Anglia: Piotr Przybylski

Wywiady - Artyści tatuażu sty 07, 2019
Zdecydowanie odnajduję się w szarych pracach. Dokładniej w szarym realizmie z naciskiem na troszkę mroczniejsze motywy… Czasami zdarzy się, że zrobię kolorową prace, ale znacznie lepiej czuje się w szarościach. Strasznie lubuje się w czaszkach… chyba jak większość tatuatorów. Obecnie będę starał się tworzyć projekty, wykorzystując niemal każdy pomysł klienta, ale przedstawiając go troszkę w mroczniejszy (darkness/blackness) sposób jak np. kotek, którego możecie zobaczyć poniżej w zdjęciach.

Pracujesz na własną rękę czy w jakimś studio?

Piotr Przybylski z … Przybylski Tattoos, czyli jak można się domyślić pracuje na własna rękę w swoim małym studio. Jako tatuator, manager i sprzątaczka w jednym (śmiech).

Skąd pomysł, że zostaniesz tatuażystą?

Już w dzieciństwie chciałem zostać gangsterem, ale nie wyszło wiec zostałem tatuażystą (śmiech). A tak na poważnie to od zawsze jarało mnie rysowanie, malowanie i wszystko co z tym związane. Zeszyty zamiast notatek były pełne rysunków. Mój Ojciec rysował, malował obrazy i jakoś na mnie to przeszło.  Jakieś tam zacięcie artystyczne było już odkąd pamiętam. Pamiętam też, że zawsze fascynowały mnie tatuaże u starszych kolegów. Wtedy nie przypuszczałem, że kiedyś sam będę tatuował. Po szkole zaczęła się praca. Rysowanki zostały odstawione w kąt (co oczywiście było dużym błędem) a ja wylądowałem w UK… gdzie niemal każdy z moich nowych znajomych miał tatuaż albo właśnie planował namalować sobie coś na ciele. Tak też i ja po kilku miesiącach pobytu w UK byłem umówiony na sesje tattoo w Polsce. Po mojej pierwszej wizycie w studiu tatuaży od razu wiedziałem, że to chciałbym robić. Wyszedłem ze studia z myślą, że skoro ten koleś nauczył się tak dziarać, to choćby zajęło mi to 10 lat to ja też dam radę (śmiech). Tak się zaczęło… Od razu połknąłem bakcyla. Początkowo nie zakładałem, że będę zawodowo się tym zajmował i że tak szybko się to u mnie rozwinie.

Jak długo dziarasz?

Zacząłem tatuować jakieś 6 lat temu, czyli w wieku 23 wiosenek (śmiech). Szczerze mówiąc te 6 lat minęły jak kilka miesięcy. Biorąc pod uwagę staż moich obecnych „kolegów z branży” nadal czuje się początkującym tatuatorem. Nadal wydaje mi się, że to dopiero początek drogi…

Tatuowanie to dla Ciebie praca czy styl życia?

Pomimo tego, że jest to moja praca i tylko z tego się utrzymuje, mogę śmiało powiedzieć, że tatuowanie dla mnie to już jest life style. Od samego początku pochłonęło mnie to w 110 %. Do tego stopnia, że zrezygnowałem z kilku innych pasji poświęcając się tylko tatuowaniu, które nawet po tylu latach daje mi dużo frajdy… Nigdy nie podchodziłem do tatuowania po prostu, jako do sposobu na zarobienie pieniędzy. Nie potrafię wysiedzieć kilu dni bez maszynki w ręku, więc zdecydowanie life style (śmiech).

Jakie są największe wady tego „zawodu”?

Nie licząc kręgosłupa, który za kilka lat będzie nadawał się do przeszczepu (śmiech) i oczu wiecznie zmęczonych to jest jeszcze coś, co troszkę jednak doskwiera a mianowicie czas, który trzeba poświecić sztuce tatuażu. Wieczne wyjazdy, całodniowe przebywanie w studiu, wieczorne czasami nocne projektowanie na tablecie i pomimo tego, że sprawia mi to tyle frajdy, niestety mniej czasu jestem w stanie poświecić rodzinie, a szczególnie córkom.

Pamiętasz swój pierwszy raz, gdy wbiłeś igłę w czyjąś skórę?

Oczywiście, że pamiętam (śmiech). To było coś okropnego. Pamiętam jak dzisiaj ten dzień. Stresik przeokropny, presja… jak wcześniej mówiłem już miałem chińską cewkową maszynkę, która kupiłem żeby ogólnie zobaczyć „jak to wygląda” i wcale nie miałem zamiaru nią tatuować… Kiedy mój starszy kolega dowiedział się, że mam „sprzęt do dziarania” stwierdził, że albo ja mu poprawie tą maszynką starego tribala, którego  sam robił i do tego własnoręcznie robioną maszynką kilka lat wcześniej albo zabierze mi mój sprzęt i sam sobie to zrobi… Zgadnijcie, co się stało później (śmiech).

