sobie sprawę, że skóra jest akurat tym materiałem, z którym chcę pracować. Jej struktura w końcu dała mi możliwość odtwarzania kolorów tak, jak to widzę w głowie. Wcześniej miałam problem z malarstwem, bo nie mogłam znaleźć odpowiedniego dla siebie formy, a ze skórą od razu znalazłam wspólny język (śmiech).
Jak długo dziarasz?
Moja profesjonalna tatuatorska kariera rozpoczęła się w 2017 roku. Wtedy zaczęłam prace w Bad Mojo Tattoo - to było moje pierwsze studio. Wcześniej spróbowałam tatuować w domu - trwało to gdzieś z pół roku.
Teraz dziarasz w sopockiej Cykadzie u Zappy, legendy polskiej sceny tatuażu. Jak jest?
Zawsze dobrze się pracuje z dobrymi ludźmi (śmiech).
Tatuowanie to dla Ciebie praca czy styl życia?
Dwa w jednym. Od czasów studiów poświęciłam wiele czasu sztuce. Teraz poświęcam tyle samo czasu sztuce tatuażu. Przede wszystkim jest to dla mnie sposób na pokazanie ludziom mojej wizji piękna. Mózg artysty nie wyłącza się, jeśli on odłożył pędzel. Chodzi o postrzeganie rzeczy. To samo z tatuażami - jeśli przestaje dziarać i kończę sesje, to nie znaczy, że przestaję myśleć o tym, co robię, szukać nowych pomysłów, czy rozwiązywać zadania twórcze postawione przede mną. Jednocześnie jest to nasza praca, ale ona zajmuje duży kawałek naszego życia. Rzemiosło rysowania na skórze, z którego żyjemy.
A lubisz guest spoty?
Trochę lubię i trochę nie, ponieważ podróże są męczące (śmiech). Jednak chwilowa zmiana atmosfery dla „odświeżenia się” i poznania nowych ludzi jest również ważna i miła.
Jakie są największe wady tego „zawodu”?
Społeczność tatuatorów. W wyścigu o sławę niektórzy ludzie zapominają o głównym przeznaczeniu artysty tatuażu – jakim jest dobrze i sprawnie wykonywać swoją pracę, czyli robić tatuaże. Myślę, że czasami warto poświęcić więcej czasu i energii na samorozwój i doskonalenie się w pracy, trochę nauczyć się kompozycji i kolorystyki niż zachowywać się jak "gwiazdy rocka". Istotną wadą jest również niski poziom kwalifikacji wielu artystów, którzy starają się zrekompensować swój słaby poziom obniżką cen, tworząc w ten sposób zamieszanie na rynku. Również do wad zawodu przypisuję niski poziom świadomości klienta, w jakości tatuażu. Wiele osób buduje swoje opinię na temat, jakości prac artysty, patrząc na jego popularność w sieciach społecznościowych. Jak już wiemy "popularność" artysty nie zawsze jest oznaką jakości.
Pamiętasz swój pierwszy raz, gdy wbiłaś igłę w czyjąś skórę?
Zdradzę Wam tajemnicę. Jak wbijasz pierwszy raz igłę w skórę to nic nie czujesz (śmiech). Robisz to losowo. Pamiętam, bo to nie było tak dawno temu. Nie było stresu, ale warto było poznać specyfikę skory i zasady pracy z nią. Zdając sobie sprawę, że jest to absolutnie nowe dla mnie, zaczęłam od bardzo prostych rzeczy, aby zrozumieć, co i jak. Jeden mój znajomy miał rękaw w japońskim stylu średniej jakości. Za free pozwolił mi na nim się pouczyć. Ja z kolei starałam się powtórzyć wzorki, które już tam były. Przemalować czarne małe płaszczyzny, żeby chociaż trochę zrozumieć, o co chodzi. Tak się uczyłam, na ręce żywego człowieka.
Czym teraz dziarasz?
FK Irons/Spektra Xion. Już z dwa lata pracuje nią i ona mnie rozumie w 100%. Ale ja nie jestem wybredna w maszynach. Uważam, że teraz tatuatorski sprzęt jest na tak wysokim poziomie rozwoju, że każdą maszynką da się dobrze tatuować. Mam tu na myśli oczywiście znanych producentów o wysokiej, jakości produkcji (śmiech).
