Chorzów: Maciej Borek z Mandragora Tattoo

Wywiady - Artyści tatuażu sie 08, 2022
Lubię neo-tradycyjne rzeczy i ich wariacje, konturowe, komiksowe prace z żywymi kolorami. Jeżeli trzeba robię rzeczy, które można podpiąć pod „realizmy” w kolorze, czy czarno-szare, przy czym w  tym temacie preferuję dość mroczne klimaty… czasami lubię zrobić jakąś  trashpolkę…nazywaną przez moich klientów od mojego nazwiska trashborką.

Skąd pomysł żeby zostać tatuatorem?

Moja siostra, spotykała się kiedyś z gościem, który był wytatuowany od stóp po głowę. Myślę, że od tego momentu zakochałem się w tatuażu. W pewnym okresie swojego życia zacząłem myśleć o tatuażu bardziej jak o ciekawostce, niż czysto zawodowym zagadnieniu. Postanowiłem spróbować. Niestety pomimo najszczerszych chęci nie wychodziło mi to za dobrze. Na poważnie temat odżył dopiero później, gdy poznałem moja żonę Dominikę. To ona ponownie pchnęła mnie w tym  kierunku, od samego początku wspierała i motywowała, za co jej serdecznie dziękuję!

To dla Ciebie praca czy styl życia?

Na początku był to chyba wyraz młodzieńczego buntu i alternatywny rodzaj ekspresji artystycznej, później dodatkowo sposób na życie. Myślę, że jest to jeden z nielicznych zawodów w dzisiejszych czasach, gdzie praca przeplata się ze stylem życia.

Pamiętasz swój pierwszy raz, gdy wbiłeś igłę w czyjąś skórę?

Oczywiście, że pamiętam! Nie mając zielonego pojęcia o tatuowaniu narysowałem markerem krzywy tribal na swoim udzie i zrobiłem kontur popularną kolką i talensem, który kumpela miała ze studia tatuażu w Katowicach… Skończyło się porażką i drobną infekcją. Tatuaż musiał później poprawić profesjonalista. Po tej pierwszej przygodzie zostawiłem tatuowanie na parę lat…

Pierwszy tatuaż, który zrobiłeś komuś to…

Pierwszy prawdziwy tatuaż zrobiłem dzięki uprzejmości mojego kumpla Krisa z Chorzowa! Kupiłem maszynkę Spalding-Rogers i po paru testach na swoim udzie oraz katowaniu świńskich skór, byłem gotowy wykonać imię jego córki na klacie! Wszystko opracowałem u siebie w mieszkaniu, ale warunki uznałbym za wystarczająco sterylne. Odrobiłem zadanie domowe i miałem już dość dużą wiedzę teoretyczną o tym jak wszystko powinno wyglądać. W międzyczasie cały biznes w Polsce się zmienił, pojawiło się parę sklepów internetowych, gdzie bez trudu można było kupić niemal wszystko do dziarania. Tatuaż był wykonany na jednorazówkach, sprzęty były owinięte, miałem profesjonalne środki do dezynfekcji, itd. Przedsięwzięcie uwieńczone sukcesem, zajęło nam kupę czasu… i zdecydowanie kosztowało mnie to dużo stresu!

Twoja pierwsza maszynka to…

Pierwsza maszynka to oczywiście kolka. Wykonana z długopisu, struny do gitary i silniczka z mojego walkmana, przez kolegę z osiedla Konrada, którego serdecznie pozdrawiam! Ciężko było dostać cokolwiek innego w tamtych czasach… a już na pewno nie można było zamówić maszynki przez internet.

Czym teraz dziarasz?

Szczerze?! Jestem chyba dość kapryśny w temacie maszynek, wciąż coś zmieniam. Obecnie tatuuję używając głównie Sunskin Stilo do kartridży i Lithuanian Irons do normalnych igieł, ale wcześniej używałem różnych maszynek topowych producentów jak i również tych chińskich z eBay…

Czy preferujesz jakiś styl tatuowania?

