Wrocław: Dżo Lama z Nasza Tattoo Shop
Lubię psychodeliczne i graficzne tatuaże. Uwielbiam tatuować w czerni jednak nie potrafię odmówić kolorów, jeśli widzę, że fajnie by wyglądały. Wszystkie prace są mojego projektu. Inspiracje czerpię z natury rzecz jasna.
Skąd pomysł, że zostaniesz tatuażystką?
To była spontaniczna decyzja, ale jak najbardziej słuszna. Byłam w ostatniej klasie szkoły artystycznej, kiedy zdecydowałam się wybrać na praktyki do studia. Wcześniej wiele osób widząc moje rysunki pytało się czy byłabym w stanie im je wytatuować. Myślę, że to był pierwszy bodziec.
Jak długo dziarasz?
Od 2013 roku.
Tatuowanie to dla Ciebie praca czy styl życia?
Styl życia. W moim przypadku to nie jest coś, co wykonuje 8 godzin dziennie. Idę do domu i robię coś zupełnie innego. Cały czas myślę o nowych projektach, ulepszaniu techniki, optymalizacji pracy i łączeniu tatuowania z podróżowaniem. W wolnych chwilach zbieram inspirację, rysuję, wspieram projekty artystyczne. Takie jest moje życie (śmiech).
Lubisz guest spoty?
Oczywiście! To wielka zaleta naszej pracy. Możliwość kształcenia się w podroży i możliwość poznawania artystów na całym świecie.
Jakie są największe wady tego „zawodu”?
Brak uregulowań prawnych. Zajmuje się studiem oraz zatrudniam innych artystów. Często nawet prawnicy czy księgowi mają problemy z interpretacją zbyt ogólnych zasad tego zawodu. Często nie jesteśmy brani na poważnie. Niektórzy ludzie nie zdają sobie sprawy jak w rzeczywistości ta branża jest już na wysokim poziomie. Nie tylko artystycznym, ale także sanitarnym i z jaką wręcz chirurgiczną dokładnością jest wykonywany zabieg.
Jesteś właścicielką studia. Ciężko jest prowadzić własny biznes?
Czasem ciężko, czasem przyjemnie i łatwo. Ciężkie jest to, że co chwile wypluwane na rynek są nowe studia, które często odbiegają od standardów i psują branże. Cierpią na tym dobre studia, a rynek staje się za bardzo agresywny. Wracając do poprzedniego pytania - każdy może bez żadnych świadczeń otworzyć studio i zacząć tatuować. Klient nie zawsze wie, że coś jest poniżej standardów i ufa tatuatorom bez doświadczenia, a później tacy klienci przychodzą do nas po cover. Szkoda mi po prostu tych ludzi, którzy chcieli mieć tylko fajny tatuaż, a wyszło zupełnie inaczej. Początki zakładania studia są bardzo ciężkie, bo brakuje wiedzy biznesowej. Niestety w szkołach rzadko się przekazuje taką wiedzę, a uważam, że jest to fundamentalne w świecie, w którym żyjemy.
Jakieś rady dla tych, którzy chcieliby pójść na swoje?
Szczerze to wolałabym być pracownikiem studia niż jego właścicielem, a jak już mieć swoją firmę to tylko jednoosobową. Ale też zachęcam do zakładania firmy po to, aby każdy sam mógł się o tym przekonać (śmiech).
„Dżo Lama” to już chyba coś więcej niż tylko artystyczne pseudo. To w pewnym sensie marka.
Tak, jest to marka. Mówię to z pełną świadomością i zadowoleniem, bo wszystko to idzie w dokładnie taką stronę, jaką sobie wyobrażałam od kilku lat. Pragnę też zaznaczyć, że nie oznacza to sztucznej komercji jak niektórzy to pewnie sobie wyobrażają. Dla mnie zawsze tatuaż będzie na pierwszym miejscu. Każdemu klientowi poświęcam cały dzień i staram się, aby to był dla niego miło spędzony czas i przy okazji zwieńczony tatuażem. Zarządzam też swoim sklepem internetowym. Każdy produkt przechodzi przez moje ręce. Wiele z nich sama wykonuję na prasach i zazwyczaj sama je pakuję dla klientów. Oprócz tego trwa budowa nowego studia, które stanie w górach, z widokiem na Śnieżkę. Jest to 6 hektarów ziemi gdzie oprócz studia będą się znajdować domki z sauną dla klientów oraz mała agroturystyka ze zwierzętami. Chciałabym zaproponować klientom, którzy zjeżdżają z całego świata, kilkudniowy odpoczynek w naturze i możliwość zaznania polskiej kuchni, tradycji czy słowiańskich obrzędów. Biorąc pod uwagę obecną sytuacje gospodarcza, cała inwestycja powinna zostać ukończona za około 3 lata.
Pamiętasz swój pierwszy raz, gdy wbiłaś igłę w czyjąś skórę?
Oj był stres. Jak zobaczyłam pierwszą linie, jaką zrobiłam to uznałam, że zrobienie prostej linii nie uda mi się nigdy. Wciąż czasem mi się nie udaje (śmiech).
Pamiętasz swoją pierwszą maszynkę?
Nie pamiętam jej nazwy. To była jakaś chińska cewka.
Cewka czy rotarka?
Kontur-cewka, wypełnienie-rotarka.