Pamiętasz swoją pierwszą maszynkę?

No niestety takich wspomnień jak maszynki „samoróbki’’ nie posiadam. Na samym początku tej przygody zamówiłem maszynkę cewkową. Typowego „chińczyka” z Ebaya, żeby po prostu zobaczyć jak to wygląda, jak się trzyma maszynę, jak jest zbudowana itp. Bardzo szybko wylądowała w koszu oczywiście po poprawieniu nią tatuażu, o którym mówiłem przed chwilą.

Cewka czy rotarka?

Zdecydowanie rotarka. Pierwsza maszyna chińska cewka, chwile później profesjonalnej troszkę-cewki, którą mi polecili chłopacy z  Workhouse. Zrobiłem nimi kilkanaście tattoo na świńskich skórach, ale nadal nie czułem tego „czegoś” i byłem strasznie wystraszony. A co jeśli śrubę za bardzo dokręcę albo coś się rozreguluje? Jak dla kompletnego amatora była to dla mnie czarna magia, więc postanowiłem pójść troszkę na łatwiznę i zakupiłem Spirita od Cheyenne, w której zakochałem się od razu. Od tamtej pory pracuje tylko i wyłącznie na rotacyjnych maszynach…

Czym teraz dziarasz?

Szczerze to cały czas sprawdzam maszyny. Lubię nowości, jak wyjdzie jakaś nowa maszynka pytam kolegów z branży, którzy już ją mają, jak się na niej pracuje, do czego się nadaje itp. Zazwyczaj kończy się  tym, że chwile później trzymam nową maszynę i sam ją testuje. Ostatnio Ink-Jecte zamieniłem na Xiona od FK Iron (mega maszyna), którą chwile później znowu zamieniłem na Pena od Cheyenne. Nigdy nie rozstając się  oczywiście z pierwszą moją rotarką, czyli Spiritem od Cheyenne, którą zawsze gdzieś w szufladzie czeka na swoją kolej (śmiech).

Czy preferujesz jakiś styl tatuowania lub motywy?

Zdecydowanie odnajduje się w szarych pracach. Dokładniej w szarym realizmie z naciskiem na troszkę mroczniejsze motywy… Czasami zdarzy się, że zrobię kolorową prace, ale znacznie lepiej czuje się w szarościach. Strasznie lubuje się w czaszkach…chyba jak większość tatuatorów (śmiech). Obecnie będę starał się tworzyć projekty, wykorzystując niemal każdy pomysł klienta, ale przedstawiając go troszkę w mroczniejszy (darkness/blackness) sposób jak np. kotek, którego możecie zobaczyć poniżej w zdjęciach. W tym roku chciałbym głównie na tym się skupić (śmiech).

Czy robisz własne projekty i skąd czerpiesz inspirację?

Oczywiście, że przygotowuje własne projekty. Aczkolwiek jak mam być szczery to nie jest 100% mojej pracy, bo nie rysuje tego od zera, lecz korzystam z ogólnie dostępnych referencji, przeważnie z Pinteresta. Czasami wykorzystuje zdjęcia, które sam robię i sklejam na ipadzie w jakaś kompozycje, która coś wyraża np. moje stany emocjonalne, uczucia. Czasami po prostu coś, co mi w danej chwili wpadnie do głowy i staram  się od razu sklepać to w fajny projekt nie odkładając na później. Ogólnie mega fun… A w związku z tym, że większość moich projektów to czaszki albo coś mrocznego to wyobraźcie sobie, co mam w głowie (śmiech).

Rysunek własnoręczny czy program graficzny/tablet graficzny?

Na chwilę obecą wszystkie projekty przygotowuje na Ipadzie, głównie przy pomocy programu Procreate. Praca przy tablecie znacznie przyspiesza przygotowanie projektów. Pozwala także na stworzenie foto manipulacji dla klienta i pokazania mu jak tatuaż może wyglądać na jego  ręce.

Czy składanie zdjęć w programie graficznym to sztuka? Czy sztuką jest przeniesienie tego na skórę?

Szczerze… to za sztukę nie uważam ani sklejanie różnych referencji w programie graficznym ani późniejsze przenoszenie tego na skórę… Bardziej postrzegam to jako rzemiosło, coś, czego można się nauczyć, jeśli wystarczająco mocno będzie się cisnęło w tym kierunku. Oczywiście jednemu przyjdzie to łatwiej a innemu trudniej…

A co sądzisz o „podrasowywaniu” zdjęć wykonanych tatuaży?

