Warszawa: Yuveza z Underdog Tattoo Studio
Styl, w jakim pracuję to sketch, watercolor i trochę elementy neotraditionala. Zdecydowanie kolor. Lubię też blackworkowe prace, ale zawsze chętnie dodam tam przynajmniej mały kolorystyczny akcent. Plamy farby, efekt galaktyki myślę, że to wychodzi mi bardzo spoko i lubię wykonywać takie projekty, gdzie jest dużo białych elementów i tatuaże się świecą.
Skąd pomysł, że zostaniesz tatuażystką?
Od zawsze rysowałam i podobał mi się tatuaż. W którymś momencie, kiedy zaczęłam myśleć o tym, co robić w życiu, postanowiłam nie zmarnować pasji do rysunki i to połączyć. Postawiłam sobie cel, aby dążyć do tego by nauczyć się dziarać i stać się tatuażystką.
Jak długo dziarasz?
Zaczęłam dziarać na początku 2018 roku, od tego czasu minęły dwa lata, ale regularnie tatuuje od roku.
Tatuowanie to dla Ciebie praca czy styl życia?
I jedno i drugie. Na pewno styl życia, bo to nieodłączna jego część, ale nie robię tego, jako dodatek, więc jak najbardziej jest to też moja praca i bardzo fajna praca.
Jesteś właścicielką studia. Ciężko jest prowadzić własny biznes?
Na początku tak, jest wiele stresu czy wszystko się ogarnie i upilnuje. Bardzo przejmuję się sprawami związanymi z prowadzeniem studia. Na pewno trzeba się dowiedzieć na temat prowadzenia działalności i sprawami, które raczej nigdy mnie nie interesowały będąc tylko pracownikiem. Poza tym pilnowanie zapisów, odpowiadanie na wiadomości i regularność w social mediach. To w sumie najważniejsze w tej branży, żeby ciągle myśleć jak trafić do jak największych zasięgów i tym samym pozyskiwać klientów, bez czego studio by nie prosperowało. Jak już to się ogarnie, to potem leci i jest łatwiej. Wiadomo, że wciąż zdarzają się bardziej stresowe momenty, które trzeba przejść. Studio prowadzę razem z narzeczonym. Myślę, że samemu jednocześnie będąc tatuatorem, byłoby zdecydowanie trudniej.
A lubisz guest spoty?
Zdecydowanie tak! Nie mam ich za sobą za wiele. Pamiętam jak dostałam pierwszą propozycję guest spota od innego studia. To bardzo miłe i bardzo napędza do dalszego działania, przy okazji poznaje się dużo świetnych ludzi.
Jakie są największe wady tego „zawodu”?
Chyba to, że ciągłość pracy jest losowa. Szczególnie, kiedy wciąż pracuje się nad zwiększeniem zasięgów. Czasem jest okres, kiedy ma się zablokowany cały tydzień i robi zamówione projekty z dnia na dzień, a czasem ma się multum flashy do wzięcia i odzew znikomy. Sporą wadą jest też ból pleców, szczególnie przy całodziennych sesjach i strzelające nadgarstki (śmiech).
Pamiętasz swój pierwszy raz, gdy wbiłaś igłę w czyjąś skórę?
O tak, doskonale pamiętam ten dzień. Był to początek moich praktyk w studiu tatuażu. Wcześniej ćwiczyłam na pomelo i sztucznych skórach, w końcu przyszedł czas żeby zrobić coś na człowieku. Pierwszy tatuaż wykonałam swojej znajomej, która użyczyła mi kawałka swojej nogi. Od poprzedniego dnia stresowałam się mega, że coś zrobię nie tak, że nie wyjdzie i już tak zostanie. Ale jak już zaczęłam, to mi się dopiero spodobało. Uczucie było nieporównywalne z tatuowaniem owoców i potem poszło już gładko.
Pamiętasz swoją pierwszą maszynkę?
Pierwszą moją maszyną była Turanium Pulsar.
Cewka czy rotarka?
Rotarka, od takiej zaczęłam, na takiej się uczyłam, teraz nie chciałabym pracować na cewce. Większość wypracowałam sobie na stosunkowo miękkiej maszynce i nauczyłam się na takiej robić zadowalające linie.
Czym teraz dziarasz?
Aktualnie Equaliser Fox Mini. Bardzo spoko. Robię nią i kontur i kolor. Jest trochę twardsza niż moja pierwsza Turanium i linie wchodzą gitara.
Czy preferujesz jakiś styl tatuowania?
Styl, w jakim pracuję to sketch, watercolor i trochę elementy neotraditionala. Zdecydowanie kolor. Lubię też blackworkowe prace, ale zawsze chętnie dodam tam przynajmniej mały kolorystyczny akcent. Plamy farby, efekt galaktyki myślę, że to wychodzi mi bardzo spoko i lubię wykonywać takie projekty, gdzie jest dużo białych elementów i tatuaże się świecą.
Czy możesz powiedzieć o sobie, że masz własny styl dziarania?
Myślę, że tak. Bardzo się staram by to, co tworzę było naprawdę moje. Od kiedy rysuje głównie skupiam się nad tym by było to ciekawe i inne. Rysunek miał oczywiście masę błędów, ale dla mnie zawsze miał po prostu coś mojego.
Czy robisz własne projekty i skąd czerpiesz inspirację?
