Sopot: Krzysztof Sawicki ze Studia Tatuażu Artystycznego "Saveetat"
Trudno to określić jakimś konkretnym stylem. Styl ewoluował i nadal ewoluuje. Jest to połączenie realizmu z grafiką. Mam nadzieje, że będzie się jeszcze długo wyróżniał na tle tego wszystkiego co jest obecnie tatuowane. Cieszy mnie to, że mogę robić to co sam rysuje bo ludzie są teraz bardziej otwarci i szukają czegoś oryginalnego.
Skąd pomysł, że zostaniesz tatuażystą?
Nie mam zielonego pojęcia, tak się stało i już. Zawsze dużo rysowałem i w pewnym momencie zacząłem po prostu rysować na skórze.



Jak długo tatuujesz i Ile tatuaży możesz mieć na swoim koncie?
Długo, bardzo długo. Już chyba z 19 lat. Jak zaczynałem to tatuaże nie były takie popularne w Polsce. Zdarzało się, że przez cały tydzień nie zrobiłem żadnego. Teraz robię najczęściej dwa dziennie. Gdybym miał zliczyć wszystkie to … doliczyłbym się kilku tysięcy…



Pamiętasz swoją pierwszą maszynkę?
Oczywiście, że tak. Sam ją zbudowałem. Powstała ze wszystkiego co było w domu i nadawało się do tego celu. Z maszynki do golenia i silniczka od walkmana.



Czym teraz dziarasz?
Mam mnóstwo maszyn. Głównie są to maszyny rotacyjne wiodących marek. Jest to sprzęt bardzo dobry i zapewnia wysoki komfort pracy. Moja ulubiona to Pen Cheyenne.



Czy preferujesz jakiś styl tatuowania?
Trudno to określić jakimś konkretnym stylem. Styl ewoluował i nadal ewoluuje. Jest to połączenie realizmu z grafiką. Mam nadzieje, że będzie się jeszcze długo wyróżniał na tle tego wszystkiego co jest obecnie tatuowane. Cieszy mnie to, że mogę robić to co sam rysuje bo ludzie są teraz bardziej otwarci i szukają czegoś oryginalnego.



Czy robisz własne projekty? Skąd czerpiesz inspirację?
Inspiracją jest głównie natura i przyroda czyli roślinność, owady i zwierzęta. Przygotowanie projektu zajmuje mi kilka godzin, czasami kilka dni. Czasami projekt powstaje na „spontanie”. Potrzebuje pół godziny na przygotowanie jakiegoś prostego rysunku. Wszystko zależy od stopnia skomplikowania i wizji.



Pamiętasz pierwszy tatuaż, który zrobiłeś?
Pierwszą moją dziarę trudno nazwać tatuażem. Miała to być róża ale wyszła jedna wielka plama. Jednym z pierwszych tatuaży z którego byłem dumny, to obraz babki w koronie cierniowej. Ten tatuaż był bardzo trudny do wykonania, mimo tego sprostałem wyzwaniu. Nie ma to jednak porównania do dzisiejszych moich prac.



Najdziwniejszy tatuaż, który robiłeś?
Po tylu latach pracy trudno mi się ustosunkować do tego czy jakiś tatuaż, który robiłem był dziwny.



Najdziwniejsza rzecz, jaka przytrafiła Ci się w trakcie tatuowania?
Kilka razy zdarzyło się, że ktoś zemdlał a jak ludzie mdleją to różne rzeczy się z nimi dzieją. Taka osoba „wyluzowuje” na maxa a wtedy leci im z każdej strony (śmiech).



Są motywy, których masz dość lub których nie robisz?
Nie ruszam motywów patriotycznych bo źle mi się zaczęły kojarzyć. Nie tatuuje też motywów, które obrażają jakiekolwiek uczucia religijne czy przekonania. Zresztą jestem na tyle specyficzny w tym co robię, że nie przychodzą do mnie tacy klienci.



Tatuaż, z którego jesteś najbardziej dumny?
Nie będę faworyzował żadnej swojej pracy. Jest wiele takich z których jestem mega zadowolony i cieszę się, że ludzi je noszą. I to nie jest jeden tatuaż. Zrobiłem dziesiątki tatuaży, które napawają mnie dumą. Nadal jest też wiele chałtury na wysokim poziomie, którą robię. W sumie jestem też zadowolony z tego, że klienci przychodzą właśnie do mnie i chcą żebym to ja robił na ich skórze tę chałturę.



Czy jest jakiś tatuator, którego szczególnie podziwiasz?
15 lat temu było masę takich artystów, którymi się inspirowałem. Obecnie jest ich coraz mniej. Prace tamtych artystów są teraz nie tyle co przeciętne, ale trudne do zdefiniowania – czy nadal są oryginalne i czym można się nadal nimi inspirować. Uważam, że dzisiaj jest więcej „Januszy tatuażu” niż tych prawdziwych artystów.