To zależy. Jeśli mówimy o delikatnym podciągnięciu kontrastu, bądź zbiciu czerwieni w przypadku prac szarych w momencie, kiedy warunki do robienia zdjęć są niekorzystne to nie uważam tego za coś złego. Natomiast, jeżeli tatuator „podrasuje” zdjęcie aż tak bardzo, że tatuaż na zdjęciu a na skórze są dwiema innymi pracami to już uważam, że oszukuje klientów. Mogą się czuć oszukani po sesji oczekując lepszego efektu, zbliżonego bardziej do tego, co oglądali w jego portfolio…  (śmiech).

Dziarasz w Anglii. Jak oceniasz poziom naszych krajowych artystów na tle anglików?

Zauważyłem ogromną przepaść między poziomem tatuowania w Polsce i Anglii… Scena polska jest znacznie bardziej rozwinięta… Oczywiście w Anglii też można znaleźć bardzo dobrych tatuatorów, nie mówię, że nie, ale jednak Polacy są lepsi (śmiech).  Anglicy, jako klienci nie są  świadomi, nie są wymagający, ale za to są przyzwyczajeni do małych, często oldschoolowych tatuaży czy napisów. Dlatego też tatuatorzy tu pracują w taki właśnie sposób… Wiele bardziej znanych i renomowanych studiów tattoo w UK prowadzą, bądź pracują w nich Polacy… Co do higieny pracy nie chce się wypowiadać. Nie byłem w aż tak wielu angielskich salonach tattoo, ale wydaj mi się, że Polska scena pod tym względem wypada również znacznie lepiej (śmiech).

Nie masz zamiaru wrócić do kraju?

Czy wrócić?  Może kiedyś tak, wielu moich znajomych tatuatorów w ciągu ostatnich kilku lat zjechało z UK do Polski i nie żałują wyboru. Namawiając mnie żebym zrobił podobnie. Wiem, że Polska jest piękna, ale na chwile obecną raczej nie mogę sobie na to pozwolić, gdyż mam zbyt dużo zobowiązań w UK.

Uczestniczysz w międzynarodowych konwentach. Jak na tym tle oceniasz poziom naszych krajowych artystów?

Świetne pytanie. Nikogo chyba tutaj nie zaskoczę tym co odpowiem… Polacy, jako artyści na międzynarodowych konwencjach, wypadają bardzo dobrze. Śmiało mogę powiedzieć, że są w „czołówce’’ najlepszych artystów! Doceniani i nagradzani podczas wielu konkursów. „Nasi” artyści znani są na całym świecie z bardzo solidnego podejścia do pracy, higieny pracy i wyznaczania nowych standardów, wymyślając swoje „stylówki’’ wykonując prace bardzo solidnie, z czego możemy być dumni. Odwiedzając polskie konwencje zawsze jestem zaskoczony poziomem, który reprezentują artyści. Z roku na rok jest coraz wyższy!

Tatuaż, z którego jesteś najbardziej dumny?

Hmm praca, z której jestem najbardziej dumny? Zawsze podchodzę do moich prac bardzo krytycznie. Dopatruje się na zdjęciach elementów, które mógłbym poprawić, wypatruje czy czegoś nie brakuje itp. Jednak jest jeden tatuaż wykonany przeze mnie całkiem niedawno. Jest to oczywiście szkielet na klatce piersiowej ułożony poziomo (możecie  zobaczyć w zdjęciach poniżej). Podczas jednej sesji udało się nam wykonać 3/4 klatki piersiowej, czyli bardzo dużo. Po wrzuceniu zdjęć na „internety” następnego dnia zadzwonił do mnie jeden z moich idoli w świecie tatuażu, którego każda rada, wskazówka, opinia jest dla mnie na wagę złota. Gratulując mega pracy do której nie ma się czego czepić, ani do kompozycji, wykonania. Była jeszcze jedna bardzo podobna sytuacja, kiedy taki łysawy z brodą z Włocławka (śmiech) na konwencji w Cork pogratulował świetnej pracy, z której byłem mega zadowolony. W sumie mam takie dwa tattoo, z których jestem dumny, ale bardziej dlatego  że mega pozytywnie ocenili ją „mastery” (śmiech).

Najdziwniejszy tatuaż, który zrobiłeś?

Ha dobre pytanie. Jest jedna taka perełka z początków mojego tatuowania. Dobrze pamiętam jak siedziałem z klientką klejąc zdjęcia, żeby stworzyć dla niej pomidora… Żywego pomidora w kaloszach i z parasolką w deszczu, który trzymać miał.. „kluskę ze zdziwioną miną”. Początkowo myślałem, że klientka sobie ze mnie żartuje, ale po  stworzeniu projektu odbiliśmy kalkę nieco nad kostką i… wydziaraliśmy to (śmiech).

Są motywy, których masz już dość lub nie robisz?