Czym teraz dziarasz?
Dan Kubin, Wayne Taylor i Pirat.
Czy preferujesz jakiś styl tatuowania?
Lubię psychodeliczne i graficzne tatuaże. Uwielbiam tatuować w czerni jednak nie potrafię odmówić kolorów, jeśli widzę, ze fajnie by wyglądały.
Czy robisz własne projekty i skąd czerpiesz inspirację?
Tak, wszystkie moje prace są mojego projektu. Inspiracje czerpię z natury rzecz jasna (śmiech).
Podejmujesz się coverów lub dziarania na bliznach? Nie jest prosta sztuka…
Tak, czasem to robię.
Rysunek własnoręczny czy program graficzny/tablet graficzny
To i to. Nigdy nie zrezygnuję z tradycyjnych technik jednak rysunek cyfrowy mocno ułatwił mi życie w ostatnich latach i bardzo to doceniam.
Czy składanie zdjęć w programie graficznym to sztuka? Czy sztuką jest przeniesienie tego na skórę?
Zależy od podejścia. Kolaże są też formą sztuki. Jednak często w tatuażu samo składanie zdjęć to dopiero wstępna wizja. Na tym etapie 90% pomysłu wciąż siedzi w głowie.
A co sądzisz o „podrasowywaniu” zdjęć wykonanych tatuaży?
No trochę nieładne zjawisko (śmiech). Osobiście nie znam takich osób, ale niewykluczone, że to, co oglądamy na Instagramie często jest retuszowane. Osobiście uważam, że nie ma nic złego w małym retuszu tzn. podbijaniu kontrastu, zmienianiu nasycenia skóry albo usuwaniu kalki, która nie chciała się doczyścić. Jednak zabieg np. prostowania linii albo jakaś grubsza korekta to już moim zdaniem oszukiwanie klienta i samego siebie.
Pamiętasz pierwszy tatuaż, który zrobiłaś?
Pierwszy tatuaż, jaki zrobiłam to czaszka na nodze. Wszyscy wtedy byliśmy zadowoleni, mimo, że tatuaż nie był dobrze wykonany. Ja się trochę cykałam, ale wierzę, że mogłam zrobić coś znacznie gorszego (śmiech). Na początku używałam chińskich cewek, których nie potrafiłam nawet dobrze ustawić. W rezultacie tatuaż był miejscami przeorany a miejscami niedobity.
Tatuaż, z którego jesteś najbardziej dumna?
Nie mam jednego takiego. Bardzo lubię tatuaże nieoczywiste - formy abstrakcyjne, kolor zamknięty w formie geometrycznej albo negatywy. Ostatnio mogę śmiało powiedzieć, że z większości tatuaży jestem bardzo zadowolona, ale nie jestem w stanie wytypować jednego.
Najdziwniejszy tatuaż, który zrobiłaś?
Tatuowałam jakieś bakterie, które żyją w morzu, mitochondria... Myślę, że to jest całkiem nietypowe. Zdarza mi się ostatnio tatuować sporo interpretacji obrazów Hieronima Boscha, a on już sam tworzył obrazy uznawane za dziwne (śmiech).
Czy są motywy, których masz już dość lub nie robisz?
Tak. Nie robię od pewnego czasu wilków, przejadły już się.
Najdziwniejsza rzecz, jaka Ci się przytrafiła w trakcie tatuowania?
Mdlenie, płakanie, brak prądu to już nawet nie robi na mnie wrażenia. Myślę, że dziwnym przypadkiem była osoba, która przyszła na sesje myśląc, że ja sobie tylko na niej porysuję flamastrami na próbę, a na dziaranie umówimy się kiedyś może w przyszłości (śmiech).
Czy jakieś szczególne zachowania u Klientów Cię irytują?
Mnie mało rzeczy irytuje w tym temacie, bo staram się rozumieć skąd bierze się takie zachowanie ze strony klienta. Moi Klienci są „przesiewani” przez filtr, którym jest długość oczekiwania na sesje. Sprawia to, że Ci, którzy do mnie przychodzą to nie są przypadkowi ludzie i niezręczne sytuacje zdarzają się bardzo rzadko.
„Janusze tatuażu” to?
Janusz to stan umysłu, co nie jedno ma imię (śmiech). Ja tam szanuje Januszy. Scena tatuatorska dla takich ludzi też ma miejsce. Co nam nie umili tak dobrze dnia jak „leweł” i „wilkeł” spod tępej igły Janusza? A tak na poważnie to myślę, że klienci po starciu z Januszem bardziej doceniają prace profesjonalistów. Szkoda, że często przypłacają to własnym ciałem.
Czy jest jakiś artysta, który ma lub miał wpływ na Twój styl?
Myślę, ze muzyka psytrance oraz cała ta otoczka (if you know what I mean) miała na mnie duży wpływ. Największy progres tatuatorski miałam w okresie, kiedy słuchałam Shpongle oraz klasyków takich jak Pink Floyd. Dużo innych rzeczy miało też na mnie wpływ, ale od razu do głowy przyszły mi te zespoły.
A jak czujesz się, z tym, że to Twoje pracę podziwiają inni?
Fajnie (śmiech). Zwłaszcza jak ludzie podziwiają te same prace, z których ja jestem najbardziej zadowolona.