Warszawa: Tatiana Kravtsova z Okt Ink Tattoo
Uwielbiam tatuaże neotradycyjne i w tym kierunku staram się iść. Chociaż czasami mam ochotę zrobić coś innego. Próbowałam różne style, od minimalizmu do realizmu. Podoba mi się również grafika, watercolor i tradycyjne tatuaże. Najlepiej czuję się w kolorze. Jeśli mam mówić o tym, czego nie lubię robi, to zdecydowanie: minimalizm i geometria.
Skąd pomysł, że zostaniesz tatuażystką?
Było to moim marzeniem, odkąd w wieku 17 lat zrobiłam sobie pierwszy tatuaż. Jednak przez długi czas zostawało to wyłącznie marzeniem, ponieważ strasznie się bałam tak odpowiedzialnej pracy.
Jak długo dziarasz?
Jeśli mówimy o „poważnym” tatuowaniu, to we wrześniu minął 3 lata.
Tatuowanie to dla Ciebie praca czy styl życia?
Jest to na 100% styl życia. Wracając z pracy, chcesz nie myśleć o niej do następnego dnia. Pracę zostawiasz w pracy. Czasami masz jej dość. O tatuażach mogę rozmawiać w każdej chwili. Kiedy mam wolny czas rysuję projekty, czuje przy tym, że odpoczywam. Cały czas przeglądam Instagram najlepszych tatuatorów. Uwielbiam również program „ink master”. No i nigdy nie odstawiałam pracy na bok przez te trzy lata, nawet kiedy finansowo to było nie najlepszą decyzją.
Jakie są największe wady tego „zawodu”?
Niestety i przede wszystkim nieźle psuje to zdrowie. Chodzi o ciągły ból pleców i szybkie pogorszenie wzroku. Szczególnie przez rysowanie nocą, co tak uwielbia większość artystów. Jest to też praca nerwowa, potrzebująca umiejętności komunikatywnych – trzeba umieć dogadać się z każdym klientem, nawet jeśli nie ze wszystkim się zgadzasz. Nie masz stabilnego grafiku pracy i nigdy nie wiesz, jaką wypłatę będziesz miał w tym miesiącu, więc czasami trudno coś zaplanować.
Jesteś właścicielką studia. Ciężko jest prowadzić własny biznes?
Ze względu na wiek czasami bywa trudno. Ale nie jestem sama i wcześniej pracowałam w „poziomowo” różnych studiach tatuażu – wiem jak na pewno nie może być i co bym chciała osiągnąć. Studio mam w Warszawie, ale dodatkowo pracuję w Łodzi w Sigil Tattoo – jest to mocna i doświadczona ekipa tatuatorów i managerów, od których również cały czas się uczę tego, jak prowadzić studio. Na razie nie miałam żadnego problemu związanego z „prowadzeniem biznesu”, może dlatego, że kocham to co robię.
Pamiętasz swój pierwszy raz, gdy wbiłaś igłę w czyjąś skórę?
Klasycznie, pierwsze próby były na pomarańczy, bananie, świńskiej skórze i sztucznej skórze. Ale żadne „płótno” nie odpowiadało wymogom, więc szybko zaczęłam tatuować na ludziach. Pierwszy prawdziwy tatuaż zrobiłam przyjaciółce. Ponieważ wyszło nieźle, następnego dnia zrobiłam drugi – jej chłopakowi…i wyszło to fatalnie. Po czym stwierdziłam, że muszę zrozumieć, co robię nie tak. Więc następny tatuaż zrobiłam na swojej nodze. To naprawdę bardzo pomogło i dalej jakoś poszło. Stresowałam się, chyba, przez pierwsze 50 dziar.
Pamiętasz swoją pierwszą maszynkę?
Nie jestem fanką chińskich maszynek, więc moją pierwszą była rotarka Cheyenne Spirit. Wybrać mi ją pomógł dobry znajomy tatuator. Była idealna do stylu, w jakim chciałam pracować.