Czy preferujesz jakiś styl tatuowania?
W pracy ze skórą bardziej opieram się na swoich odczuciach niż na poradach. Uważam za słuszne podejście te, które jest dla mnie wygodne. Uczyłam się tatuować raczej sama i wiele rzeczy robię inaczej. Na przykład pracuję od góry do dołu. Najlepiej odnajduję się w kompozycjach portretowych i przedmiotowych. Również dobrze się czuję w kreskówkach, chociaż bardziej lubię mroczne albo religijne tematy. Jeśli chodzi o tematykę moich prac to jestem zwolenniczką estetycznej koncepcji"sztuka dla sztuki". Głównym jej przesłaniem jest niezależność sztuki od polityki i życia publicznego. Według mnie artysta nie jest moralistą i wolno mu pokazywać wszystko w swoich pracach. Nie ważne, co, ważne jak. Moją mocną stroną jest rozumienie skóry, a także dużo wiedzy z Akademii Rzeźby. Dobrze rozumiem interakcję światła i cienia, kontrast kolorów i mam poczucie kompozycji. Dzięki temu czuję się pewnie w improwizacji i nie boję się projektować na bieżąco, pracować ze zdjęciami o dowolnej jakości. Nawet zrobienie kolorowego tatuażu z czarno-białego zdjęcia nie stanowi dla mnie problemu, ponieważ kolorystyka i kontrast tonowy buduje sama. Stylizacja dla mnie jest czystą zabawą - za bardzo nie zastanawiam się nad nią, po prostu robię tak, jak odczuwam. Tatuaże to żywy proces tworzenia, który „płonie” tu i teraz. Zawsze staram się proponować niestandardowe rozwiązania. Uważam, że jest to moja zaleta. Nie lubię kopiować i kraść pomysłów innych ludzi. Nigdy tego nie robię. Każdy artysta powinien znaleźć swoją drogę i być indywidualista. Moim zdaniem klient powinien dostać unikalny tatuaż i tego się trzymam. Kolor z dużą ilością czerni - to jest po mojemu. Ale muszę przyznać, że również lubię pracować z silverami.
Czy możesz powiedzieć o sobie, że masz własny styl dziarania?
Tak naprawdę nie my obieramy styl a styl obiera nas. Wiele osób mówi, że rozpoznaje moje prace, poznają moją kreskę, więc prawdopodobnie mam (śmiech). Ale nie mogę tak o sobie powiedzieć. Nie mam schematu stylizacji, po prostu rysuję i wychodzi tak jak wychodzi.
Jak robi się takie kolory jak w Twoich dziarach?
Kolorystykę każdego projektu buduję biorąc pod uwagę w pierwszej kolejności kolor skóry klienta. To jest właściwe podejście. Zwracam również uwagę na przejrzystość i intensywność pigmentu farby, koloru i wiem, które kombinacje będą wyglądać najlepiej na różnych karnacjach. Również dużą rolę dla zachowania kontrastu i soczystości kolorów odgrywa czerń. Nie bój się czarnego, im więcej - tym lepiej, tak myślę. Jedna z moich sztuczek: najpierw robię konstrukcje z czerni, obrazowi to daje głębię i kontrast oraz zapewnia tatuażu długie życie. Kolor trzeba czuć.
Czy robisz własne projekty i skąd czerpiesz inspirację?
Jasne, że robię, a jak inaczej? Mój klasyk projektowania to podstawowy kolaż w Photoshopie albo po prostu zdjęcie. Wole zostawiać miejsce dla stylizacji w procesie. Takiego efektu jak skóra mi nie daje żaden inny materiał. Moim zdaniem inspirację można czerpać ze wszystkiego, ale główny katalizator jest w naszej głowie. Spędzam dużo czasu w moich myślach i w moim wewnętrznym świecie. Stamtąd też czerpię inspirację. Chociaż dla mnie inspiracją jest odbicie świata zewnętrznego w moim osobistym krzywym lustrze. Uwielbiam słuchać moich uczuć i myśli.
Podejmujesz się coverów lub dziarania na bliznach? Nie jest prosta sztuka…
Podejmuje się. Jak rozumiesz skórę to nie masz z tym problemu. Ja to lubię naprawiać stare rzeczy i przerabiać ich na nowe fajne dziary.