Lubię neo-tradycyjne rzeczy i ich wariacje, konturowe, komiksowe prace z żywymi kolorami. Jeżeli trzeba robię rzeczy, które można podpiąć pod „realizmy” w kolorze, czy czarno-szare, przy czym w tym temacie preferuję dość mroczne klimaty… czasami lubię zrobić jakąś trashpolkę…nazywaną przez moich klientów od mojego nazwiska trashborką (śmiech).

Czy robisz własne projekty?

Oczywiście, że robię! Inspiracje?! Czerpię, gdzie tylko się da… lubię wszystko, co związane z fantasy, sci-fi i grami wideo, do tego horrory, w szczególności żywe trupy. Nerdowe i geekowe klimaty nie są mi obce! Gdy pomysł wpada mi do głowy to staram się go zapisać lub wykonać jakiś szybki szkic! Czasami jest to droga przez mękę, a czasami ogarnięcie szybkiego rysunku, z którego w rezultacie klient jest  zadowolony.

Są motywy, których masz już dość lub których nie robisz?

No jasne, że tak! Chyba jak każdy tatuator. Staram się nie robić geometrycznych i polinezyjskich wzorów. Po prostu mój mózg nie ogarnia symetrycznych rzeczy… praca z takim wzorem zazwyczaj jest dla mnie bardzo frustrująca. Nie lubię również robić realistycznych portretów…

Tatuaż, z którego jesteś najbardziej dumny?

Raczej nie faworyzuję swoich prac, każda kolejna to doświadczenie. Jest dużo prac, z których jestem zadowolony, ale zawsze patrzę na nie krytycznym okiem i szukam rzeczy, które należy poprawić w kolejnym tatuażu. Jednak najlepiej wspominam pracę, która na konwencji w Oksfordzie zdobyła nagrodę za najlepszy tatuaż kolorowy. Taka nagroda  dała mi dużo pewności siebie i chęci do pracy…

Najdziwniejszy tatuaż, który robiłeś?

Stylowo nie był najdziwniejszy, ale miałem klienta, którego musiałem skończyć tatuować w godzinę śmierci jego dziecka. Klient zabukował tatuaż w rocznicę śmierci jego córki i musiałem przerwać w minutę zgonu. Gość o danej godzinie wstał z fotela, zapłacił i wyszedł… tatuaż był w 99% ukończony… nigdy go więcej nie widziałem.

Najdziwniejsza rzecz, jaka Ci się przytrafiła w trakcie tatuowania?

Omdlenia, wymiociny i wydalanie płynów różnymi otworami, to taka norma (śmiech). Wprawdzie nie podczas tatuowania. Najdziwniejszy był jednak typ, który przyszedł na tatuaż, a w trakcie rysowania kalki wyszedł zapalić i zgarnęła go policja lub jakaś służba medyczna. Okazało się, że uciekł ze szpitala dla chorych psychicznie... po paru dniach jego rodzina wróciła po jego rzeczy do studia…

Czy maszynki rotacyjne zrewolucjonizowały współczesną sztukę tatuażu?

Zdecydowanie dobrej jakości maszynki rotacyjne zrewolucjonizowały sztukę tatuażu i sposób jego wykonywania. Maszyny rotacyjne są łatwiejsze w obsłudze i bardziej niezawodne. Mam też doświadczenie z cewkami, ale  zawsze miałem z nimi jakiś problem! Producenci wypinali się na gwarancję, budowniczowie nigdy nie mieli czasu na serwis. Nie miał mi kto pokazać jak to cholerstwo ustawić, więc frustracja sięgała zenitu, potrafiłem wykonać podstawowe rzeczy, ale to wszystko. Podsumowując, zdecydowanie wolę maszyny rotacyjne, szczególnie za niezawodność.

