Świętochłowice: Marcin Masłowski z Bloodline Tattoo

Wywiady - Artyści tatuażu sty 01, 2019
Uwielbiam styl neotradycyjny i w nim najbardziej chciałbym dalej pracować. Dalej w kolejności są u mnie oldschool i dotwork. Lubię czasem poprzeplatać w swoich pracach inspiracje z innych stylów, np. do neotradycyjnego tatuażu dodać jakieś elementy wykropkowane czy graficzne itp.

Skąd pomysł, że zostaniesz tatuażystą?

Pomysł narodził się dzięki Jackowi, mojemu przyjacielowi z poprzedniej pracy. Kiedyś zapytał wprost „Marcin, czemu ty nie dziarasz?”. Powiedziałem, że nie wiem. Jacek wiedział, że rysuję. Myślę, że podobały mu się, chociaż trochę moje ówczesne prace, bo został moim pierwszym żywym „klientem”. Kiedy zaczynałem rysować, jakichś 14 lat temu, to nawet przez głowę nie przeszło mi, że będę mógł swoje prace przenosić na ludzi i zrobić z tego regularną pracę. Jednak to wspomnianemu kumplowi zawdzięczam to, że zacząłem się tym zajmować.

Jak długo dziarasz?

Za chwilę miną 4 lata od pierwszego tatuażu. Zaczynałem jeszcze na studiach, miałem 24 lata i myślałem, że moja kariera zawodowa związana będzie z zupełnie innymi tematami. Ale szczęśliwie się złożyło, że mogę pracować, jako tatuażysta. Spotkałem na swojej drodze dobrych ludzi, którzy mi pomogli i dali motywację do działania i to dzięki nim  zająłem się tym tematem.

Tatuowanie to dla Ciebie praca czy styl życia?

Myślę, że to i praca i styl życia. Chociażby, dlatego, że nie zostawiamy pracy w studiu, tylko żyjemy nią również po sesjach. Rysowanie wzorów na nadchodzące spotkania, tworzenie wolnych projektów, które można pokazać potencjalnym klientom czy chociażby przeglądanie prac kolegów na portalach społecznościowych to wszystko praca po pracy. Nie sądzę żeby komukolwiek chciałoby się to wszystko robić, jeżeli to byłaby tylko praca.

Jakie są największe wady tego „zawodu”?

Plecy. Ból pleców. I media społecznościowe, które kreują „gwiazdy” tego zawodu. I modelki z instagrama, które myślą, że przerysowanie raz czy dwa krzywego wilka zrobi z nich tatuażystkę.

Pamiętasz swój pierwszy raz, gdy wbiłeś igłę w czyjąś skórę?

Doskonale pamiętam. Myślałem wtedy, że to nic szczególnego i że jestem przygotowany na to po ćwiczeniach na sztucznej skórze i świńskich nóżkach. W zasadzie to sam siebie przekonywałem, że jestem gotowy, bo tak serio to nerwy były. Wspominany już Jacek podczas pracy powiedział mi, że tak sobie siedzimy i siedzimy a on się czuje jakbym po nim rysował długopisem. Nie wiedziałem, czy to dobrze czy nie. Powinien też trochę wczuwać się w powagę sytuacji. Zaskoczyłem się też tym, jak przyjemnie pracuje się na ludzkiej i żywej skórze w porównaniu do ćwiczeń na zamiennikach dla początkujących. Pamiętam jeszcze, że ten mały wzór rzeźbiłem przez trzy pełne zapętlenia playlisty na jednym z muzycznych kanałów telewizyjnych – czyli stanowczo za długo. Tutaj jednak z pomocą nieświadomemu przyszła technika i względna delikatność maszynki cewkowej.

Pamiętasz swoją pierwszą maszynkę?

Pamiętam, mam ją nadal. To nie było nic szczególnego, chyba wszystkim znany (używany) Bronze Walker.

Cewka czy rotarka?

Aktualnie rotarka, ale nie neguję cewek i zalet pracy z nimi. Może za jakiś czas wprowadzę właśnie jakąś cewę do swojej szafki.

Czym teraz dziarasz?

Już jakiś czas pracuje na InkJect’cie Flite Nano. To według mnie bardzo uniwersalna maszyna, która bez problemu radzi sobie i z konturem i z cieniami czy wypełnianiem.

Czy preferujesz jakiś styl tatuowania?

Uwielbiam styl neotradycyjny i w nim najbardziej chciałbym dalej pracować. Dalej w kolejności są u mnie oldschool i dotwork. Lubię czasem poprzeplatać w swoich pracach inspiracje z innych stylów, np. do neotradycyjnego tatuażu dodać jakieś elementy wykropkowane czy graficzne itp. Myślę, że takie dodatki wzbogacają wzór, jako całość. Tak samo często pracuję z typowo graficznymi wzorami- mandale i ich pochodne są czasochłonne, ale satysfakcjonujące. Nie oznacza to jednak, że nie wykonuję przykładowo prac bardziej realistycznych czy watercolor.  Jedyne, przed czym aktualnie się wzbraniam to portrety.