Cewka czy rotarka?
Pracuję wyłącznie na rotarkach i tylko jednego producenta. Oczywiście próbowałam różne maszyny. Szczerze powiem, że rotacyjna maszyna jest dla mnie fizycznie łatwiejsza do pracy. Jest lekka, cicha i szybka w obsługiwaniu. Pracuję z konturami róźnej grubości, z cieniowaniem i kolorami – i wszystko podczas jednej pracy, więc doceniam możliwość szybkiej zmiany kartridża.
Czym teraz dziarasz?
Pracuję mocniejszą wersją swojej pierwszej maszynki – Cheyenne Thunder. Jest dla mnie idealna.
Czy preferujesz jakiś styl tatuowania?
Uwielbiam tatuaże neotradycyjne i w tym kierunku staram się iść. Chociaż czasami mam ochotę zrobić coś innego. Próbowałam różne style, od minimalizmu do realizmu. Podoba mi się również grafika, watercolor i tradycyjne tatuaże. Najlepiej czuję się w kolorze. Jeśli mam mówić o tym, czego nie lubię robi, to zdecydowanie: minimalizm i geometria.
Czy możesz powiedzieć o sobie, że masz własny styl dziarania?
Uważam, że mam. Nie mogę powiedzieć, że robię klasyczny neotrad. Staram się robić coś swojego. Dodawać elementy innych styli, np. watercoloru albo grafiki. Mam ulubioną paletę kolorów, którą preferuję w rysowaniu i w tatuowaniu. Używam trochę nietypowej dla tego stylu kreski, ograniczam motywy.
Czy robisz własne projekty i skąd czerpiesz inspirację?
Oczywiście robię swoje projekty i najbardziej lubię pracować z własnymi gotowymi szkicami. Chociaż nie mam problemu z tym, by rysować coś na zamówienie. Inspiracją może być cokolwiek. Zobaczyłam pięknego kruka – trzeba narysować 10 różnych ptaków. Obejrzałam ciekawy film – mogę narysować postać ż tego filmu. Usłyszałam smutną piosenkę – mam humor na rysowanie czegoś mrocznego. Czasami mogę zobaczyć naprawdę ciekawy tatuaż i zrobić swoją wariację tego motywu. Największym problemem zawsze jest czas: mam milion pomysłów i totalny brak czasu na realizację.
Podejmujesz się coverów lub dziarania na bliznach? Nie jest prosta sztuka…
Nie boję się coverów ani zakrycia blizn. Robię to coraz częściej i dla mnie nie jest to bardziej trudne, niż tatuaż na czystej skórze. Oczywiście, wszystko zależy od przypadku. Nie każdy tatuaż da się zakryć bez laserowego rozjaśniania oraz nie każdą bliznę można dotykać igłą. Znam swoje możliwości i nigdy nie wezmę się za to, do czego nie jestem przekonana.
Rysunek własnoręczny czy program graficzny/tablet graficzny?
Zaczynałam od rysunku ręcznego. Jednak tablet zmienił moje życie i teraz nie wyobrażam sobie robienie projektów bez niego. Przede wszystkim to ogromna ekonomia na materiałach, szczególnie markerach, których używałam mnóstwo ze względu na gradienty. Możliwość zmiany elementu w każdej chwili. Możliwość rysowania od razu na zdjęciu, co pomaga dopasować szkic do ciała. Mobilność też jest ogromnym plusem, ponieważ często rysuję w pociagu. Ale nie zapominam o klasycznym podejściu. Moim hobby jest rysowanie na deskach, do czego używam akrylu i pędzli.
Czy składanie zdjęć w programie graficznym to sztuka? Czy sztuką jest przeniesienie tego na skórę?