Rysunek własnoręczny czy program graficzny/tablet graficzny?
Lubię te dwie opcje. Oczywiście mam większe doświadczenie w własnoręcznym rysunku, ale programy graficzne są teraz po prostu niezastąpione. Chociaż muszę przyznać, że teraz dla mnie najbardziej atrakcyjnym materiałem do rysowania jest skóra.
Czy składanie zdjęć w programie graficznym to sztuka? Czy sztuką jest przeniesienie tego na skórę?
Tak. Sztuka tworzy umysł, a nie materiały, za pomocą, których zostało wykonane dzieło sztuki. Na rozwój sztuki w każdej epoce duży wpływ miały inne dziedziny działalności. Ekonomia, polityka, postęp techniczny, a w naszych czasach wpływ ten tworzy postęp technologiczny. Epoka twórcza teraźniejszości – postmodernizm. Jego ważną podstawą jest tworzenie dzieł sztuki za pomocą nowatorskich (niestandardowych) materiałów. Duży krok naprzód dla artystów daje era technologii informacyjnej. Nie przyjmowanie tych „darów" jest głupie. Czy sztuką jest przeniesienie projektu na skórę? To już zależy od artysty i jego podejścia. Niewątpliwie jest to rzemiosło, ale sztuka nie zawsze. Jeśli bezmyślnie kopiujesz - chyba nie. Jeśli dostosujesz projekt do ciała i zmienisz coś, to raczej tak.
A co sądzisz o „podrasowywaniu” zdjęć wykonanych tatuaży?
To jakiś wstyd (śmiech). Przecież tatuaż pozostaje na skórze. Klient zobaczy efekt i co wtedy? Jednak uważam, że czasami konieczne jest przetwarzanie zdjęć, ale nie dorysowanie! Nie jest łatwo zrobić dobre zdjęcie. Zdjęcie powinno przekazać całe piękno i jakość tatuażu, ponieważ klient kupuje oczami, ale nie powinno to być oszukiwanie. Tatuaż na żywo nie powinien wyglądać gorzej niż na zdjęciu. Moje prace na żywo wyglądają lepiej i jestem z tego zadowolona (śmiech).
Pamiętasz pierwszy tatuaż, który zrobiłaś?
To było logo” Slipknot” w domowych warukach. Maszynka cewkowa. Wszystko wyszło git.
Tatuaż, z którego jesteś najbardziej dumna?
Jestem dumna z wielu swoich prac. Mogę wyróżnić dwa, które stały się moimi punktami zwrotnymi. Pierwszy to stylizowany „Joker” bez opierania się na zdjęciu. Bardzo ważne było dla mnie wyczucie w sobie własnej wizji artystycznej, więc przestałam próbować kopiować zdjęcia i zaczęłam rysować z głowy. To był początek kształtowania charakteru moich prac, który można nazwać stylem. Drugi tatuaż to "Maria z pentagramem na twarzy". Uwielbiam estetykę sztuki religijnej i chciałem pokazać światu inne podejście do tworzenia takich obrazów.
Najdziwniejszy tatuaż, który zrobiłaś?
Karykatura Hitlera pod postacią laleczki z horroru "Piła". Kocham tą pracę, chociaż została wykonana na początku mojej twórczej drogi. Teraz zrobiłabym to znacznie lepiej (śmiech).
Są motywy, których masz już dość lub nie robisz?
Dragon Ball.
Najdziwniejsza rzecz, jaka przytrafiła Ci się w trakcie tatuowania?
Dziewczyna poszła palić, dostała napadu padaczki i prawie wypadła przez balkon. Na szczęście zdążyliśmy w porę i pomogliśmy jej z moją koleżanką z pracy.
Czy jakieś szczególne zachowania u Klientów Cię irytują?
Chamstwo i brak nawet minimalnego zaufania. Warto rozumieć to, że tatuator jest szefem procesu, specjalistą. Na szczęście wszyscy moi klienci są super (śmiech).
„Janusze tatuażu” to?
Nie używam takiego słowa do charakteryzowania tatuatorów. Jeśli chcecie znać moją opinię, kogo można było tak nazwać, to nie są to początkujący a artyści pozbawieni smaku.