Czy robisz własne projekty i skąd czerpiesz inspirację?

Robię własne projekty! Właściwie staram się zawsze przekonać klienta, żebyśmy zrobili coś na wzór tego, co znalazł sobie w internecie, ale żeby to było przygotowane indywidualnie dla niego przeze mnie. Większość faktycznie udaje się uratować przed kopiami. Z inspiracjami jest różnie. Czasem są to prace innych utalentowanych artystów, czasem film, który akurat obejrzę, książka albo konkretna  płyta. Nie mam jednego ulubionego źródła inspiracji.

Rysunek własnoręczny czy program graficzny/tablet graficzny?

Zależy od potrzeb. Jeżeli coś chciałbym powiesić w studiu w ramkach albo zrobić komuś prezent to oczywiście własnoręcznie. Jednak, jeżeli chodzi o szybkość wykonywania wzorów potrzebnych do pracy, łatwość ich modyfikacji czy chociażby możliwość naszkicowania pomysłu klientowi wprost na jego zdjęciu, to wygrywa tablet. Również z racji, że dużo poruszam się samochodem i mam czasem po prostu jakąś godzinę wolnego, to łatwiej jest mi wyciągnąć tablet z plecaka i popracować, niż wozić ze sobą bloki papieru, ołówki, pisaki, farby itd.

Czy składanie zdjęć w programie graficznym to sztuka? Czy sztuką jest przeniesienie tego na skórę?

Myślę, że na to pytanie nie ma prostej odpowiedzi. W grę wchodzą tutaj na przykład zagadnienia z dziedziny praw autorskich do zdjęć, które są używane, jako referencje. Jednak tworząc coś zupełnie nowego na bazie fragmentów tego typu fotografii, które pochodzą często z prywatnych zbiorów albo są dostępne w domenie publicznej, myślę, że można śmiało rozpatrywać to, jako dziedzinę sztuki. Powstaje w końcu  kompozycja, która później przenoszona jest na skórę. Różni się po prostu medium i stopień trudności wykonania. Do samego poskładania zdjęć myślę, że nie trzeba być artystą, ale do odpowiedniego i ciekawego stworzenia projektu w ten sposób już tak.

A co sądzisz o „podrasowywaniu” zdjęć wykonanych tatuaży?

Wydaje mi się, że to ogłupianie klientów. Ludzie niemający ani jednej pracy na sobie przychodzą do studia z głową nabitą obrazkami z internetu, które dla osób, chociaż trochę siedzących w temacie są jawnie poprawiane. Nie mam tu nawet na myśli takich zabiegów jak prostowanie konturu – co wiem, że miewało miejsce u niektórych popularnych w internecie artystów. Mówię tu o takim obrabianiu zdjęć wykonanych tatuaży, że „artyści” mogliby zarabiać dużo lepiej w jakimś czasopiśmie o  celebrytach i poprawiać ich urodę a nie przenosić rzeczy na skórę klientów. Wprawny fotograf ze znajomością obróbki graficznej może z przeciętnej dziary wyczarować prawdziwe dzieło sztuki. Co ciekawe na takie zabiegi nabierają się nie tylko klienci, ale też np. firmy z branży, dla których liczą się „lajki” i zasięgi w mediach społecznościowych.

Pamiętasz pierwszy tatuaż, który zrobiłeś?

Jak już wspominałem był to mój przyjaciel. Gdzie tatuowaliśmy? W studiu! Ale nagrań.  Zrobiłem mu jeden z bardziej tajemniczych tatuaży, gdyż większość ludzi nie wie, co to jest. Odpowiedź jest banalna – lampa elektronowa, używana nadal np. we wzmacniaczach gitarowych wykonana dotworkiem. Pacjent przeżył, wydaje się być nadal zadowolony i nie zgadzał się nigdy nawet na drobne poprawki, które chciałem zrobić.

Tatuaż, z którego jesteś najbardziej dumny?

Tutaj nie ma chyba takiego jednego, który by był moim największym powodem do dumy. Na pewno były przełomowe momenty. Pierwsza realistyczna czaszka, którą zrobiłem to też pierwszy realistyczny tatuaż, jaki miałem okazje wykonać. Dodam, że zrobiłem go na moim teściu! Później przełomowy był pierwszy tatuaż z poważnie grubszym  konturem, kiedy to odważyłem się zrobić coś w oldschoolu. Pierwszy w  pełni kolorowy tatuaż neotradycyjny kobiety z nagim biustem, w płomieniach i z głową kozła. Serdecznie pozdrawiam tutaj mojego przyjaciela i stałego klienta Szymona!

Najdziwniejszy tatuaż, który zrobiłeś?

Chyba znowu musiałbym wspomnieć Szymona. PapJEŻ czy też XD z lekką kursywą na nodze to tylko przykłady. Niespodziewany był też dla mnie projekt dmuchawca na pośladku dla pewnej kobiety.

Są motywy, których masz już dość lub nie robisz?