Oczywiście projekty robię własne. Inspiracjami są dla mnie wszelkie magiczne motywy, postacie z gier, fantastyczny świat, zwierzęta, no i zawsze wpadnie do głowy jakieś połączenie. Bardzo lubię czerpać inspiracje z ładnych zdjęć ładnych rzeczy. Mówiąc kolokwialnie, kopalnią takich inspiracji jest Instagram i Pinterest gdzie znajdę dużo wiedźmowych obrazków.
Podejmujesz się coverów lub dziarania na bliznach? Nie jest prosta sztuka…
Czasem zdarzy mi się zrobić cover, ale tylko wtedy, kiedy wiem, że podołam i że wyjdzie fajnie. Z bliznami nie mam problemu.
Rysunek własnoręczny czy program graficzny/tablet graficzny?
Bardzo długo robiłam wszystkie projekty na kartce. Farby akwarelowe, cienkopisy, markery, które bardzo lubię do teraz. Później wróciłam do projektowania na kompie na tablecie graficznym. Dość niedawno dorobiłam się własnego iPad i na tym aktualnie rysuje. Lubię rysunek tradycyjny, ale w kwestii projektów jest to zdecydowanie ułatwienie pracy, możliwość zmian w każdym momencie no i można zabrać ze sobą wszędzie.
Czy składanie zdjęć w programie graficznym to sztuka? Czy sztuką jest przeniesienie tego na skórę?
To chyba tyczy się głównie realistycznych projektów, ale podobnie jak w rysunku przy składaniu zdjęć też trzeba mieć pomysł i wiedzieć, co będzie wyglądać spoko a co nie. Przeniesienie na skórę to również sztuka, można stworzyć świetny projekt, ale bez wiedzy na temat tego, jakich technik użyć żeby wyglądało na skórze równie świetnie efekt może być niezadowalający.
A co sądzisz o „podrasowywaniu” zdjęć wykonanych tatuaży?
Często spotykam się z przesadną obróbką i sądzę, że to nie jest spoko. Oczywiście sama obrabiam zdjęcia, ale staram się robić to tak by zdjęcie było estetyczne a tatuaż ładnie się prezentował, to dużo bardziej przyciąga niż zdjęcie w słabym świetle z bałaganem w tle.
Pamiętasz pierwszy tatuaż, który zrobiłaś?
Pierwszą dziarką, jaką wykonałam na skórze była dość prosta. Czarna, konturowa dłoń z kwiatkami w małym rozmiarze. Tatuaż wykonałam w studiu tatuażu gdzie zaczęłam praktyki, pierwszą moją maszynką. Wzorek zrobiłam znajomej, która użyczyła mi skóry i chociaż bardzo się stresowałam to jak na pierwszy tatuaż wyszło bardzo spoko i obie byłyśmy zadowolone.
Tatuaż, z którego jesteś najbardziej dumna?
Najbardziej dumna jestem z tatuażu, który wykonałam niedawno. Jest to chyba największy projekt, jaki dotychczas zrobiłam. Projekt wykonałam na swoim chłopaku i przedstawia wilczą wiedźmę. Bardzo starałam się by był naprawdę dobry. Dodatkowo sam motyw jest mi bardzo bliski, bo wszystko, co wilcze i wiedźmowe uwielbiam i myślę, że oddaje mój styl. Tatuaż zajął mi dwie sesje po około 6 godzin, w niedalekim czasie szykuje się jeszcze jedna sesja na tło.
Najdziwniejszy tatuaż, który zrobiłaś?
Hmm, chyba postać jednorożca z gry Sallys Face. Brzmi niewinnie, ale jak ktoś kojarzy lub grał w grę wie jak ten jednorożec wygląda. Dodatkowo był to pierwszy tatuaż klientki, więc dość odważny wybór wzoru, ale podjęłam się odwzorowania postaci z gry i wyszło naprawdę fajnie. Tatuaż zrobiłyśmy na przedramieniu.
Są motywy, których masz już dość lub nie robisz?
Nie lubię kompasów, nie wykonuje wzorów patriotycznych, ale raczej trafiają do mnie konkretne osoby z tematyką, w której się obracam a tego nigdy nie mam dość (śmiech).
Najdziwniejsza rzecz, jaka Ci się przytrafiła w trakcie tatuowania?
Raz zdarzyło mi się, że klient zaraz po zrobieniu pierwszej kreski zemdlał i było to dość niespodziewane, ale sytuacja została szybko opanowana.
Czy jakieś szczególne zachowania u Klientów Cię irytują?
Na co dzień, kiedy odpisuje klientom studia takie kwiatki zdarzają się często. Niektórzy próbują się np. targować o ceny sesji albo nie rozumieją, że tatuatorzy mają też innych klientów i ich projekt nie jest jedynym w kolejce. Bardzo irytuje, kiedy klienci nie szanują naszego czasu i nie pojawiają się na sesjach, a do tego nie odpisują na wiadomości.
„Janusze tatuażu” to?
Według mnie to przede wszystkim ignorancja tych osób, które nie bez powodu takim mianem są określane. Zwykle łączy się to z brakiem wiedzy na temat podstawowej higieny i jakiejkolwiek wiedzy o tatuowaniu i tak, to jak najbardziej Januszowe.
Czy jest jakiś artysta, który ma lub miał wpływ na Twój styl?
Jest wielu artystów, których od lat obserwuję i podziwiam. Myślę, że mój styl kształtuje wciąż sama, ale na pewno biorę sobie do serca rady osób, z którymi pracuje i które mają większą wiedzę.