Oczywiście, że tak. Nie zabieram się w ogóle za portrety. Na portret to można do Rybnika pojechać (śmiech). Nienawidzę jakiegokolwiek rodzaju symetrii, kresek i kropek itp.… nie lubię tego robić i po prostu nie umiem, więc się za to nie zabieram… Staram się uderzać tylko w szary realizm. To sprawia mi najwięcej frajdy.

Najdziwniejsza rzecz, jaka Ci się przytrafiła w trakcie tatuowania?

Mam w głowie jeden wybitny przypadek, ale wydaje mi się, że lepiej będzie jak zostawię to dla siebie (śmiech).

Czy jakieś szczególne zachowania u Klientów Cię irytują?

Zdarzają się sytuacje, że potencjalny klient chce tatuaż, ale sam nie wie co tak naprawdę chce. Albo jest na tyle niezdecydowany, że co chwile zmienia zdanie. Bądź upiera się na skopiowaniu czegoś już wytatuowanego wcześniej. Takie zachowania może nie tyle, co irytują, ale troszkę drażnią. Ja po prostu nie tatuuje takiej osoby. Irytuje mnie jak klient z nienacka kichnie, aż maszynka z rąk wypada (śmiech).

„Janusze tatuażu” to?

Na pewno nie mogę powiedzieć tego o osobach, które dopiero zaczynają tatuować, gdyż każdy z nas, kiedyś w jakiś sposób zaczynał. Jedni podchodzili do tego troszkę z większym zacięciem inni z mniejszym. Sam całkiem niedawno zaczynałem. Znam też wiele osób, które właśnie zaczynają iść tą drogą, ale nie mogę powiedzieć, że po januszowemu (śmiech). Januszami mogę śmiało nazwać osoby, które dziarają, lecz kompletnie nieprofesjonalnie, przy braku jakiejkolwiek wiedzy i higieny pracy krzywdząc przy tym potencjalnych klientów. Przeważnie w celach zarobkowych, gdyż wydaje im się, że znaleźli sposób na biznes.

Czy w Anglii też są „Janusze”

Niestety w Anglii tak samo jak wszędzie „janusze” są i wydaje mi się, że jest ich coraz więcej. Wyrastają jak grzyby po deszczu (śmiech).

Czy jest jakiś artysta, który ma lub miał wpływ na Twój styl?

Oczywiście, że są i to wielu artystów. Jest kilku, którzy mieli przeogromny wpływ, oglądając ich prace inspirowało mnie i motywowało to do cięższej pracy nad samym sobą. Nie chce wymieniać z nazwisk, bo większość z nich już dobrze znam. Często się widzimy np. na konwencjach… i dobrze wiedza że o nich właśnie teraz mówie (śmiech).

No i czy Popek to Twój kumpel? Robiłeś mu las na szyi. Akcja wyglądała na totalny spontan…

I padło to pytanie (śmiech). Tak znamy się z Pawłem bardzo dobrze. Mogę też śmiało powiedzieć, że pomimo grzeszków mamy bardzo przyjacielskie stosunki. Zaczęło się podczas tatuowania lasu. Jest tyle zabawnych historii, o których mógłbym opowiadać godzinami a w większość i tak byście nie uwierzyli  (śmiech).   Spontan jak najbardziej (śmiech). Poznaliśmy się kilka dni przed tą sytuacją z tatuowaniem lasu na szyi,  która wyglądała tak…. Przybylski spokojnie tatuuje sobie klienta w studiu, to były same początki mojego pierwszego sklepu, aż tu nagle robi wejście smoka Popuś z masą osób z jakimiś aparatami, kamerami itp. Oznajmia mi, że dzisiaj kręcony będzie teledysk i do teledysku chciałby sobie zrobić tatuaż na szyi. Serce stanęło w środku ze stresu no, ale…czemu nie? Umówiliśmy się, żeby wrócił z całą tą ekipą na wieczór  jak skończę klienta ludzi i tak też się stało. Sama sesja… mogę powiedzieć, że było wesoło. Było tatuowanie, było śpiewanie, granie na gitarze… co więcej? Co wydarzy się w studiu tatuażu, zostaje w studiu (śmiech).

Piotr Przybylski - Zobacz portfolio i zrób tatuaż
Piotr Przybylski - tatuażysta z Slough. Portfolio tatuaży, wzorów, informacje kontaktowe.

Tattooartist.pl

TattooArtist.pl to serwis skupiający najlepszych polskich tatuażystów. Podzielony jest na kategorie: tatuaż, wzór, tatuażysta i studio. Znajdziesz tu również wyrafinowane inspiracje i ciekawe treści.

Great! You've successfully subscribed.
Great! Next, complete checkout for full access.
Welcome back! You've successfully signed in.
Success! Your account is fully activated, you now have access to all content.