Nie ma chyba dla mnie takich specyficznych motywów, bo myślę, że każdy można zrobić po swojemu i na nowo, zaproponować coś w swoim własnym stylu. Nawet te osławione zegary, róże czy wilki mogą być wymagającymi i ciekawymi projektami, jeżeli odpowiednio się do nich podejdzie a klient jest otwarty na propozycje. Chociaż jest kilka zdjęć wykonanych tatuaży z internetu, z którymi przychodzą czasem klienci i  szczerze powiem, że mam już wtedy trochę dosyć. Tym bardziej, że są to „dobre” zdjęcia bardzo przeciętnych tatuaży.

Najdziwniejsza rzecz, jaka Ci się przytrafiła w trakcie tatuowania?

Nie było to szczególnie dziwne, ale pewien klient zemdlał mi po zrobieniu dwóch milimetrów konturu. Odpoczął, podjadł, napił się kawy, spróbowaliśmy ponownie i wytrzymał bodaj dwa razy dłużej. Czyli cztery milimetry. Ostatecznie jednak udało się zrobić tego dnia tatuaż, chociaż miał dosyć specyficzne podejście. Musiał mi przez całą resztę sesji coś opowiadać. Cokolwiek. Tak, więc poznałem go dosyć dokładnie, wręcz nie  dawał mi dojść do głosu.

Czy jakieś szczególne zachowania u Klientów Cię irytują?

Wciąż zdarzają się ludzie, którzy faktycznie nie wiedzą, że trzeba się zapisać, że trzeba wpłacić zadatek na termin i przyjść na umówione spotkanie punktualnie…albo po prostu przyjść na umówioną sesję a jak się wie, że się nie przyjdzie to dać o tym znać. Najlepiej wcześniej niż 5 minut przed wyznaczoną godziną. Całe szczęście jest ich  już mniej, niż to było na początku mojej pracy w studiu. Również rzadziej zdarzają się ludzie, którzy przychodzą do studia z hasłem, że „chcą tatuaż, ale nie widzą, jaki ani gdzie”, kiedyś zdarzali się tacy  częściej.

„Janusze tatuażu” to?

Janusze tatuażu to dla mnie w większości ludzie, którzy nigdy w życiu nie rysowali a biorą się za tatuowanie. Wspominałem już tutaj egzemplarze „modelek” z Instagrama, które swoich obserwujących zdobyły pokazywaniem mniej lub bardziej rozebranych zdjęć. Potem starają się przekuwać to zainteresowanie ich osobami na biznes wykonując tatuaże, które nie bardzo nadają się do pokazania innym. Nie uważam natomiast, że można nazywać Januszem kogoś, kto dopiero zaczyna tatuować i po prostu ma problem z tym, żeby w pełni wykorzystać dostępne narzędzia. Nie wie jeszcze jak uzyskać dany efekt na skórze i walczy czasem nie tylko ze swoją niewiedzą, ale też ze złymi zrachowaniami klienta. Przykładowo notorycznym ruszaniem się, sięganiem po telefon w trakcie tatuowania i wiele innych. Jeśli jednak mimo upływu czasu nie widać u kogoś takiego postępów, to miano Janusza wydaje się być już uzasadnionym.

Czy jest jakiś artysta, który ma lub miał wpływ na Twój styl?

Na początku byłem pod wrażeniem prac artysty pracującego pod nazwą „Dots to lines”, czyli Chaima Machleva. Nawet z tej inspiracji nazwę wziął mój fanpage „You Mean Dots”. Dotwork wtedy wydawał mi się techniką szalenie interesującą i efektowną. Później zafascynowały mnie prace pracującego w USA Davida Tevenala. Jego miłość do komiksów Marvela i Gwiezdnych Wojen wydała mi się podobna do mojej a jego styl zrobił na mnie wielkie wrażenie. Później dopiero przekonałem się, że nie jest tak proste pracować jak on i przenosić charakterystyczny komiksowy styl i kompozycję na tatuaże i własną sztukę. Ważne były i są dla mnie też prace moich kolegów ze studia Blood Line. Na samym początku mojej pracy, jako tatuażysta najwięcej uczyłem się właśnie podpatrując jak pracują Marcin Gadziński i Adam Majlinger. Ich prace to zupełnie inny styl niż mój, więc początek był trudny dla mnie. Musiałem przełożyć wiedzę, którą się dzielili ze mną na pole swoich prac a nie było to takie oczywiste, kiedy się zaczyna. Jestem im bardzo wdzięczny za cierpliwość i za to, że  tak bez problemu chcieli dzielić się doświadczeniem z kimś zupełnie świeżym w tym biznesie. Umówmy się to nie jest częste zachowanie w tej branży.

Tattooartist.pl

TattooArtist.pl to serwis skupiający najlepszych polskich tatuażystów. Podzielony jest na kategorie: tatuaż, wzór, tatuażysta i studio. Znajdziesz tu również wyrafinowane inspiracje i ciekawe treści.

Great! You've successfully subscribed.
Great! Next, complete checkout for full access.
Welcome back! You've successfully signed in.
Success! Your account is fully activated, you now have access to all content.