Mówić o składaniu zdjęć można chyba tylko w stylu realistycznym. Jest to jedyny styl, który pozwala robić takie rzeczy. W innych przypadkach chodzi o rysowaniu i ułożeniu rysunku tak, by pasował on do wybranego kawałka ciała. Złożyć części tatuażu w programie potrafi chyba każdy, ale złożyć to w taki sposób, by kształt wzoru pozwolił stać się ozdobą ciała może tylko prawdziwy artysta. Więc, zdecydowanie, jest to też sztuka.
A co sądzisz o „podrasowywaniu” zdjęć wykonanych tatuaży?
Jeśli chodzi o to, by polepszyć zdjęcie tatuażu – popracować z tłem, kontrastem samego zdjęcia, usunąć niepotrzebne rzeczy (np. kawałek buta, bielizny), jestem tylko za. Każdy tatuator to sprzedawca, a towar musi wyglądać na zdjęciu nie gorzej, niż w życiu. Jeśli chodzi o popularne ostatnio nakładanie szkicu na gotowy tatuaż (w realizmie) i doprowadzanie tatuażu do stanu idealnego, to uważam że strasznie to psuje rynek. Klient musi rozumieć, że skóra to nie kawałek papieru, a tatuaż to nie rysunek w programie graficznym.
Tatuaż, z którego jesteś najbardziej dumna?
To chyba Czerwony Kapturek z martwym wilkiem, którego robiłam swojemu chłopakowi. Może dlatego, że widzę go każdego dnia. Ma fajny kształt, kolory, motyw. Dobrze się prezentuje. Nie jest to moja największa albo najbardziej skomplikowana praca, ale dokładnie taka jaką chciałam zrobić.
Najdziwniejszy tatuaż, który zrobiłaś?
Uśmiechający się kawałek pizzy na nóżkach z machete. Najdziwniejszy, ale uwielbiam go. Jest uroczy.
Czy są motywy, których masz już dość lub nie robisz?
Nie wykonuję tzw. stokowych motywów tj. znaki nieskończoności, serducha, piórka. Jeśli już to tylko po znajomości. Wszystkie inne da się przerobić po swojemu.
Najdziwniejsza rzecz jaka Ci się przytrafiła w trakcie tatuowania?
Miałam niewidomą klientkę i totalnie nie wiedziałam jak się zachować. Czy mogę zadawać pytanie dotyczące kolorów, czcionki, kształtu. Jak wytłumaczyć, jak wygląda projekt. Niestety dziewczynie tak bolało, że prawie zemdlała i musieliśmy przerwać tatuaż. Strasznie stresujące.
Czy jakieś szczególne zachowania u Klientów Cię irytują?
Nie rozumiem, jak można po prostu nie przyjść na zapis i przy tym zablokować tatuatora. Przecież tatuażysta też człowiek, któremu się chce przyjść do pracy a nie czekać i być olanym. Napisać, że nie dasz rady przyjść to jedna minuta, a już świadczy dobrze o tobie. No i oczywiście irytuje mnie kiedy klient nie dokona poleceń pielęgnacji i uważa, że internet albo kumple wiedzą lepiej.
„Janusze tatuażu” to?
Niestety tatuator staje coraz bardziej popularnym zawodem. Jestem tylko za, kiedy utalentowana osoba z gustem zaczyna tatuować. Może nie od razu, ale z czasem będzie ona tworzyła coś pięknego. Ale chodzi mi o ludzi, którzy tatuują pod hasłem „po co umieć rysować, jak i tak da się sprzedać”. Oczywiście, że da się, ale czy jest to sztuka? Uważam, że Janusz, to osoba, która tatuuje, bo jest to modne, która nie rozwija się i zamiast „tak, mam co zmienić, ale cały czas się uczę” mówi „mam taką kreskę, nie podoba się to nie patrz”.
Czy jest jakiś artysta, który ma lub miał wpływ na Twój styl?
Zdecydowanie największy wpływ na styl, kreskę i paletę ma Matt Curzon – tatuażysta z Australii. Jest to również mój ulubiony artysta. Oglądałam 8-godzinowe streamy, którego pomogły mi zacząć tatuować tak, jak to robię teraz.