Ważna jest dobra maszyna czy talent?

Wydaje mi się, że jeśli człowiek ma odpowiednio dużo doświadczenia i wiedzy o technice tatuowania, to zrobi dobrą pracę nawet tanim „chińczykiem”, ale czasami trzeba mieć to „coś”. Odrobinę kreatywności lub cwaniactwa…jak kto woli (śmiech).

Dziarasz również Hallmark Tattoos in Burnham-on-Sea, Somerset w Anglii. Jest jakaś różnica w pracy tam a w Polsce?

To jest pytanie na cały osobny wywiad! Z „zewnątrz” studia w których pracowałem, nie różnią się niczym od tych w Polsce. Największy kontrast stanowi praca na godziny, do czego nie mogę się nadal przyzwyczaić. Czasami pracę trzeba przyspieszać, bo jesteśmy ograniczeni czasowo. Dodatkową różnice stanowi fakt, że pracuję na prowincji Anglii. Nie ma tu sanepidu, nie ma zasad! Większość ludzi nie ma zielonego pojęcia o higienie, a stosowanym najmocniejszym środkiem do dezynfekcji jest płyn do mycia naczyń i dettol. Dla większości właścicieli salonów to jest biznes, nie sztuka. Liczy się pieniądz który zarobią.

A jacy są Anglicy – klienci?

Wydaje mi się, że większość klientów jest mniej wymagająca od Polaków. Widuję dużo ludzi z takimi koszmarami na skórze, że takie strony jak np. Janusze Tatuażu miałyby materiał na następne 1000 lat. Wykonuje się dużo czarno-szarych prac, ludzie nie chcą koloru, dużo jest też kopii z sieci. Tatuaż dla nich to ozdoba, ale również manifest. Dla większości moich klientów tatuaż musi mieć znaczenie.

Jak oceniasz poziom naszych krajowych artystów na tle anglików?

Oczywiście bez problemu znajdziesz bardzo uzdolnionych angielskich tatuatorów, pracujących z pasją i wykonujących prace na wysokim, światowym poziomie, ale bezapelacyjnie uważam, że Polacy robią lepsze tatuaże!

„Janusze tatuażu”… zauważyłeś takie zjawisko?

Wszystko zależy, z jakim nastawieniem i zaangażowaniem artysta zaczyna przygodę z tatuażem. Niestety coraz więcej ludzi nastawia się nie na rozwój, nie na doskonalenie i samorealizację, a tylko i wyłącznie na zysk. To niestety widać gołym okiem, nie tylko na skórze, ale też w jakich warunkach ludzie tatuują. Drugą stroną medalu są klienci Januszy, którzy zamiast wybrać profesjonalizm, wybierają dużo tańszą opcję.

Czy jakieś szczególne zachowania u Klientów Cię irytują?

Ostatnio, bardzo irytuje mnie używanie telefonów komórkowych przez klientów… niektórzy wykonują przy tym tyle gwałtownych i niekontrolowanych ruchów, że ciężko to ogarnąć.

Czy jest jakiś artysta, który ma lub miał wpływ na Twój styl?

Do niedawna największy wpływ na moją twórczość mieli David Tevenal, Joe Capobianco czy Tony Ciavarro… w sumie wciąż wracam do ich rysunków w poszukiwaniu inspiracji i pomysłów na rozwój swojej twórczości. Oprócz tego jest masa ludzi na Instagramie, których  twórczość mnie po prostu zachwyca.

Pobierz aplikację

Tattooartist.pl

TattooArtist.pl to serwis skupiający najlepszych polskich tatuażystów. Podzielony jest na kategorie: tatuaż, wzór, tatuażysta i studio. Znajdziesz tu również wyrafinowane inspiracje i ciekawe treści.

Great! You've successfully subscribed.
Great! Next, complete checkout for full access.
Welcome back! You've successfully signed in.
Success! Your account is fully activated, you now have access to all content.